Kontrole nie ujawniają wszystkiego
Wspomniane produkty obejmowały 3882 ton rzepaku technicznego i 7670 ton pszenicy przeznaczonej pierwotnie do celów paszowych, które zostały sprzedane jako konsumpcyjne. To kolejna interwencja inspekcji dotycząca handlu ukraińskim zbożem, ale rolnicy uważają, iż sytuacja jest poważniejsza niż się wydaje.
o rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r., UE otworzyła swoje granice na ukraińskie towary, w tym produkty rolno-spożywcze, co pozwoliło na swobodny handel. Rząd polski, na czele z Mateuszem Morawieckim, popierał ten ruch, jednak tanie ukraińskie produkty zaczęły wpływać na ceny krajowych produktów. Kiedy ceny zaczęły spadać, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk apelował do rolników o powstrzymanie się od sprzedaży, co jednak przyniosło odwrotny skutek.
Wiosną 2023 roku, protesty rolników doprowadziły do dymisji ministra Kowalczyka. Jego następca, poseł PiS Robert Telus, obiecał rolnikom, iż rząd zajmie się problemem i zamknie granicę dla ukraińskiego zboża, co ustabilizowało rynek. Jednak po przegranych wyborach przez PiS, „dwutygodniowa minister rolnictwa” Anna Gembicka ujawniła listę firm zaangażowanych w handel ukraińskim zbożem. Mimo to, temat listy nie wzbudził tak dużego zainteresowania jak polityczne trzęsienie ziemi.
Wieczór, więc wiadomo, oprysk z miłości…
Pan się świetnie bawi w stolicy, a ja wciąż czekam na listę firm importujących zboże z Ukrainy. pic.twitter.com/R0XeFf6fWc
— Łukasz (@ukasz43600907) May 2, 2024
Lista bez echa, choć nie do końca
9 kwietnia Polska Agencja Prasowa poinformowała, iż minister rolnictwa Czesław Siekierski podjął decyzję o usunięciu listy firm handlujących ukraińskim zbożem ze strony internetowej ministerstwa. Siekierski wyjaśnił, iż listę zdjęto ze względu na liczne skargi, prośby o sprostowania oraz groźby pozwów sądowych, uznając, iż publikacja była błędna i nieodpowiedzialna. Minister przeprosił firmy, które ucierpiały z powodu opublikowania listy.
Publikacja tej listy nie wzbudziła dużych emocji wśród opinii publicznej, z wyjątkiem Cedrobu, firmy podejrzewanej o importowanie znacznych ilości zbóż na paszę. Cedrob jest jednym z największych producentów drobiu w Polsce i potrzebuje dużej ilości paszy. Wirtualna Polska podała, iż 16 transportów zbóż z Ukrainy trafiło do Cedrobu, a prezes firmy był członkiem PiS od 2015 do 2022 r. Kolejną spółką importującą ukraińskie zboże była Wipasz, której prezesowi Józefowi Wiśniewskiemu doradzał poseł PiS Marek Zagórski. Zagórski zaprzeczył, iż miał jakikolwiek związek z handlem ukraińskim zbożem.
Inne firmy również były podejrzewane o sprowadzanie ukraińskiego zboża. W listopadzie 2023 roku opublikowano listę firm importujących ukraińskie zboże, z której wynikało, iż największym importerem była firma Złote Ziarno, sprowadzając zboże o wartości ponad 560 mln zł. Kolejnymi firmami na liście były Viterra Polska i Komagra.
Ja tam wierze iż techniczne zboże z Ukrainy wspaniałe działa na nasze zdrowie😁😁😁
— Ja tez🇵🇱 (@limitco2) May 3, 2024
Na kogo by to zwalić?
We wrześniu 2023 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała wyniki kontroli, stwierdzając, iż jedna trzecia ukraińskiego zboża zawierała szkodliwe substancje. Działania ministra rolnictwa były spóźnione i nieskuteczne. Prokuratura prowadziła postępowania wobec spółek sprowadzających ukraińskie zboże, podejrzewając je o oszustwa i podrobienie dokumentów.
Decyzja o publikacji listy firm okazała się próbą znalezienia kozła ofiarnego dla niezadowolonych rolników. Ostatecznie ministerstwo wycofało się z tej decyzji, wiedząc, iż handel ukraińskim zbożem odbywał się zgodnie z prawem. Prawdziwym problemem była polityka UE w tej kwestii, w tym brak analizy i kontroli nad handlem ukraińskim zbożem.