Wypowiedź amerykańskiego generała wywołała polityczną burzę, a temat zaangażowania wojskowego Polski znów trafił na pierwsze strony. W odpowiedzi pojawiły się stanowcze deklaracje ze strony liderów partii i przedstawicieli rządu. Głos zabrali zarówno kandydaci na prezydenta, jak i członkowie obecnej administracji.

Fot. Warszawa w Pigułce / Shutterstock
Polscy żołnierze na Ukrainie? Kaczyński reaguje na plan USA
Słowa amerykańskiego generała Keitha Kelloga wywołały lawinę komentarzy. Wśród rozważanych scenariuszy zakończenia wojny w Ukrainie pojawiła się możliwość wysłania europejskich wojsk – także z Polski – na zachód od Dniepru. Głos w tej sprawie zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jednoznacznie odrzucił taki pomysł.
Kaczyński: Nasz prezydent się na to nie zgodzi
Na środowej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński zapewnił, iż jeżeli kandydat PiS Karol Nawrocki wygra wybory prezydenckie, nie zgodzi się na wysłanie polskich wojsk na terytorium Ukrainy. Według Kaczyńskiego, społeczne poparcie dla takiego kroku jest zerowe, a relacje z Ukrainą nie uzasadniają tak daleko idącej decyzji. „Podjęcie takiej decyzji wymaga zgody prezydenta. Nasz kandydat takiej zgody nie da” – stwierdził lider PiS.
W tle: różnice z Ukrainą i brak wzajemności
Kaczyński przy okazji zwrócił uwagę na napięcia w relacjach polsko-ukraińskich, m.in. w kwestii Wołynia i odbudowy Ukrainy. Według niego Polska powinna brać udział w odbudowie, ale w tej chwili nie ma ku temu warunków politycznych. „Nie widzimy podstaw do tak daleko idących decyzji” – podkreślił.
Błaszczak: To prezydent zdecyduje
Były szef MON, Mariusz Błaszczak, przestrzegł, iż choćby jeżeli w tej chwili rząd zapowiada, iż nie wyśle żołnierzy na Ukrainę, to przyszły prezydent może podjąć inną decyzję. „Trzeba zadać pytanie, który z prezydentów nie podpisze takiego postanowienia” – mówił Błaszczak. Dodał, iż tylko Andrzej Duda i Karol Nawrocki dają gwarancję, iż Polska nie wejdzie w militarną obecność na Ukrainie.
Kellogg: Polska częścią planu sił odpornościowych
Wypowiedź generała Keitha Kelloga, byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Donalda Trumpa, padła w amerykańskiej telewizji. Wskazał on Polskę jako jedną z czterech europejskich potęg (obok Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii), które mogłyby rozmieścić swoje siły na zachód od Dniepru – z dala od linii frontu. Po wschodniej stronie rzeki miałyby działać siły pokojowe z udziałem „państwa trzeciego”.
MON: Polska nie planuje takiej misji
Na słowa Kelloga zareagował również szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapewnił, iż „Polska nie planuje i nie wyśle żołnierzy na Ukrainę”. Jak dodał, naszą rolą w ramach sojuszy pozostaje logistyka i wsparcie zaplecza, a partnerzy rozumieją tę pozycję.