Atak Grabowskiego. "Do Rzeczy" ostrzegało przed tym jako pierwsze w Polsce

dorzeczy.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Historyk z Uniwersytetu w Ottawie prof. Jan Grabowski Źródło: PAP / Marcin Obara


W kontekście medialnej burzy wokół eseju Jana Grabowskiego na łamach "The Jewish Quarterly", przypominamy i publikujemy w dostępie otwartym felieton redaktora naczelnego "Do Rzeczy" Pawła Lisickiego, opublikowany w numerze 34/2024.


Znany ze szkalowania Polski na arenie międzynarodowej prof. Jan Grabowski, przedstawił skandaliczną propozycję. Oskarżając Polskie władze i państwo o nacjonalizm, w ramach którego deformuje się rzekomo prawdę o Holokauście, domaga się on oddania miejsc pamięci związanych z zagładą Żydów pod zewnętrzne władanie. Wskazuje, iż mogłoby to być np. ONZ.


W związku z tym otwieramy felieton "Strategia wrogów Polski" red. nacz. Pawła Lisickiego, który ws. oburzającego tekstu Grabowskiego alarmował już ponad miesiąc temu ("Do Rzeczy" 34/2024).


W RZECZY SAMEJ II Głównym daniem ostatniego, opublikowanego w sierpniu, numeru jednego z najważniejszych pism intelektualnych wydawanych w Wielkiej Brytanii, które ma także znaczący wpływ na opinię w całym świecie anglosaskim, a mianowicie w „The Jewish Quarterly”, był esej doskonale Polakom znanego prof. Jana Grabowskiego.


Sam tytuł okładkowy mówi za siebie: „Wybielanie. Polska i Żydzi”. Jest to nie tylko kolejny (który to już z rzędu?) agresywny i nienawistny atak na polską pamięć i tożsamość, ale także swego rodzaju szkic strategii, której należy użyć, zdaniem Grabowskiego, żeby Polakom wreszcie wtłoczyć do głów miazmaty holokaustianizmu.


Według profesora historii na uniwersytecie w Ottawie w Polsce rząd prowadził politykę negacjonizmu i wypaczenia, co się tyczy Holokaustu. „Polska stała się liderem światowym w relatywizacji Holokaustu, w odjudaizowaniu Holokaustu i zazdrości wywołanej Holokaustem, głosząc teorię spisku żydowsko-bolszewickiego i przypisując ofiarom winę za ich prześladowania”. Piękne, nieprawdaż? Żadne z tych twierdzeń nie jest prawdziwe. Nie tylko, iż nie relatywizuje się w Polsce Holokaustu i nie odbiera się Żydom prawa do pamięci o nim – cóż za absurd – ale także przeciwnie, od lat kolejne polskie władze robią, co mogą, żeby spełniać żydowskie postulaty i oczekiwania. Skutek jest dokładnie taki, jak można było przewidzieć: im więcej się daje, tym większe są wymagania i tym głośniejsze żądania. Im więcej troski okazuje się żydowskiej pamięci, tym bardziej trzeba się liczyć z niezadowoleniem i sarkaniem, czego esej Grabowskiego jest skrajnym przykładem.


Nie jest on bowiem ani badaczem, ani historykiem, tylko zaciekłym ideologiem holokaustianizmu, a więc pewnej formy quasi-religii, która głosi jedyność, wyższość, ekskluzywizm i absolutność cierpienia żydowskiego, co pozwala zgłaszać następnie roszczenia tak finansowe, jak polityczne. Grabowski et consortes są sprawnymi aktywistami polityki cmentarnej lub też polityki uprawianej na grobach, która polega na tym, żeby maksymalnie wykorzystać pamięć niewinnych ofiar niemieckich zbrodni do osiągnięcia szerszych, współczesnych celów. Dlatego jego pisarstwo nie ma nic wspólnego z historią.


Okazuje się choćby, iż w Polsce wojnę przeżyło… mniej niż 30 tys. Żydów. Wygląda na to, iż mniej przeżyło, niż później z niej wyjechało. Dalej: „Nigdzie indziej w Europie Holokaust nie był tak kompletny, tak totalny, nigdzie indziej destrukcja narodu żydowskiego nie postępowała z równie koszmarną doskonałością”. Dlaczego? Odpowiedź jest jasna i tłumaczy rzekomą wrogość polskich elit do pamięci żydowskiej: „Przodkowie [obecnie żyjących Polaków] uczestniczyli w niemieckim ludobójczym przedsięwzięciu”. Zdaniem Grabowskiego Polska „próbuje obciążyć całą winą Niemcy”, nie zważając na poziom własnego zaangażowania w zbrodnię. Motywem jest chciwość, a mianowicie dążenie do zachowania majątków żydowskich.


Kanadyjski historyk użala się także nad innymi przykładami wypaczeń, które odnajduje na Węgrzech czy w Bułgarii, by wrócić do swego ulubionego refrenu, a mianowicie do opisu tego, jak polskie władze i instytucje „negują” Holokaust i wybielają polskość. To najważniejszy fragment tekstu, bo pokazuje, co najbardziej rozwściecza holokaustianistów i jakie fakty są dla ich narracji najbardziej niewygodne.


Oto i one. Po pierwsze, wspominanie o udziale w zbrodni żydowskiej policji i rad żydowskich (Judenratów), po drugie, kooperacja dużych grup żydowskich z komunistami. Wspominanie o tych faktach ma być przejawem ulegania antysemickim stereotypom. Dodatkowym niebezpieczeństwem dla holokaustianistów jest „próba podniesienia wojennych cierpień swej własnej grupy narodowej do upragnionego »żydowskiego« poziomu, zjawisko znane jako zazdrość o Holokaust”. Trudno o bardziej pogardliwe i lekceważące podejście do polskich ofiar i polskiej pamięci. Nie dziwi mnie to zresztą, skoro ważnym elementem religii holokaustiańskiej jest żydowski ekskluzywizm, a więc, mówiąc bardziej dosadnie, rasizm, zgodnie z którym inne niż żydowskie cierpienia mają z natury rzeczy niższą wartość.


Z całej sprawy można wyciągnąć kilka morałów. Po pierwsze, wrogość do Polski nie ustała. Po drugie, ma bardzo wpływowych mocodawców – „The Jewish Quarterly” to pismo wychodzące od 1871 r., wspierane przez Stowarzyszenie Anglo-Żydowskie, jedną z najbardziej szacownych organizacji prosyjonistycznych. Po trzecie, nie mamy do czynienia z pojedynczym wybrykiem radykała z Kanady, ale ze świadomą antypolską strategią. Po czwarte, nie ma mowy o żadnym dialogu, bo strona reprezentowana przez Grabowskiego nie jest do niego zdolna. Po piąte, gdyby Polska dysponowała prawdziwymi instytucjami niepodległościowymi, to właśnie badanie trzech wspomnianych przez Grabowskiego punktów – współpracy żydowskich władz z nazistami, udziału w narzucaniu systemu komunistycznego i troski o polską martyrologię – powinno być najważniejsze. Nie mam złudzeń, iż tak będzie. Jak widać, choćby rachityczne, niekonsekwentne i ograniczone próby dotykania tych spraw za czasów rządów PiS doprowadziły propagandystów do białej gorączki. Teraz może być tylko gorzej.
Idź do oryginalnego materiału