
Jurij Tyra jest jednym z bohaterów książki amerykańskiego dziennikarza Simona Shustera „Showman. Wołodymyr Zełenski i inwazja, która uczyniła go przywódcą”, która w tłumaczeniu na język rosyjski ukazała się nakładem wydawnictwa Meduza.
Meduza: Jak poznałeś Wołodymyra Zełenskiego?
Jurij Tyra: Znamy się od 20 lat — od 1 kwietnia 2005 r., kiedy to wynajęliśmy „Kwartał 95” na imprezę firmową. Była to 10. rocznica firmy, którą kiedyś stworzyliśmy razem z przyjacielem — teraz m.in. zaopatruje w odzież ukraińskie siły obronne. Na początku zaprzyjaźniliśmy się ze Stepanem Kazaninem, artystą „Kwartału”. Byłem po prostu zachwycony tym, co robili.
Zełenski okazał się wspaniałym człowiekiem: przyzwoitym, towarzyskim, dobrze wychowanym i wrażliwym. Zawsze z książką. Ten chłopak z Krzywego Rogu oglądał „Monty Pythona” w oryginalnej wersji językowej! Nigdy nie był oszustem ani łajdakiem. I od tamtego czasu to się nie zmieniło.
„Żołnierze podchodzili i mówili: Wołodia startuj na prezydenta”
W 2014 r. zorganizowałeś trasę koncertową dla „Kwartału” i Zełenskiego w strefie działań wojennych. Jak to się stało, iż przeszedłeś z branży tekstylnej do zarządzania trasami koncertowymi?
Byłem zaangażowany nie tylko w firmę z tekstyliami, miałem również własną firmę transportową. Ale wszystko to skończyło się w 2014 r.: pojechałem na front zobaczyć, jak to wygląda z bliska i poznałem tam odważnych żołnierzy, którym miałem zaszczyt pomagać. Zaangażowałem się i zacząłem żyć problemami frontu.
Pierwszą osobą, którą zabrałem na front, był Ołeksandr Pikałow, który przez całe życie grał Janukowycza w „Kwartale”. Pamiętam, jak członkowie batalionu Aidar zapytali mnie na punkcie kontrolnym w Starobielsku: „Ciebie, znamy, ale kto śpi w śpiworze w twoim samochodzie?”. Jak to kto? Janukowycz! „Kłamiesz!”. Wchodzą na stopień, widzą Saszę i zaczynają się śmiać.
Kilka miesięcy później „Kwartał” przybył na linię frontu w pełnym składzie. To było 24 sierpnia 2014 r., w Dzień Niepodległości Ukrainy. W tym czasie Petro Poroszenko organizował paradę w Kijowie — nasi chłopcy ginęli w Iłowajsku — a my daliśmy koncert na lotnisku w Kramatorsku, którego obroną zajmował się Siergiej Kriwonos, dowódca ósmego pułku sił specjalnych i przyjaciel „Kwartału”. Następnego dnia, 25 sierpnia, wystąpiliśmy w Mariupolu.

Wołodymyr Zełenski podczas koncertu grupy „Kwartał 95” w Dniu Niepodległości Ukrainy w Siewierodoniecku, 25 sierpnia 2018 r.
Razem z Wołodymyrem jeździliśmy tak po jednostkach do 2019 r. Koncerty rozpoczynaliśmy minutą ciszy. I zawsze po takich twórczych spotkaniach wojskowi podchodzili i mówili: „Wołodia, startuj na prezydenta. Będziemy cię wspierać”. Ponieważ zepsucie, które emanowało od Petra Poroszenki, zdążyło już zmęczyć wszystkich — na froncie, w domu i na tyłach. Wołodia natomiast był szanowany przez wszystkich. Zawsze znajdował temat do rozmowy z żołnierzami. Swoją szczerością zjednywał sobie ludzi. Nie miał nic do ukrycia.
W 2017 r., po koncercie w Żytomierzu, podeszła do nas żona poległego żołnierza, która była w ósmym miesiącu ciąży. Na moich oczach nałożyła beret zmarłego męża na głowę Wołodymyra i powiedziała: „Wierzymy w ciebie!”. Widziałem to. I sfotografowałem to. Płakałem i robiłem zdjęcia.
Gdziekolwiek byśmy wtedy nie pojechali, zawsze było intensywnie. To właśnie w tym samym czasie „Kwartał 95” przekazał 36 samochodów na front. choćby autobus, który został kupiony na potrzeby kręcenia drugiego sezonu „Sługi narodu” , został ostatecznie przekształcony w mobilne kino: jeździliśmy wzdłuż linii frontu i pokazywaliśmy chłopakom filmy. Nawiasem mówiąc, największą popularnością cieszył się film „Do boju idą tylko starcy” z Leonidem Bykowem.
„Wierzyliśmy, iż możemy zamienić Ukrainę w Singapur”
Czy właśnie wtedy zdecydowałeś się namówić Zełenskiego do kandydowania?
W 2014 r. Poroszenko został wybrany na prezydenta — nie dlatego, iż był dobry, ale tylko dlatego, żeby Julia Tymoszenko nie doszła do władzy. Miałem wówczas pytania do Petra Poroszenki: dlaczego wyszliśmy z pustego Ługańska w 2014 r.? Dlaczego wypuścili Girkina i jego bandę ze Słowiańska, chociaż mieliśmy artylerię i lotnictwo? Te puzzle nie pasowały do siebie w mojej głowie. Nie chciałem głosować na ludzi, którym nie ufałem. Więc kiedy pojawił się ktoś, w kogo uwierzyłem… Miałem wielką wiarę w Wołodymyra — i zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby ten człowiek został prezydentem naszego kraju.
Będąc z nim na froncie, byłem zachwycony. Ja sam jestem lekkomyślny — a on był jeszcze bardziej lekkomyślny. Wjechał do strefy przemysłowej w Awdijiwce pod ciężkim ostrzałem. Występował w każdych warunkach: raz choćby zemdlał na scenie, bo miał salmonellozę. Wielokrotnie widziałem, jak płakał po kontakcie z rannymi, dziećmi i żonami wojskowych. I wszystko to było szczere, a nie udawane.
W 2017 r. odbyła się premiera serialu „Sługa narodu”. Wtedy po raz pierwszy ludzie uwierzyli, iż w tym kraju można coś zmienić. W opinii publicznej pojawiło się przekonanie, iż Zełenski może zostać wybrany. Ale on sam jeszcze w to nie wierzył. Zdawał sobie sprawę, ile wysiłku i energii będzie to wymagało.
Moment, w którym zobaczyłem go trzymającego książkę o życiu i karierze Lee Kuan Yewa był dla mnie przełomowy. Podszedłem, wziąłem książkę, spojrzałem na okładkę. Zapytałem: „Aha, więc jednak jest to możliwe?” I usłyszałem: „Niewykluczone”.
Wierzyliśmy, iż możemy zamienić Ukrainę w Singapur. Zapytałem go wtedy: „Czy jesteś gotowy rozstać się z jednym z tych dwóch , którzy szepczą ci do ucha? Wsadzić ich do więzienia za korupcję?”. Odpowiedział: „Czy mogę to zrobić z obydwoma?”. Zrozumiałem, iż jest gotowy.
Ale Lee Kuan Yew przekształcił Singapur w centrum światowej gospodarki m.in. kosztem represji.
Zełenski czytał również Churchilla, nie tylko Lee Kuan Yewa., który prowadził własną wojnę ekonomiczną — my mamy teraz wojnę w pełnym tego słowa znaczeniu.
W kwietniu 2018 r., na koncercie w Kolonii, powiedział do mnie: „Tak, jestem gotowy”. Siedzieliśmy wtedy w vanie, którym jechałem z Holandii. Obok na ścieżce rowerowej mijali nas ludzie na skuterach. W samochodzie w końcu mógł zapalić, bo w dużym autobusie koncertowym nie wolno było tego robić.
W grudniu 2018 r. odbyliśmy trasę przedwyborczą. Przed przemówieniem Zełenskiego w jego rodzinnym Krzywym Rogu, policja znalazła na parkingu przy sali koncertowej samochód z butlami z gazem i ładunkiem wybuchowym. Zalecono nam wtedy przerwanie wszystkiego, ale Wołodymyr powiedział: „nie przerwiemy koncertu w moim rodzinnym mieście”.

Petro Poroszenko rozmawia z Wołodymyrem Zełenskim podczas prezydenckiej debaty wyborczej na stadionie Olimpijskim w Kijowie, 19 kwietnia 2019 r.
A w 2019 r. — po tym, jak ogłosił, iż kandyduje na prezydenta — wszyscy oficerowie polityczni otrzymali rozkaz, by nie dopuścić do wjazdu „Kwartału” na front. Petro Poroszenko obawiał się, iż prowadzimy tam kampanię. W Berdiańsku oficer kontrwywiadu przyjechał na nasz występ — w lakierowanych butach i czystym mercedesie. Powiedział mi później: „Dlaczego mnie na ciebie nasłali? Nie prowadzisz żadnej polityki, żadnej propagandy”.
Jak władza i wojna zmieniły Zełenskiego?
Stał się bardziej skoncentrowany. Kiedy widzę zachodnią broń na froncie, z którą walczą nasi chłopcy — kiedyś nadzy i bosi za czasów Poroszenki — wiem, iż mam wspaniałego prezydenta, który już nie tylko załatwia porachunki między gubernatorami, ale rozwiązuje problemy na skalę globalną. To, w co wierzyłem, sprawdziło się.
Z czysto ludzkiego punktu widzenia bardzo mu współczuję, ponieważ jest fizycznie wyczerpany. Pozostaje jednak liderem. Kiedy Poroszenko przyjechał do tego samego Mariupola, bojownikom wyjęto amunicję z magazynków. Za czasów Zełenskiego czegoś takiego nie było.
Teraz utrzymujemy mniejszy kontakt. Ale do dziś się na nim nie zawiodłem. W zeszłym roku otrzymałem rozkaz z jego rąk — i zobaczyłem jego oczy. Zmęczone, ale takie ludzkie. I ten uśmiech! Pod tym względem się nie zmienił.
„Nie może być dwóch kapitanów w jednej drużynie”
Od 11 lat jesteś wolontariuszem na froncie. Jak to się stało, iż zostałeś doradcą naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerija Załużnego?
Najpierw zostałem doradcą Rusłana Chomczaka Byłem na jednym ze spotkań z Zełenskim w 73. centrum w Oczakowie. I kiedy prezydent zapytał wojskowych, jakie są ich życzenia, wszyscy milczeli – a byli tam – oprócz Chomczaka – także minister obrony Andrij Taran i ówczesny dowódca sił specjalnych Grigorij Gałagan. Wtedy wyszedłem przed szereg i powiedziałem: „Chłopaki, dlaczego milczymy? Nie macie przecież łodzi — jak zabierzecie prezydenta do bazy na wyspie?”. I poprosiłem o amerykańską łódź.
Ponieważ nie milczałem i zabrałem głos Chomczak poprosił mnie, abym został jego doradcą. Dużo podróżowałem po froncie, byłem w kontakcie ze wszystkimi jednostkami bojowymi i dużo wiedziałem o tym, co i gdzie się dzieje. A kiedy Wałerij Załużny został głównodowodzącym, natychmiast — jak ta prostytutka na autostradzie, od auta do auta — zostałem jego doradcą.
Co sądzisz o konflikcie między Zełenskim a Załużnym?
Bardzo szanuję ich obu. Ale uważam, iż w kraju powinien być jeden przywódca. Nie może być dwóch kapitanów w jednej drużynie — ani hokeistów, ani piłkarzy, ani nikogo innego. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
Co się teraz dzieje na froncie?
Młodzi obiecujący oficerowie pną się w górę, wypierając całą sowiecką szkołę, która była przed nimi. Otrzymują wysokie stopnie, ponieważ udowodnili wszystko w walce. Na przykład Michaił Drapaty, który został dowódcą sił lądowych, zdołał ustabilizować obronę Pokrowska.
A jak na sytuację na froncie wpłynęło zawieszenie amerykańskiej pomocy wojskowej?
To była tygodniowa przerwa, podczas której samoloty w Rzeszowie przestały lądować. Ale teraz przez cały czas latają. Wszystkiego jest pod dostatkiem. Mamy czym walczyć.
Jesteśmy jednak zmęczeni. Jest nas mniej. Putin wysyła nam Koreańczyków z Północy. Ale jeżeli się poddamy, Ukraina przestanie istnieć na mapie. I ci zwyrodnialcy przyjdą do naszych domów — jak to było na obrzeżach Kijowa, w Chersoniu — i zabiją nasze rodziny. A my naprawdę chcemy, żeby nasze rodziny żyły.
Czy ludność cywilna nie zaczyna kwestionować celu wojny?
Nie interesuje mnie opinia cywilów. Zapytaj żony i matki tych, którzy walczą lub są w niewoli — czy chciałyby, aby nasz kraj zniknął? Za co ginęli ich mężowie i dzieci?
Błagałem córkę na kolanach, żeby została w Europie. Powiedziała mi: „Tato, nie”. Dziewczyna w wieku 19 lat dostarczała śniadania i obiady bojownikom na punktach kontrolnych; jeździła ciężarówkami-chłodniami do Siewierodoniecka, aby rozładować kostnicę w Dniepropietrowsku przepełnioną ciałami naszych spadochroniarzy. Dasza jest teraz młodą mamą, ale przez cały czas pomaga i zajmuje się sprowadzaniem samochodów. Podziwiam ją.
Oto moi cywile: moja córka i moja żona, która przeszła już czwartą chemioterapię, ale teraz zajmuje się również logistyką związaną z transportem samochodów, leków i dronów. To są moi cywile. Nie interesuje mnie opinia wszystkich.
Zełenski obiecał ci, iż bez żalu rozprawi się ze skorumpowanymi urzędnikami, choćby jeżeli okażą się ludźmi z jego najbliższego otoczenia. Ale od tego czasu korupcja tylko się pogłębiła – sam obserwowałeś to na pierwszej linii frontu. Co się stało?
Władza i pieniądze to wielki sprawdzian. Ludziom może zakręcić się w głowie. Trzeba mieć kogoś, kto uderzy cię po głowie. Dlatego idę na front i reaguję. Na przykład teraz jestem blisko służby granicznej, a skorumpowani urzędnicy nie mogą opuścić kraju, nie mogą dostać przepustek.
Nie mogę milczeć. Kiedy szumowiny zaczęły dochodzić do władzy na fali Zełenskiego, nagrałem wideo. Dziewięć osób zostało później zawieszonych za dowody korupcji.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, prezydent USA Donald Trump i wiceprezydent USA J.D. Vance w Gabinecie Owalnym Białego Domu, Waszyngton, USA, 28 lutego 2025 r.
Donald Trump uważa, iż Ukraina powinna przeprowadzić wybory mimo trwającej inwazji. „The Economist” donosi, iż zespół Zełenskiego rzekomo planuje przeprowadzić je latem tego roku.
Stany Zjednoczone naciskają teraz na wiele rzeczy — chcą przejąć Kanadę i Grenlandię. Nigdy nie wiesz, czego chce idiota. Tamtejsi ludzie są szaleni – jeden i drugi, Elon Musk. Niech trzyma się z dala od polityki i produkuje własne samochody, skoro jest takim geniuszem.
Co sądzisz o obecnych negocjacjach i możliwym rozejmie? Otoczenie Trumpa regularnie mówi, iż Ukraina będzie musiała pójść na ustępstwa terytorialne.
Ja po prostu patrzę na Wołodymyra i wiem, iż wszystko odbędzie się godnie. Jestem spokojny. On nie podda się i nie sprzeda. Putin umrze, wcześniej czy później. A Wołodymyr zostanie.
W tej wojnie nie będzie zwycięzców, jestem o tym głęboko przekonany. Zwycięstwo będzie miało swoją cenę. I na pewno nie każdemu to będzie odpowiadać — zarówno po tej, jak i po tamtej stronie. Ale Putin poniósł porażkę. Nie zostaliśmy zmieceni z powierzchni ziemi. Ukraina istnieje. Żyje.
Najważniejsze to nie rozpowszechniać bzdur i plotek, ale robić to, co można najlepiej każdego dnia. Bez wiary nie pożyłbym długo. Ale wierzę w to, co robię. Nie chcemy tego, co nie jest nasze, chcemy odzyskać to, co nasze.
Wszystkie wojny są rozpoczynane i kończone przez polityków. Nie jest tajemnicą, iż jesteśmy zmęczeni wojną i pragniemy pokoju. Teraz pytanie do polityków brzmi: za jaką cenę go otrzymamy.