Trzydzieści sześć lat temu, 25 grudnia 1989 roku, w rumuńskim Targovişte rozstrzelano Nicolae Ceausescu i jego żonę Elenę. Para dyktatorów została stracona po pospiesznie przeprowadzonym procesie, w środku chaosu rewolucji, która pochłonęła ponad 1100 istnień ludzkich. Dziś, ponad trzy dekady później, Rumuni wciąż nie mogą dojść do zgody, czy ta egzekucja była sprawiedliwa i czy kraj rzeczywiście rozliczył się z komunistyczną przeszłością. Współcześni politycy, jak nacjonalistyczny i prorosyjski Calin Georgescu, aktywnie wykorzystują postać Ceausescu, przedstawiając go jako bohatera narodowego.
Protesty przeciwko sytuacji w kraju wybuchły w połowie grudnia 1989 roku. Ludzie buntowali się przeciwko brakom żywności i energii. 22 grudnia Ceausescu uciekł z Bukaresztu. Siły Securitate, komunistycznej policji politycznej, kontynuowały brutalne tłumienie manifestacji.
Proces jako "maskarada"
Trzy dni po ucieczce dyktatorów przeprowadzono ich proces i egzekucję. Catalin Augustin Stoica, socjolog z Krajowej Szkoły Nauk Politycznych i Administracji Publicznej w Bukareszcie, miał wówczas 18 lat. W rozmowie z PAP wspomina, iż obrońcy wyznaczeni przez sąd byli bardziej oskarżycielami niż prokuratorzy, a przewodniczący sądu był stronniczy. Stoica uważa proces za "maskaradę", choć zaznacza, iż para Ceausescu zasługiwała na karę. «Miało też prawo do procesu w oparciu o obowiązujące standardy» – podkreśla socjolog w wywiadzie dla PAP.
Stoica zwraca uwagę, iż obecność kamer podczas procesu była zamierzona. Nowe władze rozumiały, iż «występują w sztuce adresowanej nie tylko dla ówczesnej rumuńskiej i zagranicznej publiczności, ale też dla przyszłych pokoleń» – wyjaśnia w rozmowie z PAP. Sam zobaczył egzekucję w telewizji 27 grudnia. Spokojny, emocjonalnie neutralny proces był niemożliwy 25 grudnia, gdy na ulicach trwały walki, a jednostki Securitate lojalne wobec dyktatora kontynuowały opór.
Ryzykowne czasy dla sympatyków reżimu
Po rewolucji Ion Iliescu, były towarzysz partyjny Ceausescu, wraz z innymi byłymi aktywistami komunistycznymi i dowódcami wojskowymi utworzył Front Ocalenia Narodowego. Radykalna zmiana polityczna stworzyła zagrożenie dla życia wielu osób. Stoica wspomina, iż jako bezbronny 18-latek był «łatwym celem dla sympatyków Ceausescu», którzy przez społeczeństwo nazywani byli «terrorystami» – jak mówi w wywiadzie dla PAP.
Podczas internowania w jednostce wojskowej Stoica pomylił młodszego brata dyktatora z samym Nicolae Ceausescu. «Kiedy "go" zobaczyłem pomyślałem, iż dyktator wciąż żyje. Tymczasem był to jego młodszy brat, nie tylko najbardziej z całego rodzeństwa podobny, ale mający też to samo imię i nazwisko: Nicolae Ceausescu» – relacjonuje w rozmowie z PAP.
Brak rozliczenia z komunizmem
Rumunia nie przeprowadziła pełnego rozliczenia z komunistyczną przeszłością. Brak «odpowiedniej lustracji» – jak określa to w rozmowie z PAP prof. Liliana Popescu z SNSPA – pozwolił wielu byłym członkom reżimu na wejście do nowych partii politycznych.
W 2007 roku prezydencka komisja uznała komunistyczny reżim za zbrodniczą ideologię. Prof. Andrei Taranu, politolog z SNSPA, powiedział PAP: «Paradoksalnie jednak okazało się, iż ówczesny prezydent Traian Basescu został zdemaskowany jako były tajny współpracownik komunistycznej policji politycznej Securitate».
Ceausescu jako bohater narodowy
Część rumuńskiego społeczeństwa, pod wpływem "rosyjskich narracji", postrzega okres rządów Ceausescu jako czas, «kiedy ludzie byli chronieni przez państwo, mieszkania dostępne były po niskich cenach, podobnie jak usługi socjalne: tanie i dla wszystkich» – wyjaśnia PAP prof. Liliana Popescu.
Nacjonalistyczni, eurosceptyczni i prorosyjscy liderzy, w tym Calin Georgescu, aktywnie wykorzystują postać dyktatora w swoich kampaniach politycznych, przedstawiając go jako bohatera i zbawiciela narodu. Wykorzystują propagandę narodowo-komunistyczną do mobilizacji wyborców.
Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).







