Amerykański generał bije na alarm. Ostrzega przed „strasznym błędem” USA. „Zagrożenie ze strony Rosji tylko się pogorszy”

news.5v.pl 7 godzin temu

Oto jeden ze scenariuszy, z którym musi mierzyć się w tej chwili NATO: jest 22 marca 2030 r. Powietrze przeszywa ryk silników czołgów, artyleria grzmi w oddali, a roje dronów wznoszą się w niebo.

Litewska baza lotnicza w Szawlach staje w płomieniach. Głowice uderzają w polską 22 Bazę Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Niemieccy żołnierze szukają schronienia w kompleksie wojskowym w Rudnikach na Litwie. Rosjanie nacierają od Królewca i od Białorusi, uderzając w obronę NATO wzdłuż Przesmyku Suwalskiego na granicy Polski i Litwy.

Podczas gdy siły NATO na Litwie i w Polsce z trudem powstrzymują Rosjan, państwa sojusznicze spieszą z odpowiedzią. Mobilizują się armie w Niemczech, Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii i krajach nordyckich.

Zarówno przywódcy, jak i żołnierze spoglądają na zachód, na ocean, mając nadzieję na okręty wojenne, które przybyły niegdyś na ratunek Europie. Ale Amerykanie nie nadchodzą.

Generał Hodges: byłby to straszny błąd

Europa zbudowała swoje plany wojenne na szybkim dostarczeniu amerykańskich posiłków na linie frontu. Perspektywa, iż tak się nie stanie, sprawia, iż plany mobilności wojskowej NATO znalazły się w rozsypce.

Od momentu powstania NATO w 1949 r., jedną z kluczowych ról europejskich członków sojuszu w przypadku ewentualnego konfliktu było odpieranie inwazji, podczas gdy Stany Zjednoczone miały gromadzić siły i wysyłać wojska, sprzęt oraz zaopatrzenie przez Atlantyk, aby wygrać wojnę. Porty takie jak Rotterdam i Antwerpia miały odpowiadać za przeładunek ludzi oraz zasobów i kierować posiłki w stronę frontu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Planiści Sojuszu Północnoatlantyckiego nigdy nie wyobrażali sobie jednak NATO bez Stanów Zjednoczonych. Przez dziesięciolecia europejska logistyka wojskowa była budowana w oparciu o amerykańskie wsparcie. Znaczna część infrastruktury transportowej na kontynencie — zbudowanej lub zmodernizowanej podczas zimnej wojny — przez cały czas biegnie z zachodu na wschód. Została ona ukształtowana w związku z oczekiwaniem, iż amerykańskie posiłki miały przybywać zza Atlantyku.

Niektóre z najbardziej strategicznych tras na kontynencie, w tym korytarz transportowy rozciągający się od holenderskiego wybrzeża po polską Suwalszczyznę, zostały stworzone przez NATO.

— Korytarze te mają najważniejsze znaczenie, ponieważ pozwalają NATO i naszym sojusznikom na szybsze dotarcie do wschodniej flanki — powiedział w rozmowie z POLITICO wiceminister obrony Litwy Tomas Godliauskas.

Zarówno dotychczasowe, jak i nowe projekty mobilności wojskowej w NATO opierają się na założeniu, iż Amerykanie przybędą z odsieczą. Przekonanie to jest jednak coraz bardziej kwestionowane w związku z postawą Waszyngtonu.

— Martwię się o to. Mam nadzieję, iż nie zmienimy znacząco naszego zaangażowania w Europie. Byłby to straszny błąd dla Stanów Zjednoczonych — mówi w rozmowie z POLITICO Ben Hodges, były głównodowodzący armii USA na kontynencie.

„Francja i Niemcy będą starały się wypełnić tę lukę”

Ale co się stanie, jeżeli Ameryka porzuci Europę? Rzeczywistość jest taka, iż bez wsparcia USA przemieszczanie wojsk przez Europę byłoby wolniejsze, droższe i utrudnione przez mozaikę wąskich gardeł logistycznych. W sytuacji kryzysu może to być nie tylko nieefektywne, ale także śmiertelnie niebezpieczne.

Europejscy przywódcy od dawna debatowali nad strategiczną autonomią, ale robili to w ramach systemu, w którym Waszyngton przez cały czas sprawuje pieczę nad podstawowymi narzędziami mobilności wojskowej — samolotami, statkami, liniami paliwowymi, satelitami, obroną w strefie cyberbezpieczeństwa i standardami interoperacyjności, które utrzymują to wszystko razem.

— Istnieją ważne zdolności, w których zakresie jesteśmy zależni od USA — powiedziała Kimberley Kruijver, badaczka z holenderskiej firmy konsultingowej TNO.

Europie brakuje ciężkich samolotów transportowych, wojskowych statków towarowych i specjalistycznych pojazdów wymaganych do przemieszczania czołgów i jednostek opancerzonych.

— Możemy przewozić lżejsze pojazdy, ale nie cięższe rzeczy — stwierdziła Kruijver.

Jannik Hartmann, pracownik think tanku Niemiecka Rada Stosunków Zagranicznych, potwierdził, iż wycofanie się Stanów Zjednoczonych — na przykład z niemieckiej bazy lotniczej Ramstein — pozostawiłoby Europę bez podstawowego sprzętu załadunkowego, takiego jak rampy i wagony z platformami. Kruijver dodaje, iż Europa ma również kilka własnych zapasów sprzętu wojskowego, prócz tych, które Stany Zjednoczone rozmieściły w Niemczech, Polsce oraz Holandii.

Tankowanie samolotów w powietrzu — niezbędne w przypadku konieczności obrony przestrzeni powietrznej — jest przez cały czas w dużej mierze domeną Stanów Zjednoczonych. Obrona wschodniej flanki Europy opiera się na finansowanych przez Amerykanów możliwościach w tym zakresie. Hartmann stwierdził, iż w przypadku wycofania się Waszyngtonu, kraje takie jak Francja i Niemcy będą starały się wypełnić tę lukę.

Zależność od USA wykracza poza logistykę. Europa polega również na amerykańskim wywiadzie, obronie w sferze cyberbezpieczeństwa i wykrywaniu zagrożeń hybrydowych.

— jeżeli Stany Zjednoczone się wycofają, w pierwszej kolejności ucierpią na tym wywiad i zdolności rozpoznania satelitarnego — powiedział Simon Van Hoeymissen, badacz z belgijskiego think tanku Królewski Wyższy Instytut Obrony.

Zdolności USA w zakresie cyberbezpieczeństwa odgrywają kluczową rolę w obronie europejskich sieci wojskowych. Bez nich infrastruktura kontynentu stałaby się łatwym celem cyberataków, sabotażu i kampanii dezinformacyjnych. Hartmann zauważył, iż choćby przy zwiększonych inwestycjach Europa miałaby trudności z zastąpieniem tych zdolności w perspektywie krótkoterminowej.

„Jedno z największych wyzwań”

Nawet przy założeniu, iż Europa byłaby w stanie pozyskać własne aktywa, wyzwaniem pozostałoby przemieszczanie wojsk, czołgów i paliwa przez kontynent.

Hodges nazywa europejską infrastrukturę „jednym z największych wyzwań” dla mobilności wojskowej.

— jeżeli umieścisz wyrzutnię systemu obrony rakietowej Patriot na wagonie kolejowym, to czy zmieści się ona w każdym tunelu? jeżeli są w konwoju, czy mogą bezpiecznie przejechać pod każdym mostem? Czy mosty w Europie Wschodniej i Południowej wytrzymają ciężar 70-75-tonowego czołgu? — pyta Hodges.

Odpowiedź często brzmi „nie”.

Sem van der Wal/HOLLANDSE HOOGTE/East News / East News

Wyrzutnia systemu Patriot (zdj. ilustracyjne)

Siergiej Boeke, doradca polityczny w Europejskim Połączonym Dowództwie Wsparcia i Ułatwień NATO, stwierdził, iż europejska sieć kolejowa nie jest przystosowana do szybkich przemieszczeń wojska na dużą skalę.

Słabe mosty, ostre zakręty, wąskie tunele i źle rozmieszczone znaki utrudniają szybkie przemieszczanie ciężkiego uzbrojenia koleją. Drogi także pozostawiają wiele do życzenia. W przeciwieństwie do projektów z czasów zimnej wojny większość dzisiejszej infrastruktury nigdy nie była przeznaczona do użytku wojskowego.

Dodatkowo koordynację między sojusznikami osłabia biurokracja i brak współpracy na poziomie logistycznym. Jedyny organ, który prawdopodobnie posiada pełny obraz mobilności wojskowej w Europie, nie mieści się w szklanych wieżach kwatery głównej NATO w Brukseli — jego siedzibą jest kompleks wojskowy w Ulm w Niemczech. To właśnie tam działa Połączone Dowództwo Wsparcia — (Joint Support and Enabling Command, JSEC).

Zadaniem JSEC jest nadzorowanie tras, punktów przeładunkowych i planowanie przemieszczania w ramach NATO, mapowanie najważniejszych węzłów logistycznych, planowanie w razie sytuacji kryzysowych oraz monitorowanie strategicznych korytarzy łączących kluczowych sojuszników — od Holandii po Polskę i od Grecji po Rumunię.

JSEC podlega zwierzchnictwu Naczelnego Sojuszniczego Dowódcy NATO w Europie — stanowisko to zawsze piastował amerykański generał. Oznacza to, iż Waszyngton przez cały czas ma zwierzchnictwo nad kompleksowymi wysiłkami Europy w zakresie skoordynowanej mobilności obejmującej cały kontynent.

„Zagrożenie ze strony Rosji tylko się pogorszy

Co więcej, według Van Hoeymissena, koordynacja i wymiana informacji między JSEC a Unią Europejską pozostaje niejednolita, głównie z powodu napięć politycznych między krajami członkowskimi.

Na wyzwania związane z koordynacją można odpowiedzieć poprzez ćwiczenia wojskowe między krajami członkowskimi UE, ale istnieją obawy, iż Stany Zjednoczone mogą zmniejszyć swój udział w europejskich ćwiczeniach (poza tymi już zaplanowanymi na ten rok).

— jeżeli się to potwierdzi, będzie to znaczący cios — ostrzegł Hartmann.

Dowódca JSEC gen. broni Kai Rohrschneider powiedział w rozmowie z POLITICO, iż jego dowództwo współpracuje z krajami Europy w celu oceny i udoskonalenia „minimalnych wymagań operacyjnych” dla sieci transportowej.

Proces ten obejmuje identyfikację krytycznej infrastruktury i węzłów logistycznych, zrozumienie, kto je obsługuje, a także zachęcanie państw do przyjęcia bardziej elastycznego systemu mobilności wojskowej.

Odnosząc się do wysiłków Europy na rzecz uzyskania strategicznej niezależności, Rohrschneider podkreślił kluczową rolę kontynentu we wzmacnianiu mobilności wojskowej.

— Z perspektywy możliwości jest to wysiłek, który muszą podjąć Europejczycy — powiedział, dodając, iż „Europa rzeczywiście bardzo ciężko pracuje, aby to osiągnąć”.

UE wzmacnia współpracę z JSEC. W drugiej połowie 2025 r. spodziewany jest nowy komunikat w sprawie mobilności wojskowej. UE skupia się na wąskich gardłach w obszarze transportu i biurokracji. Temat mobilności wojskowej pojawił się już w pakiecie ReArm Europe i białej księdze UE w sprawie obronności.

Przemawiając przed Parlamentem Europejskim 2 kwietnia, komisarz UE ds. transportu Apostolos Tzitzikostas ogłosił, iż Komisja Europejska opracowuje nowy plan ulepszenia przepisów dotyczących towarów niebezpiecznych, zniesienia przestarzałych ograniczeń wagowych i zmniejszenia biurokracji.

„Mamy listę ok. 500 projektów dotyczących mobilności wojskowej” — powiedział, powołując się na wkład zarówno krajowych ministerstw obrony, jak i NATO.

„Krótkoterminowe, szybkie inwestycje wzmocnią mosty drogowe i kolejowe, poszerzą tunele, rozbudują infrastrukturę portową i pozwolą na położenie bocznic kolejowych w celu zwiększenia przepustowości” — dodał.

Szefowa jego gabinetu, Anna Panagopoulou, 9 kwietnia zasygnalizowała również, iż UE przygotowuje strategię, która ma zapewnić, iż porty na kontynencie będą w stanie sprostać logistycznym wymaganiom wojny.

Kraje członkowskie również przejmują inicjatywę i zwracają się do Brukseli o dodatkowe środki finansowe.

— Litwa ma nadzieję na pozyskanie funduszy unijnych na projekt ” — powiedział Godliauskas w rozmowie z POLITICO.

Jednak wszystkie te plany przez cały czas opierają się na starym modelu budowy infrastruktury wschód-zachód w oparciu o sojusz z USA. jeżeli Amerykanie nie przybędą z posiłkami w razie zagrożenia, skrupulatnie opracowana logistyka może okazać się bezużyteczna.

Inwestując znaczne środki w strategię wojenną opartą na wsparciu USA, które może nigdy się nie zmaterializować, Europa ryzykuje przygotowanie się do niewłaściwego konfliktu — takiego, w którym porty i plaże pozostaną puste, podczas gdy europejskie fabryki budujące czołgi i bazy szkolące żołnierzy zostaną odcięte od frontu. Tymczasem niewielu ekspertów — lub decydentów politycznych — wydaje się gotowych stawić czoła tej możliwości.

Generał Hodges mówi, iż jeżeli Amerykanie się wycofają, „zagrożenie ze strony Rosji tylko się pogorszy”.

— jeżeli Rosjanie stwierdzą, iż Stany Zjednoczone wycofają zaangażowanie, wzrośnie ryzyko podjęcia przez nich fatalnej decyzji — wyjaśnił.

Hodges dodał, iż oznacza to, iż problem mobilności wojskowej musi zostać rozwiązany — niezależnie od tego, czy USA pozostaną zaangażowane w Europie, czy nie.

Idź do oryginalnego materiału