COVID-19. "Wielka manipulacja, aby narzucić ludziom uległość"

gazetabaltycka.pl 2 lat temu

To co się dzieje aktualnie w V Republice może być tylko przedsmakiem wiosny przyszłego roku, kiedy to w pięknym i coraz bardziej skomplikowanym kraju nad Sekwaną odbędą się nowe wybory prezydenckie.

Zrzut ekrany z France24

Właściwie większość tego, co można powiedzieć o sytuacji w naszym państwie, pasuje jak ulał do Francji AD 2021: podzielone społeczeństwo, rosnąca polaryzacja i radykalizacja zarówno lewicy jak i prawicy, zmęczenie i rozdrażnienie obostrzeniami, kryzys socjalny, władza która ma problemy ze sobą, postępujące oderwanie elit od rzeczywistości… w dodatku i nieszczęśni uchodźcy, którzy od jakiegoś czasu reaktywowali swoje – niewielkie tym razem – obozy w Calais, i którzy przez cały czas pchają się na potęgę do Anglii. Kilku z nich niedawno potrącił we mgle lokalny pociąg obok Dunkierki. Wielu utonęło w kanale La Manche tej jesieni, zaś jeden z kilku uratowanych, chłopak z Afryki, powiedział Francuzom, iż na łódkę która wywróciła się w lodowatym Morzu Północnym trafił… poprzez Białoruś i Polskę.

Aha, kolonie, jasne tych na szczęście nie mamy. Francuskie „departamenty zamorskie” na Morzu Karaibskim czyli Gwadelupa i Martynika pokazują Paryżowi nie od wczoraj środkowy palec! I iż dalej już tak być nie może, poprzednie prognozy o społecznym wybuchu na tych wyspach są już adekwatnie smutną rzeczywistością: zamieszki są częste i bardzo gwałtowne, demolki sklepów i lokali oraz strzelanie do policji, na ulicy transportery opancerzone, sytuacja pogorszyła się do takiego stopnia, iż na jedną z nich wysłano z kontynentu statek z dodatkowym kontyngentem francuskiej policji…

Koszmarnie wysokie ceny galopują nadal. Buntuje się głównie kolorowa, czyli po prostu rdzenna ludność tych wysp? Odreagowują obostrzenia i segregację sanitarną, ale nie tylko. A pracownica apteki (biała Francuzka) powiedziała w zeszłym miesiącu portalowi „Le Parisien” (Paryżanin) że: żyją w strachu i permanentnym stresie. Kolejne miejsce gdzie Francuzi nie są lubiani? Ale dlaczego… przecież tam też podobno „przynieśli cywilizację”.

fot. M. Bielawski

Francja po prostu idzie w zaparte, bo przez cały czas wiele w tym kraju nastrojów postkolonialnych i dumy, a realizmu niewiele, i po prostu będzie coraz gorzej, aż obie piękne wyspy zbuntują się zupełnie, i w powstałym chaosie wyrwą się spod kontroli tego kraju, a wtedy będzie już za późno? Wg najnowszych informacji jednak Pałac Elizejski cechuje nieco realizmu, bo pomimo tego iż od 30-go listopada na Gwadelupie i Martynice wprowadzono godzinę policyjną… to zaproponowano obywatelom tej pierwszej rozmowy o autonomii, ale może być to tylko gra na zwłokę.

Mieszkaniec Gwadelupy: „To jest odpowiedź na niezadane pytanie! My nie chcemy autonomii, ale wolności i sprawiedliwości. Słyszeliście o pokojowych manifestantach, do których Policja strzelała gumowymi kulami, tłukła na demonstracjach i zamykała? Na pewno nie. Taka jest tutaj rzeczywistość, jak Żółtych Kamizelek we Francji. Francuzi przebudźcie się! Jest czas, aby powiedzieć. Nie ich kłamstwom i ich dyktaturze. Bądźmy solidarni i sprawmy, aby usłyszano nasz głos dla prawdziwej demokracji. To dla ludzi należy decyzja, co jest dobre dla nich czy nie”.

A inny dodaje: na to, co się dzieje, brak odpowiedzi ze strony rządu Republiki.

Utrata statusu departamentu spowodowałaby jednak brak pomocy społecznej i rozbudowanego systemu francuskich zasiłków dla ludności tychże terytoriów… byłyby wtedy jedynie terytoriami zależnymi jak Polinezja Francuska, Tahiti? W dodatku wydaje się, iż Francji nie stać już na utrzymywanie tych zamorskich post-kolonii, a one same po chwilowej euforii mogą sobie po prostu nie dać rady! Czyli typowy paradoks, brak wyjścia.

Posłuszeństwo społeczeństwa zawsze było bardziej niebezpieczne niż nieposłuszeństwo…

Kilka lat temu któraś z głównych francuskich gazet opublikowała interesujący artykuł pod znamiennym tytułem: Francja scenariusze chaosu. Od tego czasu zmieniły się tak naprawdę tylko nazwiska polityków… no i kryzys się pogłębił. Wprowadzanie od ubiegłego roku lokalnej wersji lockdownu doprowadziło do załamania ekonomicznego sporej grupy społeczeństwa, wzrosła ilość samobójstw wśród młodzieży, przemocy domowej, a odpowiedzią na paszport covidowy (pass sanitare) są – trwające od długich tygodni – kolejne sobotnie masowe demonstracje na ulicach Paryża i wielu francuskich miast. Są na nich nie tylko przedstawiciele skrajnej prawicy, ale i anarchiści, lewica… oprócz przeciwników szczepień idą z nimi ramię w ramię także i zaszczepieni, którzy uważają, iż reżim obostrzeń i postępująca segregacja sanitarna jest przesadna i nie do przyjęcia.

I oczywiście są na nich obecne Żółte Kamizelki, które zresztą 17-go listopada obchodziły trzecią rocznicę swojego buntu! Ich liderzy nie wzbudzają już takiego entuzjazmu jak poprzednio, część z nich stara się zaistnieć w polityce, co powoduje rosnącą nieufność wobec nich ze strony szeregowych Kamizelek. Oczywista wydaje się być infiltracja tego ruchu, podobna prawdopodobnie do tej, która ma miejsce w polskich środowiskach wolnościowych, a upolitycznianie manifestacji jest czymś, co dzieje się w wielu krajach Europy w ramach ogólnego schematu: masowe bunty społeczne to za łakomy kąsek dla polityków, aby pozostawić je w spokoju. We Francji politykiem, który idzie wraz z ludem przeciwko segregacji sanitarnej (dosłownie !), jest niejaki Florian Philippot, niegdyś prawa ręka Marine Le Pen we Froncie Narodowym… w 2017 założył własną partię o szumnej nazwie: Patrioci (Les Patriotes), określaną jako eurosceptyczną i ultraprawicową.

Monsieur Philipot dodaje sporo kolorytu francuskiej scenie politycznej, bo jeszcze we FN nie krył się ze swoją tożsamością seksualną: jest prawicowym gejem. A teraz krytykując nowe obostrzenia w kolejnej, piątej już fali tzw pandemii, zyskuje przyszły potencjalny elektorat…? Bo społeczeństwo straszone perspektywą przymusowych szczepień potrzebuje „lidera”.

Ale cały ten chaos, który dotknął Francję od końca marca ub. roku, dał pozytywny impuls do zjednoczenia się tych wykluczonych poprzez restrykcje paszportu sanitarnego, ludzkie łańcuchy solidarności i Marsze Przebudzenia pod hasłem „Stop dyktaturze sanitarnej” były na ulicach prawie całej Francji.

Christine, lekarka z alzackiej wioski: „Miałam szczęście w związku z moimi pacjentami, nie widziałam nikogo, kto zmarłby z powodu pandemii, i było tylko kilka hospitalizacji. A przeciwnie, od momentu wprowadzenia szczepień, widzę regularnie osoby z uszkodzeniami spowodowanymi efektami ubocznymi i do tej pory widziałam jedną osobę, która zmarła na trzeci dzień po drugiej dawce. Wielu ludzi się boi… i to ten strach paraliżuje, i który prowadzi do nieprzemyślanych działań. Zatem przebudzenie świadomości umożliwia doinformowanie się, wybór.”

Ostatnio na paryskich ulicach Antifa ostro tłukła się policją, do zamieszek doszło na lewicowej demonstracji przeciwko rasizmowi. Francja to typowy przykład kraju, gdzie sprzecznych interesów różnych grup społecznych i podziałów jest tyle, iż praktycznie niemożliwe jest wypracowanie jakiegoś wspólnego frontu, zarówno lewicę jak i prawicę jednoczy wściekłość i opór wobec wzmagającej się dyktatury, czyli rządów prezydenta Macrona. Poza tym, niestety, kilka więcej albo i nic, ale naiwnością byłoby oczekiwanie iż jest inaczej…

Prawie wszyscy dodają iż „tak dłużej już być nie może”. A mimo tego, jest, i tu powtórzę co pisałem jakieś trzy lata temu: Francja jest przez cały czas zamożnym krajem, który pomimo pogłębiającego się kryzysu w wielu dziedzinach życia ciągle ma grupę obywateli, i to sporą, którzy żyją na wysokim poziomie, a wielu chociaż na przyzwoitym. I pomimo regularnych wybuchów społecznego niezadowolenia reszta społeczeństwa albo ma się wystarczająco dobrze albo, z konformizmu po prostu (skądś to znamy?) chce mieć po prostu spokój i żeby nie było gorzej… niestety będzie, punkt bez powrotu zostanie przekroczony, ale wtedy to już będzie za późno.

Francuskie media alternatywne publikują kolejny wywiad-szok, o perspektywie zawalenia się systemu bankowego, albo o tym, żeby przygotować się na wielki szok podwyżek cen w nowym roku, zadają pytanie czy „zła inflacja zje Francuzów” i dlaczego ceny we Francji rosną i tak mniej niż w Niemczech. Poza tym są tematy w tym kraju, na które oficjalnie przez cały czas niewielu chętnych do rozmowy bo wiele do ukrycia? W ubiegłym roku odnalazłem w Nicei biuro stowarzyszenia „Promenada aniołów”, oczywiście chodzi o zamach sprzed kilku lat, gdzie zresztą zginęły dwie dziewczyny z Polski. Z rozmowy o tym dramacie – w której pokładałem spore nadzieje aby coś wyjaśnić – wynikało bardzo niewiele, miałem wrażenie, iż osoby z którymi rozmawiałem, wypowiadają jakieś gotowe formułki, prefabrykaty myślowe i unikają bezpośredniej odpowiedzi…

fot. M. Bielawski

Francuskie życia społeczne i kulturalne toczy się prawie normalnym rytmem i rzecz jasna wiele imprez odbywa się nadal, obserwacja tego sprawia wrażenie jakby kilka się wydarzyło. Mimo segregacji… Analogie z reżimem Vichy w czasach drugiej wojny nasuwają się ponownie, ale Francja to klasyczny przykład przerostu formy nad treścią, medialnych „uspokajaczy”, kwiecistych słów polityków, zapewniania iż „jest dobrze i sytuacja jest pod kontrolą” i udawania… póki jeszcze są tacy, którzy w to uwierzą. Tylko niektóre stacje radiowe jak np. Sud Radio albo media niezależne alarmują i stawiają niewygodne pytania.

Małgosia: „U mnie w pracy prawie wszyscy byli przeciwko szczepionkom. A potem, no, wielu się zaszczepiło nie dlatego, iż wierzą w jakiegoś wirusa, ale żeby żyć tak jak przedtem: przecież wiesz, iż dla wielu Francuzów niemożność wyjścia do restauracji, kina, centrum handlowego jest czymś niewyobrażalnym ! (…) Domyślam się iż mój szef, który wcześniej mówił, iż w ogóle nie zamierza się szczepić, kupił po prostu lewy certyfikat czyli pass sanitaire żeby mieć spokój: wiem, stać go. Aha, i powiedział mi, iż jak chcę iść do centrum handlowego to pożyczy mi swój kod QR haha.”

Społeczeństwo dwóch prędkości, zaszczepieni i ci gorszego sortu… oczywiście niejeden francuski restaurator powiedział, iż nie zamierza segregować klientów przed wpuszczeniem do środka. Poza tym, tak jak w ubiegłym roku okazuje się iż mimo tego, iż egzekwowanie pewnych przepisów jest fikcją (np. absurdalne ograniczenie poruszania się do jednego kilometra które obowiązywało w 2020, czy noszenie przy sobie dokumentu, który można określić jako „oświadczenie o przemieszczaniu się”), bo większość Francuzów jednak siedziała w domach, nurzała się w depresji, pracowała zdalnie albo wegetowała na zasiłku, zaglądała do kieliszka, kłóciła się lub częściej uprawiała namiętny seks: pozostali, którzy chodzili sobie swobodnie po dworze mimo restrykcji, stosunkowo rzadko byli kontrolowani przez policję… w dodatku owe restrykcje dotyczyły jakby głównie etnicznych Francuzów, bo faktycznie aby „nie denerwować ludności arabskiej” kontrole maseczek były w dzielnicach blokowisk bardzo rzadkie albo i wcale ich nie było?

Sonia Delahaigue, psycholog specjalizująca się w dziedzinie edukacji i dzieci, udzieliła niedawno wywiadu portalowi FranceSoir (uważanemu za jedną z czołowych stron alternatywnych i antyszczepionkowców), w którym mówiła, iż francuskie społeczeństwo w wyniku obostrzeń czuje się zinfantylizowane… zamiast ochrony, jest dominacja i szantaż: „Co jest niebezpieczne to, iż edukacja opiera się w dużym stopniu na posłuszeństwie, zarówno w szkole jak i w domu”.

Francuzi w większości są bierni i bezradni jak dzieci, ponieważ rząd używa narzędzi dominacji i zastraszania. Ale manipulacja kreuje rewolucję… Moi francuscy znajomi twierdzą, iż to co się dzieje, nie jest żadnym przypadkiem, a celową strategią.

Ostre, regularne demonstracje przeciwko „paszportowi sanitarnemu” realizowane są także w Belgii: piątego grudnia tłumy na ulicach Brukseli były rozpraszane kolejny raz gazem, granatami hukowymi i armatkami wodnymi. (Grubo ponad pięć tysięcy uczestników, ale wg źródeł policyjnych: osiemset osób…). Belgijski filozof Michel Weber swojej ubiegłorocznej książce dał tytuł: Covid1984: polityczna prawda o kłamstwie sanitarnym: cyfrowy faszyzm. W opisie czytamy, iż kryzys Covid nie jest sanitarny, a polityczny, i żadne z restrykcji nie mają podłoża naukowego, wręcz przeciwnie: Covid udowodnił kompletną korupcję organizmów politycznych i ich przybudówek medialnych oraz naukowych. W krajach francuskojęzycznych mówi się o języku totalitarnym w głównych mediach, popularnym sformułowaniem wśród przeciwników segregacji sanitarnej stało się także liberticide (połączenie słów: wolność i samobójstwo, czyli niejako „prawa wolnościobójcze”, bo tak są określane rządowe dekrety w temacie obostrzeń).

Na falach Sud Radio, należącego do syndykatu niezależnych francuskich stacji radiowych, ukazał się niedawno wywiad z ze znanym pisarzem, realizatorem telewizyjnym i aktorem używającym pseudonimu Karl Zero, pod tytułem „Media nie mówią o niczym innym tylko o wariancie Omikron a nie mówią nic o największej siatce wykorzystywania seksualnego dzieci na świecie”.

Francja przypomina coraz bardziej powieść Orwella… ale ruch oporu trwa. Apartheid w kraju praw człowieka i rozwój zjawiska ChemSex. Poziom zajadłości, wrogości i uprzedzeń w kampanii prezydenckiej przed wiosennymi wyborami prezydenckimi już teraz przekracza granice. A mówimy o drugim najpotężniejszym kraju zachodniej Europy, gdzie istnieją obok siebie praktycznie dwa społeczeństwa, które stosunkowo rzadko wchodzą we wzajemne interakcje, poziom wzajemnej niechęci Francuzów i Arabów do siebie jest spory mimo, iż dość dobrze ukrywany, żywe są krzywdy z czasów kolonialnych i nie tylko (Niedawno minęła rocznica zmasakrowania Algierczyków na paryskim moście, ten mord w latach sześćdziesiątych jeszcze wielu pamięta), ale i powstają kolejne bardzo radykalne prawicowe mini grupki etnicznych (i uzbrojonych, wyłapywanych przez policję ) Francuzów wkurzonych już coraz bardziej na rosnącą przestępczość obywateli pochodzenia arabskiego.

Ktoś to kiedyś zaplanował, aby jedni z drugimi nie byli w stanie wytrzymać…? „Emigranci początkowo mieli zostać na kilka lat”. Na tym paliwie „jadą” prawicowi kandydaci na prezydenta kraju nad Sekwaną. Im trudniej, tym lepiej dla nich… Ultraprawicowy kandydat Eric Zemmour, który robi sporo zamieszania, został określony ostatnio jako „Żyd antysemita”! A piąta fala – a po niej niestety jeszcze pewnie niejedna – tylko zwiększa objętość tego toksycznego koktajlu jakim jest sytuacja współczesnej Francji. Dodajmy do tego najnowszy skandal z paryskim arcybiskupem, który właśnie zrezygnował ze stanowiska z powodu, jak sam się wyraził, „atmosfery braku zaufania”. (?) Nie przyznał się do zarzutu utrzymywania związku z kobietą, ale miał na tyle przyzwoitości, by podać się do dymisji…

Michel: Maciek, Francja staje się coraz bardziej reżimem, dyktaturą i czujemy się jak w szpitalu psychiatrycznym. Kraj przypomina coraz bardziej powieść Orwella Rok 1984! Mieliśmy godzinę policyjną i jeżeli ktoś był na ulicy, kara 135 euro… Policja coraz brutalniejsza, mimo iż jest niebezpiecznie manifestować to jesteśmy na kolejnych sobotnich demonstracjach i są ranni. Represje są brutalne. I jeżeli będą szczepione dzieci… I wiesz iż jeżeli nie będziesz miał paszportu covidowego to nie będziesz mógł nic zrobić… Nikt tu się nie chce szczepić, Covid jest wielką manipulacją, której nigdy nie było do tej pory, aby narzucić ludziom uległość(…) Dziwnym trafem w ubiegłym roku największe obostrzenia zaczęły się w miastach, które były miejscami największych protestów Żółtych Kamizelek! Są prawnicy, którzy odkryli, iż komitet naukowców na którym (rzekomo) opiera się rząd, po prostu nie istnieje, oni narzucają reguły sanitarne i służą im sprzedani medycy. Rząd obawia się rewolty, która spowoduje iż utraci władzę. Czekamy aż tutaj sytuacja eksploduje… widzieliśmy co się dzieje w Stanach, jeżeli tam wybuchnie to tutaj również. Pozdrawiam Polskę.”

Niedawno do sieci wyciekł certyfikat Covidowy prezydenta Macrona i niedługo potem w jednym z marsylskich szpitali zatrzymano chłopaka, który próbował uzyskać pomoc medyczną przedstawiając kopię tego właśnie certyfikatu… Prasa głównego nurtu zastanawia się kim są francuscy antyszczepionkowcy? „Politycy, aktorki, naukowcy, zwykli ludzie, spiskowcy, histerycy, przeciętni Francuzi i Francuzki”. Bo znajdziemy wśród nich zarówno emerytowaną aktorkę, czyli oczywiście niezmordowaną aktywistkę Brigitte Bardot – twierdzącą, iż wirus to sygnał od natury, nadchodzi „reset wahadła w zegarze” a energia zaburzona poprzez dominację człowieka nad planetą musi wróci do stanu równowagi! – jak i Juliette Binoche (Ta wielokrotnie nagradzana aktorka, znana m.in z „Trzy kolory. Niebieski” Kieślowskiego oraz „Angielskiego Pacjenta” jest przeciwna zarówno działaniom Billa Gatesa jak i 5G) oraz Sophie Marceau, poza tym osoby mało lub nieznane polskiemu czytelnikowi, w tym starszy rockman który zaczynał karierę mniej więcej w czasach Bardotki, były znany dziennikarz francuskiej telewizji, naukowiec badacz i genetyk Alexandra Henrion Caude, oraz lewicowa polityk i eurodeputowana z koalicji Zielonych czyli Michèle Rivasi (od dawna przeciwniczka szczepionek), która określiła gorzko sytuację segregacji sanitarnej we Francji: „Apartheid w kraju praw człowieka”…

Oczywiście media głównego nurtu (znane nieformalnie i szeroko jako: merdia! Czyli połączenie słów „merde”- kupa- i media) publikują wiele historii o takich co się wahali, obawiali szczepionki, ale teraz są zadowoleni itd. Żałuje natomiast francuski tenisista, Jérémy Chardy. Ten 34-latek wyznał to na łamach Le Figaro, powiedział że: po szczepionce nie może trenować, nie może grać, męczą go bóle prawie paraliżujące! Jérémy – który „zadbał o siebie i innych” po Igrzyskach Olimpijskich – musiał zrezygnować z występowania w tym roku na kolejnych zawodach, jest bardzo rozczarowany, był już u dwóch lekarzy…

Yves: „Tutaj we Francji ruch oporu trwa ciągle (la resistance, słowo które pamiętajmy było używane w czasie okupacji niemieckiej). Trwa piąta fala i GJ (Żółte Kamizelki) oraz ludzie którzy nie chcą dyktatury wychodzą na ulice. Idę na demonstracje. Propaganda śmierci i gównianie media robią swoje, aby zaszczepić trucizną Big Pharmy. Projekt zniszczenia populacji maszeruje dalej! (Gorzka gra słów, bo hasłem z kampanii Macrona było: maszerująca republika). Jesteśmy zawsze na ulicy, aby stawiać opór!”

Społeczeństwo, zduszone przez confinement (Francuska nazwa na lockdown), zapłaciło wysoką cenę za izolację, tylko część odreagowuje poprzez zdrowe praktyki typu więcej kontaktu z przyrodą, modlitwa czy rozwijanie więzi międzyludzkich, większość ma po prostu kaca i pogłębia neurotyczne uzależnienia, aby zapomnieć o rzeczywistości. (Wg niektórych było to na zimno zaplanowane, aby tak się stało i przyniosło jak najwięcej ofiar depresji…) Media donoszą o (rzekomych…) kolejnych przypadkach odmiany Omikron we Francji kontynentalnej, biadolą o postępującej konsumpcji marychy przez Francuzów, uzależnieniu od telefonów, i popularnej głównie w regionie paryskim tzw Chemsex czyli uprawiania seksu pod wpływem chemicznych narkotyków. Te ostatnie mają zintensyfikować przeżywanie przyjemności seksualnej. Ten fenomen, co oczywiste, nie jest niczym nowym, rozwijał się we Francji od ok. 10 lat, ale naprawdę rozkwitnął masowo z powodu przymusowej covidowej izolacji… Jak powiedział istotny pracownik paryskiego merostwa, produkty używane w tej praktyce są dostępne w internecie „po dwóch kliknięciach i po śmiesznych cenach”. Kolejna ucieczka od rzeczywistości i kryzys tożsamości.

Odreagowywanie pandemicznego odosobnienia w ten sposób powoduje wzrost uzależnień, jak donoszą francuskie badania. Ofiary społecznej izolacji szukają coraz mocniejszych bodźców… aby zapomnieć i oderwać się. A zagrożenia wynikające z tej „mody” są przeróżne: uzależnienia psychiczne, i rzecz jasna od seksu, obniżenie ostrożności wobec zarażenia się chorobami wenerycznymi, stany typu coma i zejścia śmiertelne.
Jednakże, jak informuje ów urzędnik, z kręgu pani burmistrz Hidalgo zresztą, „powinno się absolutnie unikać stygmatyzacji i moralizatorstwa, które są najgorszymi wrogami prewencji tego zjawiska!”

Lecz przyjemność i hedonizm jest praktycznie dla przeważającej części współczesnego francuskiego społeczeństwa jedną z najważniejszych „wartości”. Celem samym w sobie, i wydaje się, iż każda cena za jej osiągnięcie jest niewygórowana! I dopóki tak będzie, w połączeniu z uległą postawą wobec posunięć rządu, naiwnością jest myślenie iż coś się w tym kraju zmieni.

Poza tym analogie do okresu upadku poprzedzającego rewolucję francuską są, kolejny raz, jak najbardziej na miejscu, ale co z tego? Może scenariusz się powtórzy, a ukryte lobby będzie testować scenariusz chaosu we Francji. Czy reszta społeczeństwo uparcie, do końca będzie się trzymać swoich zbiorowych złudzeń?

Przyszły rok pokaże, czy jest szansa na przerwanie tego fatalnego zauroczenia, bo przecież jeszcze nie wszystko stracone… i czy Francja ma jakiekolwiek powody do optymizmu oraz szansę na odrodzenie. Ale ten wielki kraj przez cały czas zachwyca, przyrodą przepięknymi krajobrazami i łagodnym klimatem, zwłaszcza na południu… wielu Francuzów ucieka z wielkich miast, zwłaszcza w tych czasach absurdalnych restrykcji, gdy sztuczne miejskie życie generuje jeszcze więcej niepokoju i poczucia wyizolowania.

Laura: „Nie wiem, co się dzieje we Francji. Unikam radia i telewizji. Zamykam się w swoim pozytywnym świecie, by nie zwariować. I jak widzę, wiele osób tak robi. Boję się strachu. Rozpoczęła się już kampania wyborcza. Kandydaci wypowiadają się w mediach a mi nie chce się ich słuchać. Dziś powiedzieli, iż niedługo Mediapart (Popularny portal tzw. kontrolowanej opozycji) przesiewkę zrobi. Wyjawi jakieś machlojki i kandydaci się zmienią. Dużo jest trendów nacjonalistycznych(…) Są okropne wiatry.”

Na razie jest coraz dziwniej: bo najnowszy „wynalazek” francuskiego rządu to… zakaz tańczenia w klubach, barach i restauracjach do szóstego stycznia! Orwell by się uśmiał ?

Kontrowersyjny komik Jean Marie Bigard bywa oskarżany o wykorzystywanie zarówno buntu Żółtych Kamizelek, jak i aktualnej sytuacji Covid19(84) do lansu i autopromocji. Na swojej stronie umożliwia zakup praktycznych, gustownych czarnych masek – „filtr do 90%, wytrzymują trzydziestokrotne pranie” – okraszonych własnym logo oraz dwuznacznym i prowokacyjnym napisem będącym jednocześnie popularnym przekleństwem „Jazda, pieprzcie się wszyscy”! Bo taka jest Francja… a ja od siebie dodam, iż oprócz tego chyba wszystko w porządku?

Idź do oryginalnego materiału