Rano z Kijowa zaczęły napływać hiobowe wieści. Wydawało się, iż doszło do gigantycznej katastrofy, wywołanej kolejnym rosyjskim ostrzałem rakietowym. Przejrzyjcie sobie przedpołudniowe nagłówki portali i internetowych wydań gazet – wybrzmiewa z nich GROZA.
Szczęśliwie nie było tak źle – owszem, doszło do kolejnego bandyckiego napadu, ale zakres zniszczeń i strat w ludziach (kilka osób rannych) okazał się niewielki. Skąd więc panika, którą napędzili sami kijowianie i przebywający w ukraińskiej stolicy przedstawiciele mediów?
Z zaskoczenia. System alarmowy włączył się w ostatniej chwili – tuż przed uderzeniem rakiet. Obrona przeciwlotnicza zaspała?
Nie, rosjanie użyli pocisków hipersonicznych Cyrkon. Nie mam jasności, ile rakiet znalazło się w powietrzu, Ukraińcy raportują zestrzelenie dwóch, ale jedno z udokumentowanych zniszczeń jest na tyle rozległe, iż musiało powstać na skutek bezpośredniego uderzenia; nie od spadających odłamków. Wedle rosyjskich źródeł, wystrzelono sześć rakiet, oczywiście wszystkie „dosięgły celu”.
Dosięgły czy nie, nadleciały nad Kijów z kilkukrotną prędkością dźwięku. Dlatego czas na reakcję był tak krótki.
Cyrkony odpalono z okupowanego Krymu. Co do zasady to broń przeciwokrętowa, wystrzeliwana z wyrzutni pokładowych jednostek morskich. Ale można jej też użyć w trybie ziemia-ziemia/ziemia-morze. Wedle rosyjskiej propagandy, Cyrkony to „anałoga w miru niet”. Niesamowicie precyzyjne i nie-ze-strze-li-wal-ne.
Jeśli rosjanie chcieli dziś zniszczyć podmiejską chałupinę, to niemal im się udało – jeden z pocisków zrobił gigantyczny lej tuż obok niepozornych podkijowskich zabudowań. Wątpię, by chciano trafić w taki obiekt, sami rosjanie twierdzą, iż zamierzali zniszczyć budynki zajmowane przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. No to przynajmniej z jedną rakietą im „nie pykło”; tyle w kwestii niesamowitej precyzyjności.
Co zaś się tyczy drugiego atutu – no jednak Cyrkony są zestrzeliwalne, na co Ukraińcy przedstawiają dowody w postaci wraków (wybuchające pociski defragmentaryzują się znacznie bardziej niż te, które „zdjęto z powietrza” przy użyciu antyrakiet; dlatego udostępnione mediom fotografie wyglądają wiarygodnie). Musimy pamiętać, iż „hipersoniki” – choć większość dystansu pokonują z ogromną szybkością – w ostatniej fazie lotu muszą mocno zwalniać; wówczas mają prędkość typową dla „zwykłych” pocisków manewrujących. Dlatego dobry system OPL może sobie z nimi poradzić.
A Ukraińcy mają w Kijowie Patrioty. Znów więc rosyjska wunderwaffe okazała się nie taka „wunder” w konfrontacji z zachodnim systemem uzbrojenia. Co warto podkreślić – nienajmłodszej daty, wszak ukraińskie Patrioty prezentują poziom sprzed kilkunastu lat.
PS. Gdy dotarły pierwsze doniesienia z Kijowa, od wielu z Was dostałem wiadomość w stylu „mszczą się za zamach, skurwysyny”. Nie ulegajmy tej narracji, bo de facto działamy na korzyść neosowieckiej propagandy. Która jako akt zemsty, uzasadnionej, będzie teraz przedstawiać każdy rosyjski atak. Tymczasem to nic nowego – moskale już kilka dni temu zaczęli zmasowane ostrzały. Kontynuują je nie dlatego, iż Ukraińcy dali im rzekomo pretekst do zemsty. Strzelaliby i bez „Krokusa”. Strzelają, bo są barbarzyńcami. I terrorystami.
—–
Dziękuję za lekturę! A gdybyście chcieli wesprzeć mnie w dalszym pisaniu, polecam się na dwa sposoby. Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
A gdybyście chcieli nabyć moją najnowszą książkę pt. „Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji” z autografem, wystarczy kliknąć w ten link.
Nz. Fragment Cyrkona.