Nie napiszę jak Jasnorzewska, ani jak Osiecka nie napiszę.
Mam słownik pewnie zbyt ubogi, choć wcale nie ubogie życie.
Nie oszczędzono mi bogactwa ostrych kamieni pod stopami
i obfitych łez - te czasami.
Nie zbiorę plonów gawędzenia, androny plotę, dyrdymały.
Ja pióro po to biorę w rękę, by zimne palce się ogrzały
od przyjaznego słów dotyku. Atrament barwi dni codzienne
o wartości [X] bezwzględnej.
Nie napiszę jak literatka, ani jak profetka nie napiszę,
choć czasem słyszę gdzieś z oddali, jak bardzo życie tętni życiem.
I iż z tęsknoty dobre wiersze, a najpiękniejsze te ze smutku
zapisane łzy, łzy... powolutku.
Łzy są brzemienne w swych następstwach, w książkach aż kapie z ich nadmiaru.
Spisane przez poetek dramy, budzone iskrą niedomiarów.
Nowi poeci poszukują suchych warsztatów pro bono arte.
Niemodne łzy kilka warte.
__________________
* Listopad 2008