
Rumunia poinformowała, iż Stany Zjednoczone ograniczą liczbę stacjonujących tam żołnierzy. Jak podaje ministerstwo obrony w Bukareszcie, redukcja dotyczyć będzie m.in. amerykańskich wojsk z bazy Mihail Kogălniceanu nad Morzem Czarnym. Na miejscu pozostanie około 1 tys. żołnierzy USA.
Rumuńskie władze przekazały, iż decyzja jest związana z aktualizacją priorytetów strategicznych administracji amerykańskiej, ogłoszoną w lutym. Podkreślają przy tym, iż NATO znacząco wzmocniło obecność wojskową na wschodniej flance, co pozwala na większą elastyczność działań Stanów Zjednoczonych w regionie.
Urzędnicy amerykańskiej administracji wojskowej zaznaczyli w rozmowie z Kyiv Post, iż zmiany „nie będą miały znaczącego wpływu” na operacje USA w Europie Wschodniej.
Polska nie objęta zmianami
Redukcja wojsk w Rumunii nie dotyczy obecności USA w Polsce. Podczas wrześniowej wizyty w Białym Domu prezydent Karol Nawrocki usłyszał zapewnienie od Donalda Trumpa, iż amerykańskie siły nad Wisłą pozostaną — a choćby mogą zostać wzmocnione.
— Pozostaniemy w Polsce. Nigdy nie myśleliśmy o wycofaniu wojsk z Polski — mówił prezydent USA. — Chcemy mieć większą obecność. Jesteśmy bardzo związani z Polską.
Rzecznik MON Janusz Sejmej potwierdził, iż Warszawa nie otrzymała żadnych informacji o zmianach dotyczących kontyngentu amerykańskiego. W podobnym tonie wypowiedział się minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
— Polska i Stany Zjednoczone są żelaznymi sojusznikami — podkreślił. — Nie ma NATO bez Stanów Zjednoczonych.
Kontekst bezpieczeństwa
Eksperci zwracają uwagę, iż obecność wojsk amerykańskich w regionie jest postrzegana jako najważniejszy element odstraszania w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Stąd zapewnienia, iż zmiany w Rumunii nie oznaczają zmniejszenia zaangażowania USA w obronę sojuszników.











