Kilka dni temu świat obiegła informacja o banderowskiej fladze na koncercie w Warszawie. Mężczyzna, który ją wyciągnął, przeprosił za swój gest. Tłumaczył, iż flaga „nie miała nic wspólnego z propagandą jakiegokolwiek reżimu”, a miała być gestem wsparcia dla ukraińskich żołnierzy i przypomnieniem o rosyjskiej agresji.
– Treść pewnych symboli ulega ewolucji i wydaje się, iż w tym momencie przykładem tego jest banderowska flaga, która w Polsce odbierana jest jednoznacznie negatywnie – mówi prezes Towarzystwa Ukraińskiego Grzegorz Kuprianowicz. – Ta flaga na Ukrainie jest postrzegana jako symbol walki i oporu przeciwko rosyjskiej agresji. Musimy pamiętać, iż pewne symbole, które jeszcze 5, 10 lat temu mogły być postrzegane inaczej, w tej chwili nabrały innej treści. Wydaje się, iż ta flaga, tak jest na Ukrainie, przeważnie postrzegana w kontekście obecnego konfliktu ukraińsko-rosyjskiego, a nie przeszłości historycznej.
Czerwono-czarna flaga dla Polaków jest symbolem Ukraińskiej Powstańczej Armii i rzezi wołyńskiej. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe poinformowała, iż w związku z jej pojawieniem się na warszawskim koncercie, śledczy analizują zdarzenie pod kątem między innymi propagowania nazizmu i nawoływania do nienawiści.
Jednocześnie Karol Nawrocki, w prezydenckim projekcie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, chce zawrzeć – jak mówi – „jednoznaczne hasło 'stop banderyzmowi’ „, aby „oprzeć relacje z Ukrainą na wzajemnym szacunku”.
Cała rozmowa w materiale wideo:
EwKa / opr. AKos
Fot. RL