Planowana zmiana transportu do Morskiego Oka nie wejdzie w życie od nowego roku. Konie pozostaną na całej trasie, bo Tatrzańskiemu Parkowi Narodowemu (TPN) brakuje 16 elektrycznych busów i środków na ich zakup.
W lutym Tatrzański Park Narodowy, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, samorządy oraz przedstawiciele fiakrów podpisali umowę. Zakładała ona, iż od przyszłego roku konie będą jeździć tylko do Wodogrzmotów Mickiewicza, a dalej turystów będą wozić elektryczne busy. Ministerstwo kupiło już cztery pojazdy za ponad trzy miliony złotych.
Problem polega na tym, iż TPN wyliczył potrzebę 20 busów do obsługi trasy. Brakuje więc 16 pojazdów. Park nie ma też harmonogramu ich zakupu ani dostawy.
Czekają na pieniądze z funduszu
Magdalena Zwijacz-Kozica z TPN powiedziała Polskiej Agencji Prasowej (PAP): "Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie będzie bezpośrednio finansować zakupu dodatkowych busów. TPN musi aplikować o środki. Czekamy na ogłoszenie naboru przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej".
Park czeka na program "Przestrzeń dla przyrody", który ma przewidywać zakup zeroemisyjnych pojazdów dla ruchu turystycznego w parkach narodowych. Wydział Relacji z Mediami Ministerstwa Klimatu i Środowiska poinformował PAP, iż zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) ustali ostateczny kształt programu po jego przyjęciu.
TPN nie planuje także budowy przystanków dla busów. Zwijacz-Kozica podkreśliła: "Przygotowanie zmian to trudny proces, w którym trzeba wziąć pod uwagę wiele zmiennych i poczynić uzgodnienia z wieloma interesariuszami".
Fiakarze zostają na trasie
Andrzej Mąka, szef fiakrów Morskiego Oka, potwierdził PAP: "Zostajemy na trasie. Jak pokazał ostatni sezon wakacyjny, turyści chcą i bardzo chętnie korzystają z usług fiakrów, także jesteśmy przez cały czas potrzebni. Planujemy podpisać z dyrekcją parku aneks do umowy na obsługę tej trasy na kolejne miesiące przyszłego roku".
Na trasie do Morskiego Oka pracuje ponad 300 koni. Organizacje prozwierzęce domagają się całkowitego wycofania transportu konnego, argumentując, iż praca na stromej trasie jest dla zwierząt męcząca. TPN zapewnia, iż specjaliści stale monitorują konie, a zwierzęta przechodzą szczegółowe badania weterynaryjne raz w roku.
Dr Marek Tischner, weterynarz monitorujący konie od 15 lat, zaprzeczył doniesieniom o przeciążeniu zwierząt. Według niego trzy konie, które padły na trasie, zmarły z powodu nagłych chorób lub przestraszenia nisko lecącym helikopterem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR), a nie z wysiłku.
Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).






