Blisko sto śmigłowców w cenie 100 tys. dronów. Kupujemy zabawki dla generałów

opolska360.pl 18 godzin temu

Bo politycy lubią się prężyć w przywdzianym na tę okazję maskującym moro przed lśniącymi świeżą farbą czołgami, samolotami czy śmigłowcami. Lubią się chwalić nowymi zakupami, a obywatele lubią to oglądać i słuchać, iż nie szczędzimy na bezpieczeństwo, a agresor połamie sobie na nas zęby.

Tylko czy ten wyrafinowany i horrendalnie drogi sprzęt na coś się przyda, gdyby zaatakowała nas Rosja? Tak, Rosja, bo w dającej się przewidzieć perspektywie tylko ona może być agresorem.

Czy to pytanie zadali sobie rządzący, poprzedni i obecni? Dobrze, iż zwierzchnikami sił zbrojnych są politycy, cywile. Tylko oni, choćby cały czas chodzili w maskującym uniformie i jedli wyłącznie z menażek, nie zgłębią przez to tajników strategii i taktyki. Oni się na wojsku nie znają i muszą polegać na tym, co słyszą od generałów. I tu wracamy do pierwszego akapitu, do Sun Tzu.

Tymczasem nasi generałowie mają skąd czerpać wiedzę, i to nie z historii, ale z tego, co się dzieje w czasie rzeczywistym za wschodnią granicą. Ta wojna zaczęła się jak druga światowa, od pancernych kolumn, a teraz Rosjanie atakują pieszo lub na rowerach. W ciągu trzech lat zmieniło się wszystko!

Czołgi i ciężkie transportery już nie szarżują, bo są natychmiast niszczone przez drony i precyzyjny ostrzał dalekosiężnych haubic. I Ukraińcy, i Rosjanie mają śmigłowce szturmowe, ale używają ich rzadko, bo zniknął ich cel, czyli kolumny czołgów, a poza tym łatwo je zestrzelić rakietami przeciwlotniczymi. Podobnie jak nowoczesne myśliwce, dlatego te tylko wyjątkowo latają poza linię frontu.

Dziś liczą się drony i rakiety. One są game changerem na polu walki.

Kupujemy zabawki dla generałów

Czy nasi sztabowcy i stratedzy wyciągają z tego wnioski? Mam duże wątpliwości. Widać powszechną euforia polityków i wojska, iż za kosmiczne pieniądze kupimy od Amerykanów ponad 250 Abramsów.

Tylko jak wyczytałem w specjalistycznym portalu militarnym, te super czołgi nie nadają się do użycia na 80 procentach terenu potencjalnych walk. Na północno-wschodnią Polskę, pełną lasów, jezior, rzek, strumieni i mokradeł są bowiem za ciężkie. W razie wojny będą więc bezużyteczne, podobnie jak kilka lżejsze K2 Black Panther, których w Korei Południowej chcemy kupić tysiąc!

Eksperci z branżowych mediów mają też wątpliwości do szeregu innych zakupów, a przynajmniej ich skali. Jak np. w przypadku amerykańskich śmigłowców Apache do walki z czołgami. 96 sztuk za 40 mld zł! Za tyle, za ile można mieć 400 tysięcy dronów, którymi Ukraińcy w morderczy sposób zatrzymują Rosjan.

Oczywiście, musimy się zbroić, ale powinniśmy robić to mądrze i to nie mogą być zabawki dla generałów. Póki co jednak, kupujemy mnóstwo broni, która sprawdziła się doskonale podczas amerykańskiej inwazji na Irak. Ponad 20 lat temu na pustyni.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału