Z rozległego archiwum dawnych postów na tym blogu przywróciłem dziś cztery kolejne. Znów cofnąłem się w czasie do roku 2016. Z całych tych wspomnień przypomniałem sobie jak uwielbiałem czytać o ziemiach odzyskanych i o powojennych komisjach nazewniczych, co napisałem w jednym z postów z kwietnia 2016 (Link). Kompletnie zahipnotyzowany szwendałem się po zakamarkach internetu (jak zresztą zwykłem już robić od kiedy mam dostęp do sieci, czyli jakieś dwadzieścia lat) i znów zgłębiałem się w historię II Wojny Światowej, ale czytałem te informacje po angielsku, albowiem zastanawiałem się nad tym jak temat polskiego (i nie tylko) cierpienia przedstawiany jest światowym odbiorcom. Muszę przyznać, iż jest to bardzo profesjonalnie i bogato opisane i dodatkowo okraszone ważnymi fotografiami. Coraz mniej w naszym świecie jest ofiar, które były świadkami tych trudnych wydarzeń i tylko od przyszłych pokoleń zależy jak to upamiętnimy. Na YouTube wśród polecanych filmów wyskoczył mi film na kanale „rozczytani” (polecam go szczególnie na TikToku, gdzie naprawdę można dowiedzieć się wielu powszechnie nieznanych faktów dotyczących Holocaustu na okupowanych terenach) i o tym, dlaczego „Chłopiec w pasiastej piżamie” to jedno z najgorszych dzieł dotyczących zagłady.
Moja sobotnia wizyta w Płaszowie na nowo obudziła we mnie głód odnośnie wiedzy nt. II Wojny Światowej. Internet naprawdę daje nam dużą wiedzę, więc cieszę się, iż oprócz rozrywki pożerającej wolny czas, możemy również zagłębić się w wiele tematów, które kiedyś dostępne były tylko w opasłych tomach encyklopedii, bądź prasie.