Avtokartoshka De Luxe

ekskursje.pl 2 lat temu


Egzekwowanie przez Litwę unijnych sankcji wobec tranzytu rosyjskich towarów do eksklawy królewieckiej to ostateczny argument w naszej niedawnej dyskusji o hipotetycznej produkcji samochodów elektrycznych w zakładach Avtotor. Sankcje obejmują stal we wszystkich odmianach, a bez niej produkować można najwyżej samochody takie z Flintstonów.

W „Komsomolskiej Prawdzie” niedawno był reportaż z przejścia granicznego Kamiennyj Łog (Miedniki Królewskie) w ciągu drogi E28 (Berlin-Gdańsk-Elbląg-Królewiec-Wilno-Mińsk). Z reportażu wynika, iż niezależnie od sankcji, od dawna jest problem z tranzytem do Królewca.

Autorka powołując się na rozmowy z rosyjskimi kierowcami TIR twierdzi, iż od lutego litewscy pogranicznicy uprawiają „strajk włoski”. interesujące dlaczego akurat od lutego?

Kierowcy muszą koczować w warunkach polowych przez wiele dni. Autorka rozmawiała z takimi, którzy stoją już piąty dzień, a na początku tego czegoś, co się zaczęło w lutym, było to choćby kilkanaście dni.

Samochody osobowe mają nieco krótszy czas oczekiwania, ale i tu jest źle. Litewscy pogranicznicy „swoich” odprawiają ekspresowo, przez co Rosjanie w tranzycie stoją dłużej.

Wygląda na to, iż o ile nie nastąpi jakaś radykalna zmiana polityczna w Rosji, litewscy (i prawdopodobnie polscy) pogranicznicy nie przerwą strajku włoaskiego. Pozostanie zaopatrywanie drogą morską, ale tu jest ograniczona przepustowość.

Wydaje mi się, iż powrót do „business as usual” w Królewcu (i nie tylko) jest już niemożliwy. choćby jeżeli pojawi się taka wola polityczna w „starej Unii”, choćby jeżeli ktoś znajdzie genialny plan biznesowy, wszystko rozbije się o groźbę strajku włoskiego na granicy.

O rosyjskiej motoryzacji dużo piszą „Izwiestia”. Z tych artykułów wynika, iż produkcja stanęła WSZĘDZIE. W Rosji po prostu od kilku miesięcy nie robi się samochodów, ani osobowych, ani ciężarowych – brak też części, więc jest problem z serwisowaniem istniejących.

Nie jestem inżynierem, ale intuicja mówi mi, iż im dłużej taki przestój trwa – tym trudniej linię produkcyjną przywrócić do życia. Po jakimś czasie trzeba ją już odtwarzać od zera.

Piszę o tym nie żeby podkreślić, iż miałem rację w dyskusjach sprzed paru tygodni. OK, nie TYLKO po to. Wydaje mi się to teraz szerszym tematem – ogólnie nie ma już powrotu do „business as usual”.

Zakłady Avtotor założono w 1996 gdy wydawało się, iż położenie eksklawy królewieckiej jest jej atutem, nie przekleństwem. Tania siła robocza plus doskonałe skomunikowanie z Zachodem – co może pójść nie tak?

Wydawało się wtedy, iż szlabany graniczne będą znikać. Zresztą przez pewien czas mieszkańcy Królewca cieszyli się ułatwieniami przy wjeździe do Polski, na czym skorzystał niejeden przygraniczny lumpeks.

Ten model śmiertelnie się rozchorował na Covida, wojna odłączyła go od respiratora. Szlabany graniczne wróciły w wielkim stylu, nie tylko w Miednikach Królewskich.

Niestety, to kolejna notka z serii „a wy jak myślicie?”, bo sam nic nie wiem, tylko gdybam i mniemam.

Powrót szlabanów dramatycznie zmieni opłacalność różnych modeli biznesowych. Ale jakich?

Już pandemia uświadomiła nam, jakie to niebezpieczne, iż Chiny stały się „fabryką wszystkiego”. choćby Elon Musk narzeka, iż jego fabryki stały się „piecem do palenia pieniędzy”, bo wyprodukowanych dla niego baterii w Chinach „nie ma kto załadować na statek”.

Wait, what? To do ładowania kontenerów na statki przez cały czas są potrzebni żywi ludzie? A tyle się naczytałem o nowoczesnych, bezobsługowych, zrobotyzowanych terminalach kontenerowych…

Czy z tego całego zła na dalszą metę nie wynika dobro w postaci powrotu produkcyjnych miejsc pracy dla Europy? Neoliberałowie przez dekady zapewniali nas, iż to już niemożliwe. Że to koniec przemysłowej klasy robotniczej na Zachodzie, bo konkurujemy z Chinami i z Bangladeszem, a w ogóle za chwilę robotnicy staną się zbędni, bo drony, roboty i drukarki 3D.

To założenie było centralnym elementem tego, co nazywamy „business as usual”. I do tego już nie ma powrotu, niezależnie od dalszego przebiegu działań wojennych.

Może na krótką metę będziemy tęsknić za globalizacją, ale na dalszą wiążą się z tym chyba dobre wiadomości. Może choćby do Elona Muska dotrze, iż bardziej mu się opłacało mieć uzwiązkowioną fabrykę baterii gdzieś w Unii, niż uzależniać od dostaw z Chin?

A Wy Jak Myślicie?

Idź do oryginalnego materiału