Zachód skupia się na Bałtyku, a tymczasem Putin drąży "korytarz" do Europy z zupełnie innej strony. Prosto do słabego punktu NATO
Zdjęcie: Kolaż zdjęć przedstawiający mapę z widocznym Morzem Czarnym i prezydenta Rosji Władimira Putina
Choć wielu ekspertów, powołując się na niezaprzeczalne straty Rosji, twierdzi, iż Władimir Putin został upokorzony i przegrywa wojnę z Ukrainą, fakty są takie, iż kontroluje jedną piątą jej terytorium, w tym najważniejsze obszary nad Morzem Czarnym. Ze strategicznego punktu widzenia to ono jest o wiele ważniejsze dla Putina niż Bałtyk, po którym pływa jego flota cieni: postrzega je jako korytarz do obszaru będącego według Rosjan słabym punktem NATO. To, czy uda mu się nim dotrzeć do samego serca Europy i zadać bolesny cios od środka, zależy od tego, jak zakończy się wojna w Ukrainie. Perspektywy nie są zbyt optymistyczne dla Zachodu: większość scenariuszy przewiduje zyski dla Moskwy i straty dla Kijowa.









