Arka Noego

pecuniaolet.wordpress.com 2 miesięcy temu

Regularnie czytam blog Gilberta Doctorowa. Mamy ze sobą wiele wspólnego. Jesteśmy w zbliżonym wieku, jesteśmy więc osobnikami „starej daty”, obaj jesteśmy smakoszami i obaj jesteśmy melomanami. Gdybyśmy się kiedyś spotkali, to z pewnością mielibyśmy o czym pogadać. Strasznie mu zazdroszczę, bo w czasie swego niedawnego pobytu w Petersburgu, był na koncercie w Teatrze Marijskim. Parę razy byłem na koncertach orkiestry Teatru Marijskiego pod batutą Giergiewa i zawsze było to ogromne przeżycie! Mieli przyjechać w 2020 roku z utworami Mahlera. Mahler nie jest moim ulubionym kompozytorem, ale Giergiew bardzo wysoko go ceni. Kiedyś Paavo Järvi sprawił, iż inaczej spojrzałem, a adekwatnie usłyszałem Sibeliusa (w końcu to jego narodowa muzyka), więc miałem nadzieję, iż Giergiew zrobi to samy z Mahlerem. Niestety przyszła pandemia i Mahlera przez cały czas nie lubię…

Ale nie o tym tu chciałem! 19 sierpnia 2024 roku Putin podpisał dekretоб оказании гуманитарной поддержки лицам, разделяющим традиционные российские духовно-нравственные ценности” – w sprawie zapewnienia wsparcia humanitarnego osobom, które podzielają tradycyjne rosyjskie wartości duchowe i moralne. Czym jest ten dekret? Jest ułatwieniem w emigracji do Rosji ludzi, którym nie podoba się to, co aktualnie dzieje się na Zachodzie (i w naszym kraju także). Doctorow właśnie niedawno pisał o tym dekrecie. Zarówno dekret, jego tło, jak i komentarz Doctorowa są szalenie ciekawe, więc zdecydowałem się na tłumaczenie.

Początek tłumaczenia

Rosja jako „Arka Noego” dla ludzi Zachodu szukających schronienia przed ekscesami „liberalnej demokracji” i „transhumanizmu”.

W ciągu ostatnich kilku tygodni otrzymałem kilka wiadomości od czytelników tych stron z prośbą o poradę dotyczącą perspektyw przesiedlenia się wraz z rodzinami do Rosji. Każda z nich nawiązywała do prezydenckiego edyktu podpisanego niedawno przez Władimira Putina, oferującego życzliwe powitanie obcokrajowcom, którzy szukają schronienia przed nieakceptowalnymi, dewiacyjnymi wartościami narzucanymi obywatelom w ich krajach ojczystych przez awangardę „postępowej ludzkości”, sprawującej tam władzę. Szerzenie propagandy LGBTQ+ wśród młodzieży, operacje zmiany płci u nieletnich bez zgody rodziców, nauczyciele w szkołach publicznych, którzy dyskutują z uczniami o ich życiu seksualnym (jak najwyraźniej robił to kandydat Demokratów na wiceprezydenta Tim Walz podczas swoich lat pracy w szkole jako nauczyciel): wydaje się, iż wszystkie te potworne nowe „wartości” można zostawić za sobą, przesiedlając się do Rosji, gdzie tradycyjne wartości rodzinne i chrześcijańska duchowość otrzymują pełne wsparcie ze strony rządu, Kościoła prawosławnego i społeczeństwa obywatelskiego.

Muszę przyznać, iż byłem raczej zgryźliwy w moich odpowiedziach dla tych pełnych nadziei i entuzjazmu niedoszłych osadników w Rosji. Wyjaśniłem, iż przez ostatnie dziesięciolecia Rosja nie była wcale gościnna dla milionów swoich rodaków, którzy po rozpadzie ZSRR zostali pozostawieni w byłych republikach, jako obywatele drugiej kategorii, nie wspominając o wnioskodawcach z innych państw i innych grup etnicznych. Tylko w niedawnej przeszłości Rosja odeszła od tej zasady, swobodnie rozdając paszporty rosyjskojęzycznym mieszkańcom Ukrainy i pomagając im w przesiedleniu. W związku z tym byłem sceptyczny co do tego, czy dobrze rozumiana zmiana w procedurach wizowych i emigracyjnych dla osób z Zachodu, o której zdecydowano na szczycie, zostanie należycie wdrożona na poziomie administracyjnym rosyjskiej biurokracji.

Edykt wyglądał dla mnie jak chwyt public relations, kaprys kogoś z prezydenckiej świty, kto jest daleko od codziennej rutyny ministerstw odpowiedzialnych za wydawanie wiz i rozpatrywanie pozwoleń na pobyt. Podtrzymywałem ten pogląd jeszcze dziś rano, czytając oświadczenie rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej, iż już kilka tysięcy Europejczyków złożyło wnioski o skorzystanie z warunków edyktu.

Jednak przypadkowa lektura tła idei leżących u podstaw edyktu, zmieniła tego wieczoru moje myślenie o jego prawdopodobnym wdrożeniu o 180 stopni. To, co tu widzę, jest dokładnie wprowadzeniem w życie wizji Rosji jako „Arki Noego” dla posiadaczy tradycyjnych chrześcijańskich, tradycyjnych europejskich wartości, która została sformułowana w 2008 roku w ramach poszukiwania rosyjskiej tożsamości narodowej, która rozpoczęła się wraz z rozpadem Związku Radzieckiego i którą można dziś opisać jako wciąż niedokończony, ale zaawansowany w budowie gmach.

Poniżej, najpierw zacytuję kilka akapitów ze sformułowania koncepcji „Arki Noego” dla Rosji w 2008 roku. Następnie wyjaśnię coś o książce, w której znalazłem te akapity, o autorze książki i o moim prawdopodobnym związku z nim i jego pracą. Zakończę uwagą na temat tego, co to wszystko mówi o obecności lub braku wpływu na myślenie prezydenta Rosji Władimira Putina przez tych, których autor omawianej książki nazywa rosyjskimi „wizjonerami”.

Wybrane fragmenty dotyczące genezy koncepcji „Arki Noego” opisującej specjalną misję Rosji na świecie:

Cytat:

Sergey Pisarev, Prezes Stowarzyszenia Rosyjskich Przedsiębiorców i obecny członek Klubu Izborskiego, jako pierwszy zaproponował w 2008 roku i od tego czasu rozwija ideę, iż Rosja jest wyjątkowo predysponowana do tego, by stać się globalną przystanią i schronieniem (Rosyjską Arką lub Arką Rosji) dla wszystkich tych, którzy odmawiają poddania się dehumanizującej presji neoliberalnej („transhumanistycznej”) ideologii.

Według Pisareva, Rosja może rozwiązać trudny wybór między degradacją a twórczą samorealizacją, stając się przystanią dla zwolenników tradycyjnych wartości moralno-etycznych i rodzinnych. Podobnie jak Arka Noego, „może uratować tych, którzy chcą zachować naszą cywilizację, burzoną przez brudny zalew podłości, amoralności, fałszywych wiadomości i cynicznej brutalnej siły. Rosja mogłaby stać się społeczeństwem, w którym ludzie żyliby zgodnie z naturalnymi prawami moralno-etycznymi w systemie społecznym przypominającym naturalnie stojącą – a nie odwróconą – piramidę.

Główną różnicą i przewagą cywilizacji rosyjskiej nad cywilizacją społeczeństw wyznających liberalno-demokratyczne poglądy, jest jej głęboka duchowość i tradycyjność. Społeczeństwo rosyjskie można przedstawić jako bezpiecznie stojącą hierarchiczną piramidę, z Bogiem (monarchą, prezydentem) na szczycie, aparatem państwowym jako kolejnym niższym poziomem i społeczeństwem, składającym się z osób prywatnych, jako podstawą. Zachodnie społeczeństwo można przedstawić jako „odwróconą piramidę”, opartą przede wszystkim na jednostce w jej/jego/ich nieustannym dążeniu do zysku i przyjemności. Jednostka jest numerem jeden – wszystkim i wszystkim we wszystkich procesach społecznych; osobiste prawa i wolności jednostki muszą być zaspokajane przez państwo, z wyłączeniem wszelkich wartości duchowych, z wyjątkiem tych słabo rozpowszechnionych, zatomizowanych, które nie stanowią żadnego wspólnego dobra. W modelu rosyjskim społeczeństwo (jednostki) wspiera państwo. W modelu zachodnim państwo istnieje po to, by zaspokajać prywatne upodobania jednostki. Po burżuazyjnej kontrrewolucji w 1991 r. „liberalno-demokratyczny, cywilizowany Zachód” był szczególnie aktywny w próbach narzucenia tego drugiego modelu społecznego również Rosji. Rosja buntuje się, wpędzając „wolny świat” w przysłowiowy zaułek. Ideologia „Rosji jako nowej Arki Noego” jest efektem tego buntu.

Koniec cytatu

Źródłem tych fragmentów jest Russia’s Visionaries: Direct Speech Alexandra Buraka, wydany w 2020 r. przez Cambridge Scholars Publishing (Wielka Brytania) i dostępny na Amazon w okładce miękkiej i twardej. Burak jest profesorem nadzwyczajnym języka rosyjskiego na Uniwersytecie Florydy.

Jak moi czytelnicy dobrze wiedzą, jestem prawdopodobnie jedynym amerykańskim lub europejskim komentatorem obecnych stosunków międzynarodowych Rosji, który szeroko korzysta z otwartych źródeł rosyjskich mediów, a w szczególności z programów informacyjnych i politycznych talk show w państwowej telewizji. A biorąc pod uwagę fakt, iż w przeciwieństwie do Związku Radzieckiego, Federacja Rosyjska jest społeczeństwem otwartym, ze stosunkowo niewielką cenzurą (fakt ten krytykowany jest przez bardziej agresywnych nacjonalistów), można się wiele nauczyć z tego, co widać w druku i bez konieczności „czytania między wierszami”. [uwaga moja: dokładnie to samo twierdzę w poprzednim wpisie]

Wygląda na to, iż wśród dziennikarzy i komentatorów, mam to pole zarezerwowane dla siebie, ponieważ innym komentatorom brakuje umiejętności językowych, aby wykorzystać bogate źródła informacji, które można znaleźć w rosyjskojęzycznej domenie publicznej. I, niestety, rosyjskie media po prostu nie doceniają potencjalnych korzyści dla ich interesu narodowego, gdyby ich wiodące programy telewizyjne były umieszczane w Internecie z głosem lub napisami w języku angielskim. [uwaga moja: w pełni się zgadzam]

Jednak profesor Burak postawił sobie znacznie bardziej ambitny cel zbadania całego rosyjskiego rynku programów telewizyjnych i radiowych, a nie tylko kilku wiodących kanałów i programów, z którymi się konsultuję. Jego „wizjonerami” są naukowcy lub publiczni intelektualiści, którzy pojawiają się w niektórych programach, które oglądam, a także w wielu innych. Nie wszyscy są głębokimi myślicielami, ale są powszechnie słuchani. To, co przedstawia w swojej książce, to obszerne cytaty z tego, co mówią w telewizji i radiu. Stąd jego podtytuł, „bezpośrednia mowa”. Książka jest kopalnią złota dla studentów rosyjskiej historii społecznej i intelektualnej.

Chcę wnieść niewielki wkład w jego kolejną książkę, która będzie zbiorem esejów kilku autorów. Rozdział, który właśnie zaczynam pisać, przeniesie badania Buraka nad kształtowaniem się tożsamości narodowej Rosji w okres wojny na Ukrainie i o Ukrainę, która rozpoczęła się w lutym 2022 roku i przez cały czas trwa.

Zawsze byłem sceptyczny wobec tych, którzy identyfikują tę czy inną osobę jako bliskiego przyjaciela Władimira Putina i/lub wywierającego na niego potężny wpływ. Jest to rodzaj hobby wśród tak zwanych ekspertów ds. Rosji na Zachodzie, którzy generalnie kilka wiedzą o tym kraju, a jeszcze mniej o jego prezydencie.

Czasami jednak w domniemanych wpływach jest ziarno prawdy. Przez długi czas odrzucałem intelektualne umiejętności i możliwy wpływ na Putina filozofa-akademika Aleksandra Dugina. Rzeczywiście, dziesięć lub więcej lat temu euroazjatyzm Dugina wyglądał jak niewinna szarlataneria. Ale to przeszłość. Dziś nie ulega wątpliwości, iż niektóre elementy światopoglądu euroazjatyckiego weszły do rosyjskiej polityki zagranicznej i gospodarczej, prowadzonej i praktykowanej przez Władimira Putina. Z niedawno wydanego edyktu w sprawie złagodzenia wymagań wjazdowych dla osób z Zachodu pragnących osiedlić się w Rosji wynika również, iż koncepcja „Arki Noego” została zaakceptowana przez samego Władimira Władimirowicza i z tego powodu będzie forsowana w celu jej urzeczywistnienia, pomimo biurokratycznego oporu. Bóg wie, iż Rosja jest wystarczająco duża, aby znaleźć atrakcyjną przestrzeń i zatrudnienie w swoim europejskim sercu, gdzie infrastruktura i jakość życia są bardzo wysokie, bez wysyłania przybyszów na bardziej odległe i trudniejsze terytoria na wschód od Uralu.

W związku z tym będę uważniej przyglądał się temu, w jaki sposób to, co jest mówione w talk show przez dyskutantów, nie tylko wyznacza granice tego, co może zrobić prezydent kraju, ale także wpływa w bardziej pozytywny sposób na jego podejście do kierowania Rosją.

Koniec tłumaczenia.

Ale ten dekret ma jeszcze drugie dno, o którym Doctorow nie pisze. Także Rosja ma problem z Islamem. Już połowa mieszkańców Rosji to muzułmanie. Na ulicach rosyjskich miast są oni coraz bardziej widoczni i coraz mniej się to Rosjanom podoba. jeżeli powoli zaczyna się o tym mówić choćby oficjalnie, to oznacza, iż problem jest spory. Dlatego dekret przewidziany jest dla osób o rosyjskich – w domyśle chrześcijańskich – wartościach.

A teraz trochę szczegółów o samym dekrecie. Emigracja do Rosji nie jest łatwa. Konieczna jest znajomość języka rosyjskiego przynajmniej na podstawowym poziomie, znajomość historii Rosji i rosyjskiego systemu prawnego. Dla większości osób są to więc warunki prawie niemożliwe do spełnienia. Dekret Putina przewiduje likwidację tych warunków dla osób, które czują się prześladowane z powodu wymuszanych na Zachodzie zmian standardów społecznych i obyczajowych. W ciągu miesiąca od ogłoszenia dekretu ma być opracowana lista krajów, których obywatele mogą się o taki status uchodźcy ubiegać. Sądzę, iż nasz kraj także się na tej liście znajdzie. Pozwolenie na pobyt wydawane będzie na okres trzech lat. Będzie to swego rodzaju okres próbny – rozczarowani będą mogą w każdej chwili wrócić i Rosja także może nie przedłużać tego okresu w wypadku osób, które np. popełnią przestępstwo. A warunki są w Rosji drakońskie! Mieszkańcy byłych republik radzieckich, przyjeżdżający „za chlebem” do Rosji, mogą być wydaleni już po dwukrotnym przekroczeniu prędkości! Zdecydowani, już po rocznym pobycie mogą ubiegać się o pozwolenie na pobyt stały.

Na razie nie jest jasne na co mogą liczyć przyjeżdżający. Z pewnością na liście tej będzie nauka języka, zaznajomienie z historią i przepisami w Rosji. W najbliższym czasie można się spodziewać dalszych szczegółów np. na temat warunków zakwaterowania, pozwolenia na pracę, nauki dla dzieci i temu podobnych rzeczy.

Ciekaw jestem ilu będzie chętnych. Już od dłuższego czasu krążą w Rosji plotki i informacje, iż są setki tysięcy zapytań. Jako iż prawie każde z nich dotyczy rodziny lub choćby wielu rodzin, w grę mogą wchodzić miliony ludzi. Jak to się przełoży na faktyczną ilość przyjeżdżających – zobaczymy.

Idź do oryginalnego materiału