Akt oskarżenia przeciwko dziennikarzom TVN w sprawie gwałtu

upday.com 1 tydzień temu

Prokuratura Rejonowa Katowice Północ skierowała akt oskarżenia przeciwko dwóm dziennikarzom telewizyjnym w sprawie zarzutów o gwałt. Informację o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu, co nastąpiło 30 czerwca, potwierdziła w piątek PAP szefowa prokuratury Joanna Sagan.

Sprawę rozpozna Sąd Okręgowy w Katowicach. «Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, zarówno w postaci dokumentarnych źródeł dowodowych, w tym m.in. opinii z zakresu badań toksykologicznych, genetycznych, jak i osobowych źródeł dowodowych legł u podstaw skierowania przeciwko oskarżonym aktu oskarżenia. Podejrzani nie przyznali się do zarzuconego czynu» - poinformowała prokurator Sagan w odpowiedzi na pytania PAP.

Podejrzani pod dozorem policji

Jak dodała prokurator, obaj dziennikarze są pod dozorem policji. O sprawie jako pierwsza napisała katowicka «Gazeta Wyborcza», która poinformowała, iż dziennikarze, wykorzystując upojenie alkoholem dwóch kobiet w wieku 26 i 34 lat, doprowadzili je do obcowania płciowego, a także do podania się innej czynności seksualnej.

Według ustaleń śledztwa, do opisanych w akcie oskarżenia wydarzeń doszło w październiku ubiegłego roku. Dwaj dziennikarze przyjechali wtedy na Śląsk, by zrealizować kolejny odcinek swojego programu.

Spotkanie w lokalu

Wieczorem w jednym z lokali spotkali cztery kobiety, które - jak opisała «GW» - są orientacji homoseksualnej. Tuż przed zamknięciem lokalu dwie z nich wsiadły z dziennikarzami do taksówki i ruszyły w stronę wynajętego przez siebie apartamentu.

Jedna z kobiet zdołała zadzwonić do koleżanek, z którymi wcześniej spotkały się w restauracji. Kiedy te w słuchawce telefonu usłyszały niepokojące odgłosy, pojechały na miejsce.

Interwencja koleżanek

Tam jedna z nich miała nagrać telefonem komórkowym swoje roznegliżowane koleżanki i dziennikarzy, którzy po chwili ubrali się i wyszli z mieszkania. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyła jedna z koleżanek, która weszła do mieszkania, same pokrzywdzone nie chciały żadnego śledztwa - opisała «GW».

Gazeta dodała, iż dziennikarze nie przyznali się do winy i twierdzili, iż seks z kobietami uprawiali za ich zgodą. Reprezentujący jednego z oskarżonych mecenas Jakub Wende podkreślił, iż obaj klienci proszą o używanie ich pełnych danych osobowych i wizerunków.

Oświadczenie Adama Kornackiego

W piątek po południu obaj dziennikarze zamieścili oświadczenia w mediach społecznościowych. Adam Kornacki potwierdził, iż wraz z kolegą przysiadł się do stolika na zaproszenie «kilku wstawionych już kobiet», następnie skorzystali z zaproszenia do apartamentu.

«I tak - obaj będziemy się tej sytuacji wstydzić i do końca życia żałować. Ale nie, nie i jeszcze raz nie - absolutnie nie ma mowy o gwałcie - ani o żadnym stosunku płciowym (co potwierdzili biegli)» - napisał. «Uważam, iż gwałt to jedna z najbardziej obrzydliwych zbrodni i w życiu nie dopuściłbym się do czegoś takiego. Niezależnie od sytuacji. No po prostu nie» - podkreślił.

Stanowisko drugiego dziennikarza

Kornacki zwrócił uwagę, iż same kobiety, które zaprosiły dziennikarzy do siebie nie stawiały im takich zarzutów. Wyraził przekonanie, iż oskarżenie jest pomysłem ich koleżanki, która już wcześniej miała nagrywać ich z ukrycia.

Również drugi z oskarżonych dziennikarzy Patryk Mikiciuk w swoim wpisie oświadczył, iż informacja o rzekomym gwałcie to nieprawda. Zapewnił, iż nie ma pretensji do redakcji, która opisała to, co znalazła w aktach, ale zarazem dodał, iż część tych informacji «została błędnie zinterpretowana lub pominięto bardzo istotne elementy materiału dowodowego».

Zarzuty o próbę wymuszenia

«Cała sprawa powstała z inicjatywy jednej osoby, która najpierw nas z ukrycia nagrywała, a na końcu chciała od nas 10 000 zł za milczenie. I to ta osoba właśnie podejrzewa, iż jej koleżanki mogły zostać skrzywdzone. Co ważne: one same tak nie twierdzą» - dodał Mikiciuk.

«Dowody pokazują jednoznacznie, iż nie doszło do żadnego stosunku, żadnego przestępstwa i nikt nie został skrzywdzony. Od początku w pełni współpracujemy z organami ścigania. Chcę, by ta sprawa została jak najszybciej wyjaśniona. Wierzę w sprawiedliwość i w to, iż prawda się obroni» - dodał.

Reakcja stacji TVN Turbo

Po doniesieniach prasowych stacja TVN Turbo zawiesiła współpracę z dziennikarzami. «Zawsze szczególny nacisk kładziemy na przestrzeganie obowiązujących przepisów przez wszystkich naszych pracowników i współpracowników. Natychmiast po otrzymaniu wczoraj informacji o sprawie - od dziennikarzy +Gazety Wyborczej+ - podjęliśmy decyzję o zawieszeniu współpracy z dwoma prowadzącymi do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności» - napisała w piątek w oświadczeniu stacja.

(PAP) kon/ agz/ jpn/ Uwaga: Ten artykuł został zredagowany przy pomocy Sztucznej Inteligencji.

Idź do oryginalnego materiału