Ze wsparcia wojska trzeba korzystać roztropnie

polska-zbrojna.pl 1 miesiąc temu

Wojsko powinno być wykorzystywane w czasie pokoju w ostateczności, kiedy nie starcza innych sił i środków, i trzeba z niego korzystać roztropnie – podkreślił na posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej do spraw społecznych w wojsku jej przewodniczący Marcin Ociepa. Tematem obrad były działania realizowane przez żołnierzy Wojska Polskiego na terenach dotkniętych powodzią.



Podkomisja stała do spraw społecznych w wojsku, obradująca pod przewodnictwem posłów Marcina Ociepy (PiS), przewodniczącego podkomisji, oraz Agaty Wojtyszek (PiS), zastępcy przewodniczącego podkomisji, wysłuchała dzisiaj informacji ministra obrony narodowej na temat działań realizowanych przez żołnierzy Wojska Polskiego na dotkniętych powodzią terenach południowo-zachodniej Polski. W imieniu szefa MON-u Władysława Kosiniaka-Kamysza informację przedłożyli m.in. gen. bryg. Arkadiusz Mikołajczyk, radca generalny Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, i gen. bryg. Grzegorz Barabieda, I zastępca dowódcy wojsk obrony terytorialnej. Natomiast Biuro Bezpieczeństwa Narodowego reprezentował kadm. Jarosław Wypijewski, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN.

Gen. bryg. Mikołajczyk poinformował posłów, iż 12 września – zgodnie z decyzją ministra obrony narodowej – Sztab Generalny Wojska Polskiego opracował i wydał rozkaz w zakresie zainicjowania procesu przygotowania i skierowania sił zbrojnych do miast i miejscowości, w których prawdopodobne jest wystąpienie powodzi. – Zostały skoncentrowane siły dwóch tysięcy żołnierzy WOT-u na bazie czterech wojskowych zgrupowań zadaniowych w województwie wielkopolskim, dolnośląskim, śląskim i małopolskim oraz siły 200 żołnierzy wojsk inżynieryjnych w pięciu odwodach inżynieryjnych ze specjalistycznym sprzętem w takich miejscowościach, jak Kłodzko, Wrocław, Brzeg, Opole i Gliwice – wyliczył generał i dodał, iż do operacji wydzielono osiem śmigłowców. Obecnie, jak zaznaczył, w akcji bierze udział 25 tys. 579 żołnierzy.



Posłowie Ociepa i Wojtyszek po wysłuchaniu raportu zawierającego szczegółowe dane dotyczące udziału żołnierzy w walce z powodzią prosili o uzupełnienie informacji o dokładne terminy wysłania przez wojewodów pierwszych wniosków o skierowanie sił zbrojnych do pomocy w zagrożonych rejonach. Gen. bryg. Grzegorz Barabieda, I zastępca dowódcy wojsk obrony terytorialnej, wyjawił, iż jako pierwszy złożył wniosek wojewoda małopolski – 12 września o godz. 19.24. Kolejno pierwsze wnioski składali: wojewoda opolski (13 września o 12.14), wielkopolski (13 września o 13.23), dolnośląski (14 września o 15.15), śląski (14 września o 15.32), lubuski (16 września o 11.19) i zachodniopomorski (19 września o 10.37).

REKLAMA

Generałowie podkreślili, iż wspólnie z przedstawicielami innych służb żołnierze ewakuowali z zagrożonych terenów ponad 4,5 tys. osób. Chwalili też doskonałą współpracę pomiędzy wszystkimi służbami. – To była pełna mobilizacja, nie tylko wojska, nie tylko wojsk obrony terytorialnej. My jako Wojsko Polskie jesteśmy żołnierzami, nosimy te same mundury. Doskonale została zorganizowana kooperacja pomiędzy różnymi rodzajami sił zbrojnych i wszystkimi służbami mundurowymi. Na każdym kroku było to widać – powiedział gen. bryg. Grzegorz Barabieda i pochwalił również świetną współpracę na różnych poziomach z organami administracji.

Podsumowując spotkanie, przewodniczący podkomisji przypomniał, iż podstawowym zadaniem sił zbrojnych jest obrona ojczyzny. – Wojsko powinno być wykorzystywane w ostateczności w czasie pokoju, kiedy nie starcza innych sił i środków, i trzeba z niego korzystać roztropnie. Choć przykład innych państw demokratycznych pokazuje, iż wszystkie państwa w sytuacji klęsk żywiołowych raczej sięgają po wojsko, ponieważ na co dzień nie utrzymują takich sił i środków, które by pozwalały samodzielnie stawić czoła klęskom żywiołowym na dużą skalę innym służbom – zaznaczył Marcin Ociepa. Dodał również, iż naturalne w takich sytuacjach jest korzystanie z pomocy wojska i bardzo dobrze, iż ono jest. Podkreślił przy tym, iż jego częścią są wojska obrony terytorialnej, które są szczególnie predysponowane do działań w sytuacji klęsk żywiołowych. – Ze względu na to, iż ci ludzie pochodzą z lokalnych społeczności, to są nauczyciele z tych szkół, które zostały zalane, to są pracodawcy i pracownicy tych zakładów, to są lekarze z tych szpitali – wyliczał poseł. Przypomniał też dewizę terytorialsów – „Zawsze gotowi, zawsze blisko” – i podkreślił, iż wpisuje się ona w oczekiwania społeczności lokalnej.

Jacek Szustakowski
Idź do oryginalnego materiału