„Coś wisi w powietrzu”. Donald Trump ma plan na Rosję. Ekspertka do spraw NATO: Putin to wykorzysta

news.5v.pl 3 godzin temu

Donald Trump liczy na szybkie zakończenie walk i to bez względu na koszty, ponieważ chce „jak najszybciej w pokazać w domu, iż jest wielkim księciem pokoju”. — Putin to wykorzysta — analityczka nie pozostawia wątpliwości.

Na miejscu Europy oznajmiłaby Amerykanom, iż „Stany Zjednoczone naruszają podstawowe zasady NATO”, dlatego muszą liczyć się choćby z zawieszeniem w prawach członka sojuszu. — Byłby to oczywiście bardzo dramatyczny krok — podkreśla Stefanie Babst. Co by to oznaczało dla Zachodu?

„Die Welt”: Ukraina zgodziła się na 30-dniowe kompleksowe zawieszenie broni na spotkaniu z USA w Arabii Saudyjskiej. Jak zareaguje na to Kreml?

Stefanie Babst: Dla mnie wynik tych rozmów nie zmienia na razie ogólnej sytuacji. Ponieważ strona rosyjska przez cały czas jest zainteresowana zniszczeniem Ukrainy. Widzieliśmy to ponownie w środę wieczorem. Po drugie, Rosja chce zapobiec członkostwu Ukrainy w NATO. To wszystko są maksymalne żądania, które Rosja będzie przez cały czas wysuwać. Dlatego uważam, iż gra w pokera będzie kontynuowana.

„To Amerykanie są pod presją — nie Putin”

Ale czy presja na Rosję nie wzrosła teraz znacząco? Amerykański senator Lindsey Graham grozi Moskwie nowymi sankcjami.

Zasadniczo trzeba powiedzieć, iż rosyjski prezydent odniósł ogromne zwycięstwo punktowe, ponieważ Donald Trump stanął po jego stronie. Trump jest tym, który teraz wywiera presję, ponieważ chce być w stanie jak najszybciej ogłosić w domu, iż jest wielkim księciem pokoju. Putin to wykorzysta. Rosyjski prezydent powie: „To nie ja jestem naciskany. Nie mamy powodu, by teraz odchodzić od naszej strategii. w tej chwili robimy choćby postępy w sferze wojskowej. Więc o czym ty mówisz?”. To Amerykanie są pod presją — nie Putin.

Utrzymuje pani zatem, iż Amerykanie będą w dalszym ciągu opowiadać się po stronie Rosjan w negocjacjach?

Nie ma absolutnie żadnych przesłanek, które sugerowałyby coś innego. Oświadczenia, które słyszeliśmy od administracji USA w ciągu ostatnich czterech tygodni — na przykład, iż Zełenski powinien jak najszybciej podać się do dymisji — przez cały czas obowiązują. Coś wisi przez cały czas w powietrzu. Podobnie jak działania, takie jak zawieszenie operacji cybernetycznych przeciwko Rosji.

Nadal nie ma gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Amerykanie przez cały czas nie zobowiązali się do zaangażowania Europejczyków w negocjacje. Nie ma zaangażowania Amerykanów w kwestie tak ważne dla Ukraińców, jak wymiana więźniów i powrót deportowanych dzieci z okupowanych terytoriów.

Europa nie może się przyglądać. Opcja atomowa na stole

We wtorek dowódcy wojskowi z 30 państw spotkali się w Paryżu, aby omówić kwestię sił pokojowych na Ukrainie. Jakie stanowisko powinna zająć Europa?

Nie chodzi o europejskie siły pokojowe. Uważam ten termin za bardzo problematyczny. To, co jest omawiane w Wielkiej Brytanii i Francji z innymi sojusznikami, byłoby siłą odstraszającą, która stacjonowałaby w Ukrainie po zawarciu porozumienia pokojowego — nie bezpośrednio na granicy. Mają one odstraszać Rosję. Nazywa się to „trip wire” lub „deterrence force”, czyli siły odstraszania ze wszystkimi komponentami, które powinny być gotowe do odpowiedzi na rosyjską agresję w razie potrzeby.

Jednak strona rosyjska całkowicie to odrzuca. jeżeli chodzi o monitorowanie pokoju lub zawieszenia broni, są tylko znaki zapytania. Kto powinien kierować mandatem? Czy powinno to być zlecone przez ONZ? Czy są jakieś propozycje ze strony rosyjskiej lub amerykańskiej? Nie, w ogóle nic nie ma. Umowa, którą Trump zawarłby z Putinem, naprawdę osłabiłaby i ostatecznie podzieliła Ukrainę.

Jest pani bardzo krytyczny wobec amerykańskiego stanowiska. Jak Europejczycy powinni zachowywać się w NATO? Mówiąc wprost: co robimy z USA pod rządami Donalda Trumpa?

To bardzo fundamentalne pytanie, ale oczywiście jest ono również związane z Ukrainą. Uważam, iż Stany Zjednoczone naruszają podstawowe zasady traktatu podstawowego NATO, tj. traktatu waszyngtońskiego, a także wiele wspólnych stanowisk, które NATO wypracowało w ostatnich latach. Musimy na to zareagować.

Nie sądzę też, by w tej chwili większość popierała takie rozwiązanie. Ale jestem głęboko przekonany, iż musimy wysłać sygnał Amerykanom, a nie tylko mieć nadzieję, iż uzyskamy niewielką przychylność prezydenta Trumpa w Gabinecie Owalnym. To nie jest dobra podstawa dla naszych zdolności obronnych.

Zawieszenie jest prekursorem dalszych kroków, np. wyrzucenia.

Oczywiście Europejczycy i Kanadyjczycy w sojuszu musieliby zdecydować, jak to ostatecznie sformułować. Chodzi mi jednak o to, iż Amerykanie muszą otrzymać sygnał, iż nie jesteśmy już gotowi tolerować takiej polityki. Chcemy wyjść z naszego reaktywnego narożnika, a nie tylko na to czekać.

Idź do oryginalnego materiału