1 września 1939 – pamiętamy, ale czy czy wyciągamy wnioski?

krzysztofturzanski.pl 2 godzin temu

1 września 1939 r. niemieckie bomby spadły na polskie miasta i wsie. Zwiastowały falę terroru i otworzyły tragiczny początek II wojny światowej. Niemieccy agresorzy bez skrupułów zasypali Polskę ogniem i stalą. Miliony niewinnych Polaków zapłaciły najwyższą cenę. Miasta tonęły w dymie, zgliszczach i łzach. Wojna pokazała najczystsze zło.

Dlaczego nie powstrzymano szaleńca, który do tego doprowadził? Próbowano. Brytyjski premier Neville Chamberlain, by uniknąć wojny, zgodził się na żądania Hitlera wobec Czechosłowacji. Anglia i Francja Sudety oddały Niemcom – bez obecności i zgody Czechów. Chamberlain wrócił do Londynu z triumfalnym „pokój na nasze czasy”. Tyle iż ten „pokój” trwał kilka miesięcy. W marcu 1939 Hitler połknął resztę Czechosłowacji. We wrześniu uderzył na Polskę. Układ monachijski stał się synonimem klęski polityki ustępstw wobec dyktatora.

Podobnie było z Krymem. Gdy w 2014 roku Putin zajął półwysep, świat oburzył się, ale gwałtownie się przyzwyczaił. Sankcje były miękkie, reakcja Zachodu – adekwatnie żadna. To zamiast zatrzymać agresora, tylko go ośmieliło. Krym stał się dla Putina tym, czym Sudety dla Hitlera – pierwszym krokiem w stronę wojny na pełną skalę.

Minęło 87 lat, a świat wciąż nie wyciągnął wniosków. Spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem przypominało tamte negocjacje. Z tą różnicą, iż teraz był i czerwony dywan, i brawa dla autorytarnego przywódcy. Trump liczył, iż kosztem Ukrainy załatwi „szybki pokój”. Ale bomby, drony i pociski wciąż spadają na europejski kraj. A wschodni dyktator nie ma czego się obawiać.

Historia się nie powtarza, ale podobieństwa są uderzające. W 1938 roku i dziś, w imię „pokoju”, silniejsi oferują agresorowi ustępstwa kosztem słabszego sąsiada. To droga donikąd. Agresor rozumie tylko język siły. Uległość i słabość odbiera jako zachętę do dalszej eskalacji. Czy II wojna potoczyłaby się inaczej, gdyby Europa od razu postawiła Hitlerowi twardy, zbrojny opór? Nigdy się nie dowiemy. Ale warto o tym pomyśleć dziś. W rocznicę jej wybuchu, w czasie kiedy tuż za naszą granicą wciąż giną ludzie.

1 września pamiętamy. Pamiętamy walkę o wolność, niepodległość, bohaterów, którzy oddali życie. Znam to z opowieści dziadka, który sam walczył na froncie. Nikt z nas nie chce powtórki. Dlatego – mimo sporów politycznych, teorii spiskowych i narodowych antagonizmów – chciałbym, żeby świat zatrzymał putinowską Rosję. Nie tylko dla Ukrainy. Dla Europy.

.

Zachęcam do dyskusji na Facebooku:

Idź do oryginalnego materiału