,,Chorwacki Trump” walczy o prezydencką reelekcję

ine.org.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: pexels-walder-2722939


  • Ostatnimi wyborami w Europie, zamykającymi “superwyborczy” rok 2024, będzie I tura głosowania w wyborach prezydenckich w Chorwacji, zaplanowana na 29 grudnia. Dogrywka, po której najprawdopodobniej zapadnie ostateczne rozstrzygnięcie, odbędzie się zaraz po Nowym Roku, 12 stycznia. W chorwackim ustroju politycznym bazującym na rządach większości parlamentarnej, głowa państwa pełni głównie funkcje ceremonialne.
  • Faworytem wyścigu prezydenckiego jest urzędujący od 5 lat prezydent Zoran Milanović, nazywany niekiedy przez prasę “chorwackim Trumpem”, przede wszystkim z uwagi na jego ostry i populistyczny język w debacie publicznej. W przeszłości Milanović pełnił funkcję lidera Partii Socjaldemokratycznej (2007-2016) i premiera (2011-2016), który wprowadził Chorwację jako – dotychczas – ostatni kraj do Unii Europejskiej. Z biegiem lat spędzonych w Pałacu Prezydenckim Milanović coraz bardziej przechodził na pozycje nacjonalistyczno-populistyczne, często także o wyraźnym akcencie antyzachodnim.
  • Głównym rywalem Milanovicia jest Dragan Primorac, formalnie występujący jako kandydat niezależny, startujący jednak z jasnym poparciem głównej partii rządzącej Chorwacją, centroprawicowej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ). Primorac to profesor medycyny, który w latach 2003-2009 pełnił funkcję ministra edukacji i już raz wziął udział w wyborach prezydenckich w 2009 r., także jako kandydat niezależny, zajmując ostatecznie dość odległe 6. miejsce. W trwającej kampanii Primorac zapowiada walkę o przywrócenie większej kultury i umiaru w chorwackim dyskursie politycznym.
  • Na pierwszą kadencję prezydencką Milanovicia silny wpływ wywarł konflikt polityczny i personalny z premierem Andrejem Plenkoviciem, który do pewnego stopnia paraliżował choćby funkcjonowanie służby zagranicznej czy armii wobec braku porozumienia co do obsadzenia wakatów. Poza granicami kraju prezydent Milanović zasłynął z blokowania wsparcia dla Kijowa oraz licznych antyzachodnich i antyukraińskich wypowiedzi, podważających sens pomocy militarnej NATO i popełniane przez Rosję zbrodnie wojenne. Szef chorwackiej dyplomacji Gordan Grlić Radman zasugerował nawet, iż kampania prezydencka Milanovicia może być finansowana przez Kreml.

Chorwacja niewolnikiem trudnej kohabitacji

Od poprzednich wyborów prezydenckich z przełomu 2019/2020 roku, w których – wtedy jeszcze występujący jako socjaldemokrata – Zoran Milanović pokonał urzędującą prezydentkę Kolindę Grabar-Kitarović, narodowo-konserwatywną populistkę związaną z HDZ, chorwacka władza wykonawcza funkcjonuje w formule trudnej kohabitacji. Z jednej strony najwyższej rangi przedstawicielem państwa jest Zoran Milanović, były premier wywodzący się z centrolewicowej Partii Socjaldemokratycznej (SDP), z drugiej strony szefem rządu odpowiedzialnym za faktyczne prowadzenie polityki państwa jest Andrej Plenković, pełniący tę funkcję od 2016 r. z ramienia centroprawicowej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ).

Od momentu zmiany lokatora w pałacu prezydenckim na początku 2020 r. relacje między prezydentem Milanoviciem a premierem Plenkoviciem były – co najmniej – trudne i miały negatywny wpływ na funkcjonowanie państwa oraz wizerunek Chorwacji za granicą. Panowie nie szczędzili sobie obelg w publicznych wypowiedziach, nazywając siebie nawzajem “podpalaczami”, “draniami” czy “smarkami”. Wskutek napięć pomiędzy “małym a dużym pałacem” wiele wakatów w dyplomacji czy wojsku nie mogło zostać na czas obsadzonych w związku z konstytucyjnym wymogiem współpracy prezydenta z premierem przy obsadzie niektórych stanowisk. Jedną z ostatnich odsłon tego konfliktu był sprzeciw prezydenta Milanovicia, jako zwierzchnika sił zbrojnych, wobec udziału chorwackich żołnierzy w misji treningowej NSATU dla ukraińskich żołnierzy. Premier Plenković tłumaczył opinii publicznej, iż prezydent robi to “z pobudek czysto politycznych”.

Wiosną tego roku prezydent Milanović rzucił premierowi Plenkoviciowi rękawicę, ogłaszając swój udział w walce o fotel premiera w przedterminowych wyborach parlamentarnych[1].

Ku zaskoczeniu wielu Milanović stanął na czele szerokiego obozu centrolewicowego “Rzeki Sprawiedliwości”, występującego w kampanii jako główna siłą opozycyjną wobec rządzącego HDZ. Wokół udziału Milanovicia w kampanii parlamentarnej bardzo gwałtownie pojawiły się istotne wątpliwości natury konstytucyjnej. Chorwacki sąd konstytucyjny orzekł, iż Milanović nie może ubiegać się o fotel szefa rządu bez uprzedniej rezygnacji z prezydentury. W odpowiedzi prezydent nazwał sędziów sądu konstytucyjnego – w typowym dla siebie stylu – “niepiśmiennymi gangsterami” i nie zrezygnował z patronowania obozowi centrolewicowemu w tych wyborach. Zgodnie z przewidywaniami, wybory parlamentarne z 17 kwietnia 2024 r. zakończyły się kolejnym zwycięstwem HDZ, rządzącej krajem przez zdecydowaną większość okresu od ogłoszenia niepodległości w 1991 r. W związku z utratą 5 mandatów w Saborze względem poprzedniej kadencji premier i lider HDZ Andrej Plenković zawiązał koalicję z eurosceptycznym i prawicowo-populistycznym Ruchem Ojczyźnianym, co ściągnęło na jego nowy rząd krytykę z uwagi na “skrajnie prawicowy, nacjonalistyczny” profil młodszego koalicjanta. W istocie rzeczy Ruch Ojczyźniany składa się z byłych członków HDZ, dla których partia Plenkovicia była zbyt umiarkowana, przede w kwestiach społecznych i polityce międzynarodowej. Niecałe dwa miesiące później, 9 czerwca, odbyły się wybory europejskie, które zakończyły się ponownym zwycięstwem HDZ, która zdobyła aż połowę wszystkich chorwackich mandatów (aż dwa więcej niż w 2019 roku). Centrolewicowe “Rzeki Sprawiedliwości”, z którym związany jest prezydent Milanović, utrzymały swój stan posiadania: 4 z 12 mandatów dla Chorwacji.

Jednym z czynników mobilizujących wyborców do głosowania przeciwko obecnemu układowi rządzącemu jest przekonanie o głębokiej korupcji i klientelizmie HDZ, czemu dowodzą liczne skandale i dymisje w rządzie Plenkovicia.

Wydaje się to potwierdzać także międzynarodowy ranking Transparency International, zgodnie z którym Chorwacja jest piątym najbardziej skorumpowanym krajem w Unii Europejskiej. U progu obecnej kampanii prezydenckiej rządem Plenkovicia wstrząsnęła kolejna afera korupcyjna, tym razem z udziałem ministra zdrowia Viliego Beroša, który w trakcie pełnienia urzędu został zatrzymany w związku z unijnym dochodzeniem ws. łapownictwa i prania brudnych pieniędzy w chorwackiej służbie zdrowia.

Czy Milanović ma z kim przegrać?

Głównymi kandydatami, spośród których będą mogli wybierać Chorwaci, są:

  • Zoran Milanović – urzędujący od 2020 r. prezydent, w przeszłości także premier (2011-2016) i przewodniczący postkomunistycznej Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji (2007-2016). Z wykształcenia prawnik, z zawodu dyplomata i urzędnik państwowy. W 2007 r. po raz pierwszy objął mandat deputowanego w chorwackim Saborze. Za czasów jego premierostwa Chorwacja wstąpiła do Unii Europejskiej w 2013 r. W ostatnich wyborach prezydenckich pokonał w II turze swoją poprzedniczkę Kolindę Grabar-Kitarović (52,7% do 47,3%). W w przeciwieństwie do narodowo-populistycznej prezydentki Milanović przedstawiał się wtedy jeszcze jako kandydat “Chorwacji nowoczesnej, postępowej i otwartej”. W okresie swojej prezydentury dał się już jednak poznać jako polityk ochoczo sięgający po retorykę populistyczną i prokremlowską, nazywając pandemiczne lockdowny w Austrii “metodami nazistowskimi” czy określając ukraiński Euromajdan mianem “zamachu stanu” w przededniu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę (wg sondaży dla I tury: 35-38%).
  • Dragan Primorac – niezależny kandydat, startujący z poparciem rządzącej HDZ. Związany z tą partią od lat, w przeszłości był ministrem edukacji (2003-2009) w dwóch centroprawicowych rządach Ivo Sanadera. W okresie kierowania resortem edukacji był uważany za najlepszego ministra ówczesnego rządu. Już w 2009 r. próbował zdyskontować swoją popularność, ubiegając się bezskutecznie o urząd prezydenta (też jako kandydat niezależny, ostatecznie zajął 6. miejsce z 5,93% głosów). Z zawodu lekarz-genetyk i -pediatra, legitymujący się pokaźnym dorobkiem naukowym. W obecnej kampanii Primorac odwołuje się do dziedzictwa Franjo Tuđmana, pierwszego, autorytarnego prezydenta postjugosłowiańskiej Chorwacji (21-26%).
  • Marija Selak Raspudić – niezależna deputowana do chorwackiego Saboru, do którego dostała się w 2020 r. z ramienia prawicowo-populistycznej partii MOST. Z zawodu bioetyczka i fizolofka. Selak Raspudić jest krytyczna wobec współczesnego feminizmu i konwencji stambulskiej o zapobieganiu przemocy wobec kobiet (8-12%).
  • Ivana Kekin – przewodnicząca ugrupowania Nova Ljevica, które zostało włączone do szerszego, lewicowo-zielonego bloku Možemo!. Od 2021 r. jest deputowaną do chorwackiego Saboru, jednocześnie zasiadając także w zagrzebskiej radzie miejskiej jako wiceprzewodnicząca. Z zawodu psychiatra, pracująca w uniwersyteckim szpitalu w Zagrzebiu. Zyskała popularność jako aktywistka na rzecz praw reprodukcyjnych kobiet i podniesienia poziomu zdrowia publicznego w Chorwacji (7-9%).
  • Miro Bulj – burmistrz dalmackiego miasteczka Sinj (23 tys. mieszkańców), startujący w wyborach prezydenckich jako kandydat eurosceptycznej, prawicowo-populistycznej partii MOST. Były wojskowy i weteran chorwackiej wojny o niepodległość z lat 1991-95 (3-4%).
  • Mislav Kolakušić – były europoseł i przewodniczący narodowo-konserwatywnej, populistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość (Pravo i Pravda), która – poza nazwą – także wizerunkowo próbuję się upodobnić do polskiego PiS. Z wykształcenia prawnik, z zawodu sędzia. Podczas wykonywania mandatu europosła dał się poznać jako przeciwnik szczepień przeciwko COVID-19 i obostrzeń pandemicznych (2-3%).

Pozostałymi kandydatami, których poparcie oscyluje w granicach błędu statystycznego, są: Branka Lozo (profesor Uniwersytetu w Zagrzebiu, z eurosceptycznej mikro-partii DOMiNO), Tomislav Jonjić (niezależny prawnik i były dyplomata, popierany przez neofaszystowską i ultranacjonalistyczną mikro-partię HSP) oraz Niko Tokić Kartelo (niezależny przedsiębiorca).

Mało prawdopodobna niespodzianka

Sondażowe symulacje dla drugiej tury wyborów dość jednoznacznie wskazują na zwycięstwo urzędującego prezydenta w starciu ze wszystkimi zarejestrowanymi kandydatami. Sondażownie prognozują, iż Milanović zostanie wybrany na swoją drugą i ostatnią kadencję prezydencką, zdobywając ok. 54% głosów.

Jeśli wierzyć sondażom, Chorwacja pozostanie przez kolejne lata zakładnikiem wulgarnego sporu politycznego i personalnego między prezydentem Milanoviciem a premierem Plenkoviciem.

Z uwagi na ograniczone prerogatywy głowy państwa spór będzie rozgrywał się przede wszystkim w sferze medialnej, obciążając co pewien czas także niektóre chorwackie instytucje i wizerunek kraju na arenie międzynarodowej.

Pomimo prorosyjskich wypowiedzi Milanović utrzymuje popularność w chorwackim społeczeństwie, zasadniczo prozachodnim i proukraińskim. Jego przekaz dość skutecznie trafia do kręgów niechętnych “angażowaniu Chorwacji w globalne konflikty”. Prezydent cieszy się także poparciem przede wszystkim wśród wyborców, którzy sprzeciwiają się wieloletnim rządom HDZ, utożsamianymi z korupcją i klientelizmem, oraz wśród tych osób, którym podoba się język prezydenta, ostry i odrzucający poprawność polityczną.

W sprawach międzynarodowych należy się spodziewać, iż prezydent Milanović będzie w dalszym ciągu usiłować prowadzić własną politykę zagraniczną, najczęściej o ograniczonych skutkach ze względu na wyraźną prerogatywę rządu w tym zakresie i przede wszystkim na doraźny użytek wewnętrzny. W warstwie komunikacyjnej Milanović prawdopodobnie będzie przez cały czas zasilał grono europejskich głów państw i szefów rządu utrwalających prokremlowską narrację o wojnie w Ukrainie i sytuacji w regionie. W dalszej perspektywie niewykluczona jest kolejna próba powrotu Milanovicia do krajowej polityki rządowej i parlamentarnej.

[1] Więcej o udziale prezydenta Zorana Milanovicia w kampanii parlamentarnej w analizie Instytutu Nowej Europy z 14 kwietnia 2024 r. (Wybory parlamentarne w Chorwacji: Prezydent Milanović próbuje wywrócić stolik).

Idź do oryginalnego materiału