We wtorek 18 marca w całej Ukrainie znów zawyły syreny alarmowe – rosjanie przypuścili kolejny atak rakietowo-dronowy, celując m.in. w elektrownię w Słowiańsku. W realiach konfliktu na Wschodzie nie byłoby to niczym nadzwyczajnym, gdyby nie fakt, iż chwilę wcześniej putin obiecał donaldowi trumpowi 30-dniowe moratorium na uderzenia w ukraińską energetykę.
W publikowanych na gorąco relacjach rosyjskich mediów poświęconych wtorkowej rozmowie trump-putin podkreślano, iż Kreml wydał już stosowne rozkazy, związane z częściowym zawieszeniem broni. Trudno ocenić, czy polecenie putina nie dotarło do odpowiedzialnych za uderzenia rakietowo-dronowe jednostek, zostało zignorowane, czy od początku było jedynie nic nieznaczącą deklaracją?
Niezależnie od okoliczności, Ukraińcy natychmiast wyprowadzili kontrę, atakując dronami bazę paliwową w Kubaniu. Tuż po tym ministerstwo obrony rosji wydało komunikat, wedle którego „atak Kijowa na infrastrukturę energetyczną w rejonie Kubania był zaplanowaną prowokacją, mającą na celu zakłócenie pokojowych inicjatyw prezydenta USA”. Zrzucanie winy na przeciwnika to typowa rosyjska zagrywka i nie ma znaczenia, iż takiej definicji sytuacji przeczy chronologia wypadków.
Waszyngton jak na razie nie skomentował tych wydarzeń, być może dlatego, iż stawiają one amerykańskiego prezydenta w niezręcznej sytuacji – jako tego, który dał się nabrać putinowi.
Rzecz w tym, iż trump rzeczywiście został przez putina wyrolowany. Zamiast 30 dni całkowitego i bezwarunkowego rozejmu, wynegocjował miesięczne zawieszenie broni dotyczące ataków na infrastrukturę energetyczną. Które putin z miejsca złamał. Poza tym – a może nade wszystko – rosja dużą część ukraińskiej energetyki już zniszczyła – trudno zatem mówić o wielkim ustępstwie z jej strony.
Na skutek rosyjskich ataków z przełomu 2022-2023 roku, oraz uderzeń z wiosny 2024 roku, ukraińska energetyka utraciła dwie trzecie przedwojennych mocy. Energia produkowana w tej chwili w ponad 60 proc. pochodzi z siłowni jądrowych. To bardzo wrażliwe cele, ale atakowanie ich wiąże się z ryzykiem gigantycznej ekologicznej katastrofy, na wywołanie której nie są gotowi choćby rosjanie.
Innymi słowy, łaskawcy nie zniszczą czegoś, czego (w większości) i tak by nie zniszczyli.
Do ocalenia zaś mają całkiem sporo. Ukraina już od wielu tygodni „grilluje” rosyjskie rafinerie, każdy taki atak – a od początku roku było ich już ponad 20 – przynosi Moskwie straty idące w dziesiątki milionów dolarów.
Kreml prawdopodobnie liczy, iż Waszyngton powściągnie Kijów, ale sam nie oferuje nic w zamian. Takie są realne skutki „genialnej strategii negocjacyjnej donalda trumpa”.
—–
Szerzej o kondycji ukraińskiej energetyki oraz o reakcjach na wczorajsze ustalenia piszę w tekście dla „Polski Zbrojnej” – oto link. Mam też do Was prośbę. Moje teksty dotyczące Ukrainy powstają także dzięki Waszemu wsparciu. Kilkudniowa awaria platformy patronackiej sprawiła, iż tego wsparcia jest ostatnio mniej. Damy radę nadrobić?
Tych, którzy wybierają opcję wsparcia „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
To dzięki Wam powstają także moje książki!
A skoro o nich mowa – zapraszam Was do sklepu Patronite, gdzie możecie nabyć moje tytuły w wersji z autografem i pozdrowieniami. Pełną ofertę (wkrótce uzupełnioną o wyprzedane pozycje) znajdziecie pod tym linkiem.
Nz. O „ofercie” putina mówiłem również w Panoramie TVP, 19 marca br./print-screen