"Zatrzymać się nie może, wygrać nie potrafi". Putin przed wyborem

wiadomosci.gazeta.pl 3 godzin temu
Mimo presji ze strony Donalda Trumpa i rosnących kosztów, Władimir Putin nie zamierza kończyć działań w Ukrainie. Jak wskazują najnowsze sygnały z Moskwy, Kreml podjął decyzję o kontynuacji wojny. W takiej sytuacji perspektywa spotkania Putina z Wołodymyrem Zełenskim wydaje się coraz bardziej odległa.
7 października, w dniu swoich urodzin, Władimir Putin spotkał się w Petersburgu z najwyższymi dowódcami armii i kluczowymi urzędnikami państwowymi, w tym z ministrem obrony Andriejem Biełousowem i szefem Sztabu Generalnego Walerijem Gierasimowem. Według rosyjskich źródeł Gierasimow miał raportować o "postępach ofensywy na niemal wszystkich kierunkach", na co rosyjski dyktator zareagował stwierdzeniem, iż "Siły Zbrojne Ukrainy cofają się na całej linii frontu". W rzeczywistości sytuacja na froncie jest znacznie bardziej złożona - obie strony ponoszą zarówno ciężkie straty, jak i odnoszą lokalne sukcesy, ale żadna nie uzyskała przełomu.

REKLAMA





Kolejne wypowiedzi przedstawicieli Kremla tylko potwierdziły, iż Moskwa nie zamierza iść na ustępstwa. Dzień po naradzie, 8 października, wiceszef MSZ Siergiej Riabkow - zwykle występujący w roli nieoficjalnego rzecznika Kremla w sprawach międzynarodowych - stwierdził, iż "impuls do uregulowania konfliktu, który pojawił się po spotkaniu Trumpa i Putina na Alasce, wyczerpał się". Z kolei rzecznik Putina Dmitrij Pieskow wspominał o "osłabieniu" dialogu z USA. W tle tych deklaracji widać coraz wyraźniejsze przygotowania do długiej wojny: rosyjskie władze podnoszą podatki, zapowiadają oszczędności i apelują do społeczeństwa o "zaciskanie pasa". Wszystko to wskazuje, iż Kreml nie tylko odrzucił ultimatum Donalda Trumpa, ale też zaczyna budować narrację o konieczności dalszego poświęcenia - choćby kosztem rosnących strat i pogarszających się warunków życia obywateli.


Zobacz wideo W wojnie z Rosją musimy liczyć na siebie, a NATO może nas... ograniczać



Putin przed wyborem: przerwa w wojnie czy dalsza eskalacja
Władimir Putin stoi dziś przed strategicznym dylematem - czy spróbować "zamrozić" wojnę w Ukrainie, by przeorganizować i dozbroić swoją armię, czy też zrezygnować z planu reform i kontynuować działania zbrojne w obecnej formie. Jak zauważa Wiktor Szlinczak, szef rady Instytutu Polityki Światowej w Kijowie, na antenie ukraińskiej telewizji Espreso, Rosja jednocześnie prowadzi dwa równoległe procesy: z jednej strony wojnę na wyniszczenie, z drugiej - próbę gruntownego przekształcenia własnych sił zbrojnych.
- To są ogromne kwoty. Pytanie, czy Rosja w ogóle ma takie pieniądze. Dane, które widzimy w przestrzeni publicznej, niekoniecznie odzwierciedlają rzeczywistość, bo rosyjska gospodarka jest w dużej mierze zamknięta - podkreśla Szlinczak. Według niego faktyczny stan finansów Kremla można dziś ocenić jedynie po pośrednich wskaźnikach, a i te nie dają pełnego obrazu, dokąd trafiają środki z budżetu państwa.
Putin musi więc zdecydować, co jest dla niego priorytetem: chwilowe wstrzymanie działań wojennych i skupienie się na odbudowie armii, czy dalsza eskalacja wojny mimo rosnących kosztów. - Budżet Rosji nie jest w stanie unieść jednocześnie wojny i kosztownej modernizacji wojska. Początkowo planowano zakończyć proces przezbrojenia do 2030 roku, teraz mówi się już o 2037 roku. Ale większość zadań ma być wykonana do końca tej dekady - dodaje ekspert.



"Putin podjął decyzję: wojna będzie kontynuowana"
Według wojskowego eksperta Jurija Fedorowa, Władimir Putin jasno dał do zrozumienia, iż nie zamierza kończyć wojny w Ukrainie. - 7 października odbyło się spotkanie najwyższego dowództwa wojskowego pod przewodnictwem Putina, w którym uczestniczyli nie tylko generałowie, ale też cywilni decydenci. Wtedy Putin jednoznacznie stwierdził, iż wszystkie cele tak zwanej specjalnej operacji wojskowej muszą zostać osiągnięte - mówi Fedorow w rozmowie z rosyjskojęzycznym portalem Current Time. Jak przypomina, w kremlowskim rozumieniu oznacza to całkowite pozbawienie Ukrainy suwerenności, przekształcenie jej w rosyjski protektorat, rozbrojenie ukraińskich sił zbrojnych i uniemożliwienie Kijowowi jakichkolwiek sojuszy wojskowo-politycznych z Zachodem.
Ekspert podkreśla, iż decyzja o kontynuacji wojny nie była w Rosji oczywista. W ostatnich miesiącach wewnątrz elit - zarówno wojskowych, jak i politycznych - trwały dyskusje o tym, czy Moskwa powinna szukać kompromisu, wykorzystując kontakty z Donaldem Trumpem, czy mimo strat i impasu na froncie kontynuować działania zbrojne. - Po tym, jak stało się jasne, iż rosyjska armia nie osiągnie w tym roku wyznaczonych celów, wśród wpływowych kręgów w Moskwie pojawiły się głosy, by spróbować wyjścia dyplomatycznego. Ale ostatecznie przeważyła decyzja o kontynuacji wojny - przynajmniej do połowy przyszłego roku, w nadziei na militarny sukces - ocenia Fedorow.
Jego zdaniem, te nadzieje są całkowicie nierealistyczne. - Cała historia tej wojny pokazuje, iż rosyjska armia nie ma sił, by osiągnąć choćby względny sukces, który można byłoby przedstawić jako zwycięstwo - stwierdza ekspert. Fedorow przewiduje, iż zimą intensywność działań zbrojnych spadnie, a Kreml będzie się przygotowywał do nowej ofensywy na wiosnę, gdy warunki pogodowe pozwolą na wznowienie manewrów.
Mimo to, jak zauważa analityk, Putin wciąż żyje w przekonaniu, iż sytuacja w kraju i na froncie jest pod kontrolą. - On naprawdę wierzy, iż gospodarka Rosji wytrzyma jeszcze kilka miesięcy wojny. Ale ta pewność opiera się na fałszywych danych, które trafiają do niego przez system propagandy i lojalnych urzędników. Putin jest zakładnikiem własnej dezinformacji - podsumowuje Fedorow.



Ukraiński ekspert: Wojna zbliża się do niebezpiecznej granicy
Jak ocenia ukraiński ekspert Wołodymyr Horbacz, sytuacja zaczyna przypominać przejście od wojny na wyczerpanie do wojny totalnej. - Znajdujemy się w momencie, gdy obie strony są bliskie granicy wytrzymałości. To już nie tylko walka o terytorium, ale o przetrwanie. Rosja coraz częściej atakuje cywilne cele - pociągi, autobusy, infrastrukturę energetyczną - podczas gdy Ukraina odpowiada uderzeniami na rosyjskie rafinerie i obiekty logistyczne. To sygnał, iż wojna zbliża się do niebezpiecznej granicy totalnego zniszczenia, w której niszczone jest wszystko i wszyscy - podkreślił analityk na antenie telewizji Espreso.
Zdaniem Horbacza, Ukraina nie ma innego wyjścia, jak kontynuować ataki na rosyjskie obiekty strategiczne. - Musimy to wytrzymać. Nasz obowiązek to bronić się przed rosyjską agresją i odpowiadać uderzeniami w te cele, które umożliwiają Kremlowi kontynuowanie wojny - mówi ekspert.
Tomahawki mogą zmienić przebieg wojny?
Eksperci wojskowi coraz częściej mówią o tym, iż przebieg wojny może diametralnie zmienić amerykańska broń dalekiego zasięgu. - choćby jeżeli Kijów otrzymałby tylko dziesięć takich rakiet, mógłby nimi razić cele w głębi Rosji w promieniu 1700-1800 kilometrów, i to w porozumieniu z Amerykanami - tłumaczy ukraiński ekspert Dmytro Żmajło w rozmowie z "24 Kanałem".
Na tej odległości znajduje się ponad 1600 strategicznych celów rosyjskich - od baz wojskowych po składy paliw i zakłady przemysłowe. Zdaniem eksperta, rosyjska obrona przeciwlotnicza nie jest przygotowana na taki scenariusz. - Rosyjskie systemy ledwo radzą sobie z ukraińskimi dronami i pociskami. A Tomahawk to broń, która wykorzystuje nawigację GPS i topograficzne rozpoznanie terenu, może lecieć na bardzo niskich wysokościach, omijając radary. Ich skuteczne użycie znacząco zmieniłoby układ sił na froncie - wyjaśnia.



Żmajło dodaje, iż sam fakt ewentualnego użycia Tomahawków przeciwko rosyjskim celom - zwłaszcza jeżeli byłby skuteczny - radykalnie zmieniłby narrację wojny. W odpowiedzi Kreml prawdopodobnie nasiliłby groźby, propagandę i działania terrorystyczne, także w Europie, jednak jego realne możliwości eskalacji - zwłaszcza nuklearnej - pozostają ograniczone. - Rosja nie ma politycznej przestrzeni na użycie broni jądrowej, przede wszystkim z powodu stanowiska Chin. Jej przemysł zbrojeniowy już działa na pełnych obrotach, a armia desperacko próbuje osiągnąć jakikolwiek sukces, nie licząc się ze stratami - podsumowuje ukraiński ekspert.
Idź do oryginalnego materiału