Co Niemcy zrozumiały z Holokaustu?

tygodnikprzeglad.pl 11 miesięcy temu

Władze Niemiec, broniąc Izraela, bronią własnej wizji historii i niemieckiej tożsamości


Sanders Isaac Bernstein – pisarz i badacz mieszkający w Berlinie, doktor nauk o literaturze (Uniwersytet Południowej Kalifornii) i autor tekstów ukazujących się m.in. na łamach „Jewish Currents”, „Hypocrite Reader” i „Coda Story”. Zajmuje się badaniem polityki pamięci.


Przyglądam się europejskim reakcjom na atak Hamasu i na izraelski odwet i jedno zdanie przykuwa moją uwagę: „Bezpieczeństwo Izraela to kwestia niemieckiej racji stanu”. Powtarzają je kolejni niemieccy politycy z kanclerzem Scholzem na czele. Skąd to zdanie się wzięło i co w tym kontekście oznacza?
– Racja stanu to sprawy o znaczeniu fundamentalnym dla państwa. Sam powód, dla którego państwo istnieje. I w tym sensie Angela Merkel po raz pierwszy w 2008 r. powiedziała w Knesecie te słowa: „Bezpieczeństwo Izraela jest częścią niemieckiej Staatsraison”. Korzenie tego myślenia sięgają lat powojennych, gdy Państwo Izrael było manifestacją tego, co zostało ze światowego żydostwa, i z tego faktu wynikał specjalny stosunek Niemiec do Izraela. Po 7 października 2023 r. Olaf Scholz powtarza te słowa znacznie częściej, choć one w sensie prawnym czy zobowiązań Niemiec wobec Izraela nie mają konkretnego wymiaru. Za to są dowodem pewnych związków czy wspólnego uwikłania.

Czyli nie wynika z nich żadne zobowiązanie militarne czy polityczne. Są tylko wyrazem przekonania o specjalnej symbolicznej więzi współczesnego Izraela i Niemiec?
– Można to tak wytłumaczyć. W powszechnym wyobrażeniu Państwo Izrael powstaje z pomroki Holokaustu, prawda? Skoro więc mogło powstać i istnieje, to znaczy, iż Niemcy w jakiś sposób już zostali oczyszczeni lub odkupili swoje winy. Inni tłumaczą to kwestią „przeniesionego nacjonalizmu”. Niemcy nie mogą, przynajmniej oficjalnie, wyrażać dumy ze swojego kraju, jest to dość skomplikowane i niezręczne. Paradoksalnie jednak zwłaszcza niemieckie elity i klasa polityczna mogą wyrażać przywiązanie do izraelskiej państwowości.

Dobrze, ale co to wszystko mówi nam o „polityce pamięci” – w Polsce mówimy czasem o „polityce historycznej” – która za tym stoi?
– Powojenna niemiecka tożsamość została zbudowana na rozliczeniu z Holokaustem. Kwestia ta nabrała znaczenia szczególnie po zjednoczeniu Niemiec. Jest na to słowo – Vergangenheitsbewältigung, które oznacza przepracowanie przeszłości. To daje przekonanie, iż Niemcy, „przepracowując przeszłość”, budują swoją narodową tożsamość, wyciągają lekcję, są narodem, który znajduje adekwatne odpowiedzi na trudne pytania i nie boi się konfrontacji z najmroczniejszymi elementami swojej przeszłości. Z tego wynika konieczność upamiętniania ofiar Holokaustu i utożsamienia się z jego ofiarami, przede wszystkim ofiarami żydowskimi. Zaznaczmy: ta pamięć szczególnie dotyczy Żydów, a w mniejszym stopniu ofiar innych wyznań czy narodowości. Choć to jeszcze samo w sobie da się wytłumaczyć. Ale zarazem pamięć ta jest kompletnie obojętna wobec tego, czego chcą, co myślą i jak sami postrzegają historię Żydzi współcześnie mieszkający w Niemczech.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 48/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Fot. Bernstein-materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału