W ciągu ostatnich trzech dekad chiński sektor obronny, podobnie zresztą jak całe państwo, przechodzi gruntowną modernizację. Pekin stawia dziś na jakość, choć dzięki posiadanym zasobom finansowym i stosunkowo niskim kosztom produkcji nie musi tego robić kosztem liczebności. A trzeba przy tym przyznać, iż w wielu obszarach chińska jakość kilka lub wcale nie ustępuje zachodniej. Co więcej, znakiem firmowym przeobrażeń w chińskich siłach zbrojnych staje się wykorzystanie sztucznej inteligencji.
Zaprezentowany pod koniec grudnia ubiegłego roku samolot szóstej generacji wydaje się kwintesencją chińskiego podejścia do przeobrażania sił zbrojnych. Przede wszystkim maszyna ta, oznaczona przez zachodnie media jako J-36, nie wpisuje się w tradycyjne ramy dzielące samoloty bojowe na poszczególne klasy, tj. nie do końca można określić ją mianem myśliwca. Jest to raczej platforma przeznaczona do pełnienia różnych funkcji w zależności od potrzeb danej operacji. Przy długości około 22–26 m i rozpiętości skrzydeł sięgającej 20 m jej maksymalna masa startowa może sięgać 50 t (dla porównania masa F-22 nieco tylko przekracza 36 t). Samolot ten będzie odgrywał rolę maszyny przewagi powietrznej, choć pojawiają się również przypuszczenia, iż jego głównym zadaniem stanie się atakowanie celów naziemnych. Jednak z drugiej strony eksperci wyraźnie podkreślają, iż jego zdolności manewrowe będą większe przy prędkościach naddźwiękowych, a to wskazuje bardziej na funkcję myśliwską. Bez wątpienia J-36 będzie działał w środowisku siecocentrycznym, odgrywając rolę maszyny dowodzenia dla innych samolotów, zarówno załogowych, jak i bezzałogowych. Dzięki świadomości sytuacyjnej pilota, wspomaganej przez sztuczną inteligencję, nie będzie on musiał angażować się w walkę manewrową, cele będą bowiem niszczone poza zasięgiem wzroku.
To właśnie wykorzystanie sztucznej inteligencji staje się znakiem firmowym przeobrażeń w chińskich siłach zbrojnych. Jak podkreślają autorzy corocznego raportu biura sekretarza obrony USA na temat chińskich zdolności militarnych Chiny postrzegają wykorzystanie technologii AI jako kolejny etap rewolucji w dziedzinie wojskowości (RMA). Pekin trafnie diagnozuje potrzebę sprzężenia w tym celu sektora wojskowego, komercyjnego i naukowego. Do chińskiego słownika militarnego na trwale wpisały się już takie pojęcia jak walka sieciocentryczna czy walka w oparciu o algorytmy. Jednocześnie w Państwie Środka na masową skalę rozwijane są systemy bezzałogowe (głównie powietrzne i morskie), które wykorzystują lub będą wykorzystywać sztuczną inteligencję. Należy się spodziewać, iż w niedługim czasie znacznie wzrosną chińskie zdolności w zakresie C4ISR (Communications, Command, Control, Computers, Intelligence, Surveillance and Reconnaissance), jest to bowiem jeden z głównych obszarów wykorzystania tej technologii. Chiny zatem nie tylko nadrabiają dystans dzielący ich od najbardziej zaawansowanych technologicznie państw świata i ich sił zbrojnych, ale także nadają nowy wymiar wyścigowi zbrojeń. W ubiegłym roku utworzone zostały wojska wsparcia informacyjnego, podległe bezpośrednio Centralnej Komisji Wojskowej, odpowiedzialne za wojskowe sieci i systemy łączności. Obszar ten jest zdecydowanie mniej nośny medialnie niż rozwój nowych systemów rażenia, ale w potencjalnym konflikcie będzie odgrywał choćby większą od nich rolę.
Drugim obok sztucznej inteligencji obszarem chińskiej ekspansji jest przestrzeń kosmiczna. Z jednej strony ChRL rozbudowuje własne sieci satelitarnej łączności i rozpoznania, z drugiej zaś rozwija technologie umożliwiające zakłócenie pracy lub wręcz fizyczną eliminację satelitów przeciwnika. Unowocześnieniu ulega także sieć Beidou, będąca odpowiednikiem amerykańskiego GPS-a. Pod względem liczby satelitów Pekin ustępuje w tej chwili tylko Waszyngtonowi, a liczba obiektów umieszczonych na orbicie ulega z roku na rok zwiększeniu. Chiny z jednej strony doskonale zdają sobie sprawę, iż atak na satelity potencjalnego adwersarza (USA) byłby dziś swego rodzaju opcją atomową, z drugiej jednak wiedzą, iż pozwoliłoby to na uzyskanie znaczącej przewagi operacyjnej, co mogłoby przesądzić o losach ewentualnego konfliktu.