Mariusz Błaszczak w trakcie jednego ze spotkań z mieszkańcami w miejscowości przy granicy z Białorusią wdał się w utarczkę słowną. Uczestnik spotkania skarżył się na zachowanie żołnierzy. Były minister obrony narodowej wielokrotnie przerywał rozmówcy i powiedział nawet, iż uchodźców umieściłby "w miasteczku Wilanów i w Jagodnie".