Žižek: Czy Ukraina powinna mieć broń atomową?

krytykapolityczna.pl 17 godzin temu

Po powtórnym zwycięstwie Trumpa posłanka Alexandria Ocasio-Cortez (która obroniła swój mandat w Kongresie) publicznie zaapelowała do swoich wyborców, którzy na tegoż Trumpa zagłosowali, by wyjaśnili, dlaczego podjęli tak przedziwną i niekonsekwentną decyzję. (Odpowiedź brzmi: głównie dlatego, iż pomimo wszelkich kalkulacji i zabiegów Kamali Harris, zarówno AOC, jak i Trump sprawiali znacznie bardziej szczere wrażenie).

Zwróćmy przy tej okazji uwagę na oczywisty brak konsekwencji u tych przedstawicieli lewicy, którzy popierają równocześnie Palestynę i Rosję, i zadajmy im podobne pytanie: dlaczego? Przecież Rosja stopniowo niszczy Ukrainę, podobnie jak Izrael niszczy Gazę, przy czym w obu przypadkach służy to stworzeniu jeszcze większego Izraela i jeszcze większej Rosji.

18 listopada 2024 roku rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wyjaśnił, iż w ramach nowej doktryny nuklearnej Moskwy użycie przez ukraińskie siły zbrojne zachodnich pocisków konwencjonalnych przeciwko Rosji może być wystarczającym powodem do atomowego odwetu. Władimir Putin podpisał tę nową doktrynę tuż po tym, jak Joe Biden zezwolił Ukrainie na atakowanie dostarczoną przez Amerykę bronią celów leżących w głębi Rosji.

I stało się: wczesnym rankiem 19 listopada, zalewie dwa dni po ogłoszeniu przez Bidena jego decyzji, Ukraina wystrzeliła sześć amerykańskich rakiet ATACMS (taktycznych pocisków balistycznych) w kierunku rosyjskiego obwodu briańskiego, graniczącego z Ukrainą, obierając za cel położone tam obiekty wojskowe.

Rosja twierdzi, iż zniszczenia były znikome (pięć rakiet zestrzelono, żadnych ofiar śmiertelnych). jeżeli jednak potraktować nową rosyjską doktrynę nuklearną dosłownie, Rosja jest w tej chwili w stanie wojny z USA i ma prawo zastosować przeciwko Ukrainie broń atomową, bo sama sobie takie prawo przyznała. Jak należało się spodziewać, część osób z otoczenia Trumpa już oskarża Bidena o to, iż zrobił niebezpieczny krok w stronę nowej wojny światowej.

Czy zatem można powiedzieć, iż tym razem Ukraina posunęła się za daleko i naruszyła kruchą równowagę, dzięki której konflikt miał ograniczony zasięg?

Zanim zaczniemy ferować tego typu osądy, musimy uświadomić sobie jedną rzecz. Ukraina może używać pocisków ATACMS do ostrzału celów wyłącznie w obwodzie kurskim w Rosji, leżącym wzdłuż ukraińskiej granicy, skąd Rosja prowadzi nieustanne ataki na ukraińskie pozycje. Jak stwierdził wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Joseph Borrell: „Ukraina powinna mieć możliwość wykorzystywania dostarczanej przez nas broni nie tylko do tego, by powstrzymać strzałę, ale również, by strzelać do łuczników”.

Kilka dni przed wspomnianą eskalacją sama Rosja zaostrzyła własną kampanię przeciwko Ukrainie, przeprowadzając dywanowe naloty na cały kraj z użyciem dronów i pocisków, skierowanych głównie w obiekty energetycznej infrastruktury cywilnej – tuż przed nadchodzącą zimą. Sześć ukraińskich pocisków wywołało ogólnoświatową panikę, podczas gdy systematyczne niszczenie ukraińskiej infrastruktury stopniowo ulega normalizacji, podobnie zresztą jak niszczenie północnej Gazy przez Izrael.

To absurdalna, odrażająca wręcz sytuacja: oto Rosja, która zaatakowała Ukrainę, nie chce, by wojna dotknęła jej własnego terytorium, i oskarża broniącą się Ukrainę o „rozprzestrzenianie” wojny. Dlatego możliwa jest tylko jedna poważna reakcja na nową rosyjską doktrynę nuklearną, zamykająca się w następującej nowej zasadzie: o ile suwerenny naród zostanie zaatakowany z użyciem broni konwencjonalnej przez mocarstwo nuklearne, sojusznicy tego narodu mają prawo, a wręcz obowiązek przekazać mu broń nuklearną, tak by mógł się pomyślnie bronić.

Putinowi nie zależy na wskrzeszeniu ZSRR czy choćby stalinizmu. Jego reżim jednoznacznie czerpie swą zdolność przetrwania z wizji powrotu Rosji carskiej sprzed 1917 roku, z jej strefami wpływów rozciągającymi się w Polsce i Finlandii. Według Putina rewolucja październikowa była katastrofą: bez rewolucji Rosja byłaby po stronie wygranych, a imperium nie rozpadłoby się. Przyszłość pokaże, czy jego marzenie to tylko nostalgiczna tęsknota za przeszłością, czy też zwiastun tego, co nas czeka: w wyłaniającym się wielobiegunowym świecie nietrudno wyobrazić sobie, iż zrodzą się nowe potężne imperia z własnymi strefami wpływów.

W przemówieniu wygłoszonym podczas odbywającego się w czerwcu 2022 roku w Petersburgu Międzynarodowego Forum Gospodarczego Putin stwierdził, iż „suwerenności w XXI wieku nie wolno rozdrabniać, dzielić na części”. Podkreślił zwłaszcza to, jak ważne jest zachowanie politycznej suwerenności i tożsamości narodowej przy jednoczesnym wzmacnianiu wszystkiego, co „decyduje o niezależności gospodarczej, finansowej, profesjonalnej i technologicznej naszego kraju”. Oczywiście taką pełną suwerennością będzie mogła cieszyć się tylko nowa imperialna Rosja, nie zaś Ukraina, Białoruś czy Finlandia.

Co gorsza, jakby tego było mało, w dniu, kiedy ogłoszono nową rosyjską doktrynę nuklearną „zanieczyszczenie powietrza w indyjskiej stolicy Delhi osiągnęło ekstremalny poziom, otaczając miasto gęstym smogiem i przyduszając mieszkańców. Toksyczne powietrze zakłóciło ruch lotniczy i skłoniło władze do zamknięcia szkół i zakazania prac budowlanych w mieście. Eksperci ostrzegają, iż w najbliższych dniach sytuacja w Delhi może ulec pogorszeniu”.

Rosja jest zajęta imperialistycznymi marzeniami i zabawą w nuklearne straszaki, tymczasem w wielu miejscach na świecie ludzie nie mogą już swobodnie oddychać na ulicy. Na Zachodzie największe media mówią o „przesadzonej” obronie ze strony Ukrainy jako o niebezpiecznej eskalacji, wrzucając materiały o tym na pierwsze strony jako pilną wiadomość, podczas gdy największe zagrożenie dla naszego przetrwania doczekało się zaledwie krótkiej wzmianki gdzieś w okolicach stopki.

**
Copyright: Project Syndicate, 2024. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

Idź do oryginalnego materiału