Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał postanowienie prokuratury o umorzeniu postępowania w sprawie "afery maseczkowej". Śledczy uznali, iż sprzedawcy maseczek dostarczonych Ministerstwu Zdrowia w pandemii zachowali należytą staranność. Ministerstwo Zdrowia pod kierownictwem Izabeli Leszczyny odwoływało się od tej decyzji, ale bezskutecznie. Sprawa dotyczyła zakupu 120 tysięcy chińskich maseczek za prawie pięć milionów złotych.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w lutym 2024 roku, stwierdzając, iż czyn nie zawierał znamion czynu zabronionego. Według śledczych zakup dla potrzeb Ministerstwa Zdrowia został przeprowadzony w całkowicie transparentny sposób.
Sprzedawcy maseczek nie wprowadzili pracowników ministerstwa w błąd co do jakości produktów, a tym samym ich czyn nie stanowił przestępstwa. Postępowanie dotyczyło oszustwa w związku ze sprzedażą maseczek ochronnych za kwotę cztery miliony 797 tysięcy złotych na szkodę Ministerstwa Zdrowia.
Ministerstwo analizuje kolejne kroki
Resort zdrowia pod obecnym kierownictwem Izabeli Leszczyny odwołał się od decyzji prokuratury do sądu. Decyzja Sądu Okręgowego w Warszawie zakończyła jednak postępowanie, podtrzymując umorzenie sprawy.
Zawiadomienie w sprawie maseczek zostało złożone 13 maja 2020 roku przez ówczesnego podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia Janusza Cieszyńskiego. Zarówno ówczesny wiceminister, jak i ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski niejednokrotnie w wypowiedziach medialnych wskazywali na przestępczy charakter procederu.
Zarzuty o niepełne śledztwo
W zażaleniu na umorzenie postępowania złożonym 12 marca 2024 roku przez Ministerstwo Zdrowia wskazano, iż prokuratura nie przeprowadziła wyczerpującego postępowania dowodowego. W konsekwencji nie wyjaśniła wszystkich istotnych okoliczności sprawy.
"Bezspornym jest, iż w sprawie doszło do nieprawidłowości" - podkreślił resort zdrowia. Ministerstwo analizuje teraz, czy podtrzymanie umorzenia przez sąd nie było efektem słabo przygotowanego zawiadomienia przez wiceministra Janusza Cieszyńskiego.
Były wiceminister odpiera zarzuty
Były wiceminister zdrowia, w tej chwili poseł PiS Janusz Cieszyński powiedział, iż "cała sprawa to wyłącznie pomówienia ze strony Izabeli Leszczyny". Dodał, iż pani Leszczyna polityczną narracją próbuje przykryć swoje nieudolne działania w Ministerstwie Zdrowia.
"Zamiast kolejnych pomówień oczekuję od pani Leszczyny przeprosin" - podkreślił Cieszyński. Janusz Cieszyński złożył zawiadomienie do prokuratury po tym, jak trzech kontrahentów odmówiło zwrotu pieniędzy za maski, które nie spełniały wymagań WHO ochrony dla medyków przed koronawirusem.
Kontrowersje wokół kontrahentów
Tak zwana afera maseczkowa wybuchła po tekście "Gazety Wyborczej", która poinformowała o kontrowersyjnych kontrahentach. Jednym z nich była firma żony Łukasza G., instruktora narciarskiego z Zakopanego, który znał prywatnie brata ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.
Do sprawy zakończenia śledztwa odniósł się również Jerzy Owsiak, szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. "Decyzja sądu jest bulwersująca i pokazuje, iż pieniądze społeczne, w naszym rozumieniu, są mega ważne i rozliczane co do grosza, podczas gdy pieniądze publiczne są często trwonione, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności" - podsumował.
Owsiak zaznaczył, iż WOŚP sprawdzała wszystkie certyfikaty kupowanych maseczek, czy są zgodne z europejskimi normami. Fundacja w czasie pandemii robiła zakupy sprzętu medycznego dla szpitali oraz maseczek dla personelu medycznego.
(PAP) Uwaga: Ten artykuł został zredagowany przy pomocy Sztucznej Inteligencji.