Wirtualna Polska powołuje się na źródła w wojsku i prokuraturze i podaje, iż latem 2024 roku, podczas rozładunku na bocznicy kolejowej w Mostach pod Szczecinem, z niewyjaśnionych przyczyn części sprzętu żołnierze nie rozładowaliW wagonie miały zostać miny, z których znaczna część stanowiła ładunek zdolny do niszczenia czołgów i pojazdów opancerzonych. Według Onetu w sumie ponad dwie tony materiałów wybuchowych
Onet wskazuje, iż transport w Mostach wyładowywano w pośpiechu, bo Inspektorat Wsparcia nie chciał płacić PKPdodatkowej opłaty za postój składu, czyli tzw. „osiowego”. Rozładunkiem mieli zajmować się wojskowi bez odpowiedniego przeszkolenia z obsługi materiałów wybuchowych.
W całym zamieszaniu wagon z minami odjechał 6 lipca 2024 roku w Polskę. Bez jakiejkolwiek ochrony. Najpierw do Goleniowa, potem Szczecina, Poznania, Warszawy, Białegostoku i Czeremchy na Podlasiu.
Jednocześnie w jednostce w Mostach zorientowali się, iż min jednak brakuje. Według Onetu pechowy wagon udało się namierzyć 16 lipca, tym razem w miejscowości Orla, w magazynie sklepów meblowych IKEA.
Właśnie dlatego według dziennikarzy Onet-u , iż wagon został odnaleziony 30 kilometrów od magazynu wojskowego w Hajnówce, gwałtownie można było zabezpieczyć miny.