- Mieszkańcy Podlasia twierdzą w rozmowie z Tok FM, iż alkohol wśród żołnierzy z terenów przygranicznych to codzienność. — Niemal wszyscy o tym wiedzą, tylko nikt tego głośno nie mówi — zapewniają
- Inny aktywista mówi anonimowo, iż właściciele lokalnych sklepów zarabiają głównie na żołnierzach, którzy kupują alkohol
- — Wojsko stacjonuje tu od jesieni 2021 r. Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów. Mieszkańcy chwalili sobie sąsiedztwo z żołnierzami — zapewnia wójt gminy
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
W Mielniku w środę 1 stycznia 24-letni żołnierz oddał strzały w kierunku cywilnego pojazdu, którym jechał ojciec z 13-letnią córką. Stacja RMF FM informowała, iż siedzenie, na którym wcześniej siedziała 13-latka, zostało podziurawione przez kule.
Sprawcą jest żołnierz 18. Dywizji Zmechanizowanej, pełniący służbę przy granicy z Białorusią w ramach operacji Bezpieczne Podlasie. Samowolnie oddalił się z obozowiska w Mielniku, zabierając ze sobą broń służbową. Miał blisko 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Prokuratura postawiła mu zarzuty usiłowania zabójstwa, gróźb karalnych i przekroczenia uprawnień.
Problem żołnierzy na granicy? „To idzie jak woda”
Reporter radia Tok FM rozmawiał z członkami lokalnej społeczności, którzy mówią o tym, iż wśród żołnierzy i funkcjonariuszy na granicy istnieje problem ze spożywaniem alkoholu. — Niemal wszyscy o tym wiedzą, tylko nikt tego głośno nie mówi — stwierdza prawnik i mieszkaniec Podlasia, pomagający migrantom Kamil Syller.
— Widzimy te jelcze, które podjeżdżają przed sklepy i są załadowywane prywatnymi zakupami wojskowych, w tym m.in. właśnie alkoholem — dodaje. Mówi też o zdjęciach żołnierzy, którzy chodzili do sklepów z bronią i kupowali alkohol. Wspomina ponadto o ciężarówkach wojskowych jadących „zygzakiem” przed którymi „trzeba było uciekać do rowu”.
Inny aktywista twierdzi anonimowo, iż właściciele lokalnych sklepów, m.in. z okolic Hajnówki „nie kryją, iż dziś zarabiają głównie na żołnierzach i na kupowanym przez nich alkoholu, napojach energetycznych i rogalikach”. — Ten alkohol idzie jak woda — ocenia.
Jak zapewnia, rzadziej już spotyka pozostałości po ogniskach i „małpki” porozrzucane wokół, ale podejrzewa, iż żołnierze „już się bardziej pilnują”. — Przykład z Mielnika pokazuje, iż alkohol wcale nie przestał być problemem — kwituje rozmówca Tok FM.
Wydarzenia w Mielniku komentuje w rozmowie z „Super Expressem” wójt tej gminy Marcin Urbański. — Wojsko stacjonuje tu od jesieni 2021 r. Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów. […] mieszkańcy chwalili sobie sąsiedztwo z żołnierzami — zapewnia. Dodaje, iż był u niego dowódca i „zapewnił, iż nie występuje już żadne niebezpieczeństwo”. Wojsko chce się też spotkać z mieszkańcami wsi.
Źródło: Tok FM, Super Express