Amerykańska armia wykorzystała do treningu żołnierzy… grę DOOM

news.5v.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: © 2025 Associated Press


Co może łączyć pikselowe demony z Pentagonem? Doom – kultowa strzelanka lat 90. – znalazł swoje miejsce w wojskowym arsenale. Brzmi jak science fiction, ale to czysta rzeczywistość.

Od lat Doom bywa wykorzystywany w konkurencji o nazwie: „na czym jeszcze można tego Doom-a odpalić?”. I tak co chwilę otrzymujemy filmy bądź screeny ukazujące Doom-a działającego na garnku z Lidla, na bakteriach (sic) czy w pliku PDF. To oczywiście przyczynek do licznych żartów i śmiechów. Tymczasem niewielu wie, iż Doom to nie tylko kultowa strzelanka z lat 90., którą w tej chwili można uruchomić na wszystkim, ale także… narzędzie wykorzystane swego czasu przez amerykańską armię.

Doom – kultowa strzelanka i… symulator wojskowy

Kiedy Doom debiutował w 1993 roku, zrewolucjonizował rynek gier wideo. Z perspektywy technologicznej był arcydziełem – dynamiczny, brutalny, a jednocześnie zaskakująco immersyjny. kilka osób wtedy przypuszczało, iż znajdzie zastosowanie poza domowym komputerem. Tymczasem amerykańskie wojsko dostrzegło w nim potencjał, który wykraczał daleko poza granie dla przyjemności.

W połowie lat 90. Pentagon szukał sposobów na unowocześnienie szkoleń dla żołnierzy. Wtedy właśnie Doom posłużył jako baza do stworzenia Marine Doom – specjalnej wersji gry, która miała pomagać w treningach taktycznych. Twórcy gry wzięli na warsztat kod źródłowy i zmodyfikowali go zgodnie z potrzebami wojska. Gracze (czy raczej żołnierze) przejmowali kontrolę nad zespołem Marines i realizowali realistyczne scenariusze bojowe.

Marine Doom – pikselowy poligon

Marine Doom różnił się od oryginału. Zamiast potworów na ekranie pojawili się wrogowie przypominający przeciwników z rzeczywistych konfliktów. Gra skupiała się na pracy zespołowej, zarządzaniu zasobami i szybkim podejmowaniu decyzji w stresujących sytuacjach. To nie był standardowy FPS, w którym liczyła się wyłącznie liczba zabitych przeciwników. Kluczową rolę odgrywała taktyka – coś, co w realnym świecie decyduje o życiu i śmierci.

Jednym z przykładów była misja w modyfikacji, w której czteroosobowy zespół musiał wyeliminować siły przeciwnika i zabezpieczyć istotny punkt. Każdy członek drużyny miał jasno określone zadania – strzelec wyborowy, medyk czy żołnierz odpowiedzialny za ładunki wybuchowe. Sukces zależał od współpracy, komunikacji i precyzji.

Dlaczego Doom?

Można zapytać, dlaczego wybrano akurat Doom-a, a nie bardziej zaawansowane technologie? Odpowiedź jest prosta – dostępność i elastyczność. Gra była tania, łatwa w modyfikacji i działała na większości komputerów. Dzięki temu armia mogła bez większych kosztów wdrożyć nowe metody szkoleniowe. Poza tym sama struktura gry (widok z perspektywy pierwszej osoby, dynamiczna akcja) doskonale nadawała się do symulacji bitew.

Nie bez znaczenia był też fakt, iż wielu młodych rekrutów znało tę grę z domu. Włączenie jej do treningu było więc krokiem, który łączył znajomość technologii z nauką nowych umiejętności. Marine Doom uczył żołnierzy nie tylko precyzyjnego strzelania, ale także analizy pola walki i koordynacji zespołowej.

Gry wideo w służbie wojska

Doom otworzył drzwi dla gier wideo w szkoleniach wojskowych. W kolejnych latach pojawiły się bardziej zaawansowane symulatory, które przejęły pałeczkę po tej kultowej strzelance. Jednak to właśnie Doom pokazał, iż pikselowe światy mogą mieć realny wpływ na przygotowanie żołnierzy do walki.

Warto podkreślić, iż ten projekt zainspirował również inne sektory, jak edukacja czy medycyna. Dzisiejsze symulatory treningowe, zarówno w armii, jak i w innych dziedzinach, czerpią wiele z rozwiązań, które zapoczątkowano w Marine Doom.

Dziedzictwo pikselowego wojownika

Marine Doom był dowodem na to, iż gry wideo mogą być czymś więcej niż tylko rozrywką. Z perspektywy czasu można uznać ten projekt za kamień milowy w historii zarówno gamingu, jak i wojskowości. Trudno nie docenić roli, jaką odegrała ta niepozorna strzelanka. w tej chwili amerykańska – i nie tylko amerykańska – wykorzystuje znacznie bardziej zaawansowane symulacje, ale kto wie może gdzieś tam na wojskowym komputerze wciąż rozbrzmiewa pikselowy odgłos BFG?

Idź do oryginalnego materiału