Zgruzowanie i zgruzowstanie. Tak pokazanych danych o Warszawie jeszcze nie widzieliście

wiadomosci.gazeta.pl 2 dni temu
1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie, którego znaczenie i konsekwencje przekroczyło wszelkie oczekiwania jego organizatorów i uczestników, a skutki odczuwamy do dziś. Oto kilka szerszych wykresów, które pomagają zrozumieć, co się stało z Warszawą w trakcie wojny i tuż po niej.[1.] LUDNOŚĆ WARSZAWY - TĄPNIECIE I COMEBACKKażdy wie, iż mieszkańcy Warszawy potężnie ucierpieli podczas sześciu lat nieludzkiej wojny. Znamienne są jednak liczby, choćby jeżeli to tylko szacunki.
REKLAMA


Dość dokładne dane o zmianach populacyjnych zawierał już wczesnopowojenny raport statystyczny pod auspicjami wiceprezydenta Warszawy Edmunda Strzeleckiego "Warszawa w liczbach 1947". Z jednej strony pokazywał dynamiczny przyrost ludności stolicy w międzywojniu (1921 r: 937 tys. mieszkańców, 1939 r.: 1,29 mln), z drugiej zaś – wyraźne zmiany w kolejnych już choćby nie latach, a miesiącach. I tak po kolei: wzrost przed samą wojną, spadek wskutek brutalnej kampanii wrześniowej, potem kolejna zwyżka w związku z napływem mieszkańców terenów wcielonych do III Rzeszy i przesiedleniami ludności żydowskiej do getta, które w pierwszych miesiącach istnienia stanowiło największe skupisko Żydów (450 tys.) w dziejach miasta. Kolejne lata wywózek eksterminacyjnych i mordów na miejscu przyniosły drastyczny spadek liczby żydowskich i innych mieszkańców Warszawy, również wywożonych na roboty przymusowe do Rzeszy. Po kapitulacji powstańców Niemcy wysiedlili praktycznie całą ludność Warszawy po lewej stronie Wisły, ludność Pragi za to… wzrosła w tym czasie z poniżej 100 tys. do 140 tysięcy.Gdy 17 stycznia do zrujnowanej lewobrzeżnej Warszawy wkroczyła Armia Czerwona i sprzymierzone z nią oddziały polskie, rozpoczął się gwałtowny napływ ludności do niemal całkowitych ruin miejskich. Już spis ludności dokonany tydzień po oficjalnej kapitulacji III Rzeszy ujawnił obecność ok. 378 tys. ludzi w stolicy, praktycznie po równo po obu stronach Wisły. To bodaj jedyny taki moment w dziejach Warszawy, gdy lewy i prawy brzeg miały po tyle samo mieszkańców. Spis z połowy lutego 1946 wykazał już 486 tys. mieszkańców w całej Warszawie i ponownie rosnącą przewagę populacyjną brzegu lewego nad praskim. Ten skok bardzo dobitnie ujęto na tablicach informacyjnych pod Kopcem Powstania Warszawskiego: "W styczniu 1945 roku na terenie lewobrzeżnej Warszawy znajdywało się ok. 20 tysięcy osób, rok później było ich już prawie 300 tysięcy". Dane nieznacznie się różnią w zależności od źródła, po jakie sięgniemy – trend jest jednak ewidentny. Rok 1947 we wciąż pełnej gruzów Warszawie przywitało już ponad 540 tys. ludzi (w tym 340 tys. po lewej stronie Wisły i 200 tys. po prawej stronie). Jak podaje raport Strzeleckiego, za ten olbrzymi skok ludności w 90 proc. odpowiadali dawni warszawiacy i warszawianki.Ale na kolejne zmiany ludnościowe nałożyły się też inne zjawiska, m.in. odpływ wskutek ruchu przesiedleńczego na tzw. Ziemie Zachodnie i Północne, znane nieco później jako "Ziemie Odzyskane" (Pomorze Zachodnie, ziemia lubuska, Górny i przede wszystkim Dolny Śląsk, dawne Prusy Wschodnie, czyli Warmia i Mazury). Swoją rolę zasilającą populacyjnie odegrały też repatriacje – powroty na łono Ojczyzny będącej pod coraz wyraźniejszymi wpływami radzieckimi, często do Warszawy właśnie – i szukanie sobie swojego miejsca przez ludzi z terenów utraconych, tzw. Kresów Wschodnich (obszarów dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy) włączonych do poszczególnych republik radzieckich w ramach granic ZSRR. Pojawiły się też – nie tak liczne, co prawda – powroty z jeszcze niezupełnie oddzielonego żelazną kurtyną świata zachodniego, m.in. z Anglii, z tymczasowych "kolonii" – zamorskich obozów uchodźczych dla tych, którzy z trudem wydostali się ze stalinowskich łagrów (takie kolonie istniały m.in. w Meksyku, Nowej Zelandii i wielu krajach Afryki), a przede wszystkim z obozów koncentracyjnych i zakładów pracy przymusowej na terenie przegranej III Rzeszy. Niektóre z tych powrotów kończyły się tragicznie i np. szykany nowych władz wobec powracających żołnierzy, a także ludności wobec Żydów, symbolizowane straszliwym pogromem kieleckim już po wojnie, skłoniły tysiące ludzi do opuszczenia Polski, w tym również ludzi z Warszawy.Największej hekatombie miasta towarzyszyły więc drastyczne fluktuacje ludnościowe, przy czym za moment kulminacyjny można prawdopodobnie uznać właśnie Powstanie Warszawskie i jego następstwa (choć warto pamiętać, iż zagłada Żydów, która nastąpiła już wcześniej, również boleśnie uderzyła w stan populacji miasta i też jest drastycznie widoczna na powyższym wykresie).


[2.] WARSZAWA A HIROSZIMA – SKALA STRATHistoryk Warszawy Krzysztof Dunin-Wąsowicz szacował w latach 80., iż na tle przedwojennej liczby mieszkańców (1,3 mln) straty wyniosły około 865 tysięcy osób: 685 tys. poległych i zamordowanych oraz 180 tys. "zmarłych na skutek wzrostu liczby zgonów w latach okupacji w ramach tzw. ubytku naturalnego". To niewyobrażalne minimum dwie trzecie przedwojennej ludności miasta. Wciąż zresztą nie uwzględniało to wszystkich strat ludzkich w stolicy, nie obejmowało bowiem osób dotkniętych ciężkim kalectwem i ciężko rannych. Współczesny historyk Błażej Brzostek podaje z kolei, iż straty ludzkie Warszawy to 700 tys. osób (w tym 430 tys. ofiar morderstw i eksterminacji).


Czy Warszawa doznała strat porównywalnych do zrzucenia bomby atomowej? Jakieś pojęcie o tym może dać przyjrzenie się losom 370-tysięcznej w tamtym momencie Hiroszimy, którą zdewastowała zrzucona 6 sierpnia 1945 r. czterotonowa amerykańska bomba uranowa. Wskutek tego ataku od razu zginęło około 78 tys. ludzi, a 40 tys. innych zostało ciężko rannych. Te dane nie uwzględniały jeszcze masowego umierania i cierpień wywołanych chorobą popromienną. Po dodaniu tych późniejszych ofiar (statystyki znów różnią się zależnie od źródeł) licznik wskazuje na co najmniej 130–140 tys. osób. To szacunkowo jedna trzecia ludności miasta.


Dla obu tych miejsc to był horror, opisy po hekatombie czy to warszawskiej, czy to hiroszimskiej należą do najstraszliwszych świadectw, jakie można przeczytać. Dość, iż cała zrujnowana stolica Polski była usiana prowizorycznymi grobami i masą niepochowanych ciał, z którymi siły natury robiły swoje. Liczba ekshumacji już po wojnie przekroczyła na terenie Warszawy 40-45 tysięcy. Z dzisiejszej perspektywy choćby mimo dużej wiedzy i empatii bardzo trudno sobie wyobrazić i uwierzyć, jak wyglądało i jak pachniało w tamtych miesiącach "najpiękniejsze miasto świata".[3.] NIEODWRACALNIE UTRACONE - WARTOŚĆ ZNISZCZEŃ Osobnym aspektem jest dojmująca skala strat materialnych. "Dotknęły przede wszystkim lewego brzegu Warszawy, gdzie zniszczono całkowicie 9865 budynków, czyli 57,8 proc. zabudowy, a w bardzo znaczącym stopniu – 2873 budynki, tzn. 17,4 proc. zabudowy. Pozostałe budynki były zniszczone częściowo. W znacznie mniejszym stopniu zniszczona była Praga, gdzie całkowicie zniszczono 1364 budynki, tj. 16,2 proc., a w znacznym stopniu 906 budynków, tj. 10,7 proc." – detalicznie pisał Dunin-Wąsowicz, na którego zresztą powołuje się również współcześnie Urząd Miasta Stołecznego w swoim wielkim "Raporcie o stratach wojennych Warszawy", zawierającym bardzo dokładne szacunki skali dewastacji. Najbardziej zniszczone były Śródmieście, Stare Miasto i oczywiście teren dawnego getta, zrównany prawie w 100 proc. z ziemią. jeżeli najmniej przeorana Praga wiąże się z ponad 25 proc. poważnych lub całkowitych zniszczeń w dzielnicy, to mimo licznych filmów i wizualizacji trudno sobie wyobrazić, jak na zmysł wzroku, węchu i słuchu oddziaływały pozostałe dzielnice po niezwykle systematycznej i skrupulatnej dewastacji przez Niemców.


Dunin-Wąsowicz w opracowaniu wydanym w 1984 r. oceniał ogólne straty Warszawy – wedle wartości przedwojennych – na 9,9 mld zł, z czego połowę stanowiła wartość zabudowy. "Było to dwukrotnie więcej niż wartość całości gospodarki kraju", obrazowo pisał historyk. Do tego bilansu trzeba również doliczyć wszelkie sprzęty, dzieła sztuki i użyteczne obiekty, które zostały wywiezione z Warszawy i w większości nigdy nie powróciły do kraju. Z kolei zespół ds. obliczenia strat wojennych stolicy uznał w 2004/2005 r., iż Warszawa i warszawiacy ponieśli straty rzędu ówczesnych 21,9 mld zł. W przeliczeniu na dzisiejszą wartość pieniądza wynosiłoby to 54,6 mld dolarów. To więcej niż obecny roczny PKB Łotwy i około stu innych państw na świecie.Największą wartość miała oczywiście zniszczona warszawska zabudowa oraz wyposażenie mieszkań osób prywatnych. W porównaniu z nimi straty majątku przemysłowego, ponad 100 najwartościowszych obiektów zabytkowych, infrastruktury miejskiej i mienia komunalnego oraz środków transportu wyglądają na małe – choć są przecież przeogromne. To wciąż nie jest kwota obejmująca wszystkie straty, jakie zaistniały w mieście. Autorzy – którzy usiłowali oszacować wartości każdego budynku w danych dzielnicach, a przy innej metodzie choćby w każdym z 520 kwartałów, na jakie podzielono Warszawę – pierwotnie nie doliczyli wartości wyposażenia urzędów państwowych i miejskich, szpitalnych i naukowych, bibliotecznych i muzealnych (dodatkowe 0,5 mld zł), utraconych wpływów podatkowych czy utraconych dochodów ze spółek miejskich.[4.] GRUZOWISKO WARSZAWAWarszawa praktycznie została wymazana z mapy, ale to, z czego była zbudowana, przecież nie wyparowało, tylko zalegało dosłownie wszędzie i w niewyobrażalnych ilościach. Co więcej, gruzy były najważniejszym punktem odniesienia w opisach i świadomości mieszkańców. Od początku trwały próby oszacowania, ile tego może być i jak długo zajmie uprzątanie ruin. Pola Gojawiczyńska pisała w powieści "Stolica" w 1946 r.: "Jedenaście milionów. Specjaliści ustalili już, iż trzeba uprzątnąć jedenaście milionów kubometrów gruzu". Kubometrów, czyli metrów sześciennych. Niewyobrażalnie dużo. Ale autorka zdecydowanie nie doceniła realiów. Na instalacji-lapidarium pod Kopcem Powstania Warszawskiego mowa jest o 20 milionach metrów sześciennych gruzu, przy czym "dodatkowo kilka milionów powstało w procesie powojennych wyburzeń, które w większości dotyczyły budynków całkowicie zniszczonych i wypalonych". W wydanej przez Muzeum Warszawy książce "Zgruzowstanie" pod redakcją Adama Przywary mowa już o w sumie choćby 27 (22,2+4,5) milionach metrów sześciennych.Na każdego mieszkańca (przyjmując ich liczbę 480 tys. wedle spisu z 1946 r.) statystycznie przypadało ok. 40 metrów sześciennych gruzu! Polska wszędzie była zniszczona, ale w skali całego kraju ilość gruzu oceniano na 160 milionów metrów sześciennych. Łatwo policzyć, iż ponad jedna ósma (a według Przywary – jedna szósta) dotyczyła samego niewielkiego w sumie obszaru Warszawy – dużo mniejszego niż dzisiejsze granice miasta. Skalę wyzwania starała się obrazowo oddać "Skarpa Warszawska", tygodnik Biura Odbudowy Stolicy: "Aby sobie uświadomić wielkość tej masy, wystarczy przeliczyć, iż do wywiezienia jej trzeba by załadować dwa miliony wagonów, co 20-krotnie przekracza całkowity przedwojenny roczny przewóz do Warszawy wszelkich towarów i surowców". Dobitnie tę niewyobrażalną ilość zwizualizował kilka lat temu Tymek Borowski, który z 18 milionów kubików gruzu "zbudował" wieżowiec zdecydowanie przerastający wszystkie drapacze chmur w Europie. Dla jeszcze innego porównania: kubatura Pałacu Kultury wynosi ok. 817 tys. metrów sześciennych. Warszawskim gruzem wojennym dałoby się wypełnić więc choćby 33 potężne stalinowskie pałace!


A przy odgruzowywaniu brakowało nie tyle wagonów, o których pisała "Skarpa", ile wręcz podstawowych narzędzi pracy. Znakomicie oddają to zdjęcia z epoki, ukazujące ludzi stojących w szpalerach i podających sobie porozbijane cegłówki i fragmenty murów z rąk do rąk. Gruz trzeba było posortować, wrzucić na wozy i przewieźć w miejsce do tego wyznaczone. Początkowo planowano pozbyć się wszystkiego jak leci, traktując ruiny po prostu jako odpady. Dopiero z czasem – i wciąż doskwierającym brakiem wszystkiego, materiałów i fabryk je wytwarzających – doceniono, iż choćby około połowy zawartości gruzu może być powtórnie wykorzystane w budownictwie jako materiały budowlane (z czasem wymyślono wręcz nowy i bardzo warszawski rodzaj materiału: gruzobeton). Ktoś jednak musiał najpierw powybierać stare cegły pełne lub chociaż połówki cegieł, żelazo itp., a pozostałe sterty gruzu – wywieźć na jedno z kilkunastu zwałowisk w określonych punktach miasta. Tak właśnie powstały m.in. Kopiec Czerniakowski, często kiedyś nazywany "Zwałką" (obecna nazwa: Kopiec Powstania Warszawskiego, 121 m n.p.m., wysokość względna: 31 metrów), Górka Moczydłowska (130 m n.p.m., wysokość względna 20 metrów) i przede wszystkim Górka Szczęśliwicka (152 m n.p.m., wysokość względna: 44 metry), dziś z całorocznym stokiem i wyciągami narciarskimi. Gruzem wyrównywano również dno Wisły.Do uprzątania ruszono adekwatnie od razu – od stycznia 1945 roku. Wtedy już zaczęły działać Brygady Pracy, które gwałtownie rozrosły się z 1,5 tys. osób do 15 tys., w ogromnej większości kobiet, pracujących przede wszystkim gołymi rękami. Początkowo płacono bonami żywnościowymi, potem niewielkimi pieniędzmi, ale dość gwałtownie postawiono na pracę nieodpłatną, wykonywaną m.in. przez składające się z nastolatków miejskie i wiejskie Ochotnicze Bataliony Odbudowy. I choć z czasem pojawiały się pomoce techniczne, to i tak przez całe lata 40. i 50., a choćby jeszcze część 60. to właśnie spustoszenia wojenne determinowały wygląd Warszawy. I chcemy czy nie chcemy - wygląd i charakter tego miasta, mojego rodzinnego miasta, determinują po dziś dzień.Wybrane źródła:Zgruzowstanie. Przeszłość i przyszłość ruin w architekturze, red. Adam Przywara, Muzeum Warszawy, Warszawa 2023.Błażej Brzostek, Wstecz. Historia Warszawy do początku, Muzeum Warszawy, Warszawa 2021.Grzegorz Piątek, Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944–1949, WAB, Warszawa 2020.Patrycja Bukalska, Sierpniowe dziewczęta’44, Trio, Warszawa 2013.Polska 1939–1945. Straty osobowe i ofiary represji pod dwiema okupacjami, red. Wojciech Materski i Tomasz Szarota, IPN, Warszawa 2009.Ludność i powierzchnia Warszawy w latach 1921–2008, oprac. Barbara Czerwińska-Jędrusiak, GUS, Warszawa 2009.Raport o stratach wojennych Warszawy, red. Wojciech Fałkowski i in., Miasto Stołeczne Warszawa, Zespół ds. ustalenia wartości strat, jakie Warszawa poniosła w wyniku II Wojny Światowej, Warszawa 2004; aktualizacja 2005: Straty Warszawy 1939–1945: raport.Krzysztof Dunin-Wąsowicz, red. Stefan Kieniewicz, Dzieje Warszawy, t. 5: Warszawa w latach 1939–1945, PWN, Warszawa 1984.Warszawa w liczbach 1947, red. Edward Strzelecki, Warszawa 1947.Pola Gojawiczyńska, Stolica, Czytelnik, Warszawa 1946.ekspozycje Muzeum Powstania Warszawskiego;wystawa u podnóża Kopca Powstania Warszawskiego.
Idź do oryginalnego materiału