Chichot natury, czyli co jest dla nas dobre

nno.pl 1 rok temu

Dobro jest subiektywne, względne i w opozycji do wartości, które reprezentują inni. Tylko to, o czym sami sądzimy, iż jest dobre, jest rzeczywiście dobre. Bo skoro racja jest po naszej stronie, to inni nie mają racji. Od momentu pomieszania nam języków w symbolicznej wieży Babel dobro, piękno i prawda przestały być wartościami uniwersalnymi.

Powszechne poparcie Rosjan dla „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie wynika z tego, iż uważają ją za dobrą. Z ich perspektywy chroni zarówno ich (uderzenie wyprzedzające), jak również rosyjsko mówiących pobratymców, bo łączy to, co zostało rozdzielone, i niszczy faszyzm i nazizm.

Ochrona, zjednoczenie, walka ze złem – czyż nie są to dobre intencje, będące w opozycji do naszego postrzegania tej wojny jako nieuprawnionego ataku na pokojowe państwo? Często automatycznie zakładamy, iż dla innych dobro znaczy to samo co dla nas. „Niedźwiedzie przysługi” w wielu przypadkach mają swoją przyczynę w braku świadomości, iż dobro dla innej osoby nie jest tożsame z moim dobrem.

Czy kierować się własnym kompasem dobra? Jesteśmy istotami społecznymi, a w każdym społeczeństwie są pewne wzorce, które definiują pojęcia tego, co jest dobre. Ochrona słabszych, wdów i sierot, wspieranie dostępu do edukacji, podnoszenie poziomu ochrony zdrowia, zwiększanie poziomu bezpieczeństwa, równość wobec prawa czy zasada „kochaj bliźniego jak siebie samego” brzmią znajomo i są wartościami w naszej kulturze.

Jednocześnie pojęcie dobra jest odmiennie interpretowane przez różne kultury i religie. W naszej kulturze może znaczyć coś innego niż w innej. Odwet, pomsta, wendeta, oko za oko czy łaska, przebaczenie, darowanie winy i nadstawianie drugiego policzka to zupełnie odmienne systemy wartości.

Czy dobro społeczne jest lepsze od mojego dobra? Czy dbanie o własne interesy jest nieodpowiednie,
a walka o interesy innych, interes społeczny, dobro ogólne są adekwatne? Przecież szczęście, do którego dążymy, zaczyna się od nas samych. Czy zatem możemy stworzyć szczęśliwe społeczeństwo zbudowane z nieszczęśliwych jednostek? prawdopodobnie tak, bo cytując Orwella: „Ludzie mogą być szczęśliwi tylko wówczas,
gdy nie założą, iż celem życia jest szczęście”.

Czy opodatkowywanie soli i cukru (biała śmierć), mięsa (etyka i klimat) i używek w imię dobra ogólnego oraz narzucanie swoich racji i wizji świata innym jest dobre? W kulturze azjatyckiej prawdopodobnie tak, niekoniecznie w naszej, euroatlantyckiej. Ale kultura europejska zaczyna powoli separować się od tej atlantyckiej i dryfować w kierunku azjatyckiej, gdzie dobro społeczne jest bez wątpienia ważniejsze od dobra jednostki.

Kto zatem jest dobry? Czy ten, kto jest uczciwy i działa zgodnie z przyjętymi zasadami, czy ten, kto w imię dobra łamie wspólne zasady? Czy mamy oceniać ludzkie zachowania z uwagi na intencje, czy skutki, jakie spowodowały?

Dobro ma gradację. Dobro ważymy. Jedno dobro jest lepsze od innego dobra, ma wyższą rangę, szerszy kaliber. Za dobro czasem warto oddać życie! Dlatego dobro może być też niebezpieczne. Czy coś, co jest tak naznaczone ludzkim dualizmem, warte jest tego, by oddać za nie życie? Dobro i zło są subiektywne i nieracjonalne. Należą do sfery wiary, przekonań i moralności, a nie faktów. Żyjąc w naszej własnej
bańce, oczywiście temu zaprzeczamy, bo siłą rzeczy, będąc w jakiejkolwiek bańce, nie jesteśmy bezstronni i obiektywni. Bo czymże jest dobro jak nie chichotem natury?

Idź do oryginalnego materiału