1 maja Ukraina i Stany Zjednoczone podpisały przełomową umowę o strategicznej współpracy w zakresie surowców krytycznych i inwestycji w odbudowę kraju. Dokument, sygnowany w Waszyngtonie, dotyczy aż 57 rodzajów minerałów - od grafitu i aluminium po ropę i gaz - i zakłada utworzenie wspólnego funduszu inwestycyjnego, który ma zwiększyć atrakcyjność Ukrainy dla amerykańskiego kapitału.
REKLAMA
Według rządu w Kijowie partnerstwo opiera się na zasadzie równości i nie oznacza oddania kontroli nad złożami czy spółkami państwowymi. - Wszystkie zasoby pozostają własnością Ukrainy. To my decydujemy, co i gdzie wydobywać - zapewnia wicepremierka Julia Swyrydenko. Opozycja nie jest jednak zgodna w ocenie inicjatywy. Część polityków otwarcie krytykuje zapisane w umowie mechanizmy.
Zobacz wideo Efekty rozmowy Trump-Putin, czyli Putin rozgrywa Trumpa
Umowa USA-Ukraina. Czy parlament ratyfikuje dokument?
Ratyfikacja umowy między Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi może nastąpić już w czwartek, 8 maja - zapowiedział przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Ołeksandr Mereżko. Jak podkreślił, dokument trafi pod obrady odpowiedniego komitetu na początku tygodnia, a jeżeli nic się nie zmieni, głosowanie w Radzie Najwyższej odbędzie się 8 maja. - Wszystko zależy od dynamiki sytuacji - zaznaczył deputowany.
Jego zdaniem, porozumienie nie tylko zacieśni współpracę polityczną między Kijowem a Waszyngtonem, ale stanie się też impulsem do szerszego zaangażowania amerykańskiego i europejskiego biznesu w odbudowę kraju. - Gdy amerykańskie firmy zobaczą w Ukrainie konkretny interes, zwiększy się też poziom wsparcia ze strony rządu USA - ocenił Mereżko.
Z kolei poseł opozycji Jarosław Żelezniak poinformował, iż głosowanie zaplanowano jako "nadzwyczajne posiedzenie", a wszystkim deputowanym rządzącej frakcji anulowano zagraniczne wyjazdy.
Prezydent Wołodymyr Zełenski nie kryje nadziei, iż umowa zostanie przegłosowana bez przeszkód. Podkreślił, iż dokument został oczyszczony z zapisów niezgodnych z konstytucją i oferuje korzystne warunki zarówno dla Ukrainy, jak i Stanów Zjednoczonych. W jego ocenie ratyfikacja to nie tylko kwestia inwestycji, ale także bezpieczeństwa obu krajów.
Jednocześnie prezydent Ukrainy uderzył w przeciwników porozumienia, sugerując, iż USA powinny cofnąć wizy tym deputowanym, którzy "grają na dwa fronty", podaje portal Suspilne. - Są ludzie, którzy nastawieni, by tego nie robić. Dlatego uważam, iż USA powinny po prostu odebrać im wizy. Jeżdżą do USA co miesiąc. Opowiadają, jak źle jest w Ukrainie, jak gwałtownie można zakończyć wojnę, które regiony są ważne, a które nie. Chodzą po korytarzach Kongresu czy Senatu, mówią, iż są braćmi Amerykanów na zawsze, a potem wracają do Ukrainy i nie głosują za tym, co jest kluczowe. Wynik głosowania pojawi się na tablicy: kto był za, a kto nie. Nie można grać w podwójną grę - powiedział prezydent Ukrainy.
Ukraińska opozycja reaguje na słowa Zełenskiego. "Z parlamentem powinno się prowadzić dialog, a nie go szantażować"
Wypowiedź Zełenskiego spotkała się z reakcją ze strony części opozycji, która oskarża prezydenta o polityczny szantaż wobec deputowanych, kwestionujących między innymi treść umowy i tryb forsowania jej podpisania.
Deputowana z opozycyjnej partii "Europejska Solidarność" Iryna Heraszczenko powiedziała, iż wypowiedź Zełenskiego jest "politycznym szantażem". Jej zdaniem prezydent nie powinien grozić parlamentarzystom, ale spotkać się z nimi i szczegółowo przedstawić zapisy podpisanej umowy. W swoim komentarzu na Facebooku Heraszczenko przypomniała także, iż zgodnie z artykułem 80. Konstytucji Ukrainy, posłowie nie ponoszą odpowiedzialności za sposób głosowania ani za wypowiedzi w Radzie Najwyższej - z wyjątkiem przypadków zniesławienia lub obrazy.
- Takie wypowiedzi należy traktować jako próby wywierania presji na władzę ustawodawczą, z którą powinno się prowadzić dialog, a nie ją szantażować - stwierdziła deputowana.
Z kolei poseł z frakcji Żeleźniak ironicznie zasugerował, by prezydent najpierw sprawdził, "kto w ogóle posiada wizę", ponieważ może się okazać, iż groźby cofnięcia dokumentów dotyczą osób, które ich i tak nie mają.
Ukraiński ekspert: Zełenski postawił opozycję w trudnej sytuacji
Wątpliwości wobec trybu ratyfikacji umowy wyraził także ukraiński politolog Ołeksij Harań, profesor polityki na Kijowskiej Akademii Mohylańskiej. Jak zaznaczył, z punktu widzenia Kijowa porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi ma najważniejsze znaczenie strategiczne. - Ukraina nie może sobie pozwolić, by nie ratyfikować tej umowy. Właśnie udało się wyjść z politycznego impasu, a dzięki niej USA przynajmniej nie wstrzymają sprzedaży broni - ocenił.
Jednocześnie zwrócił uwagę na to, iż Wołodymyr Zełenski postawił opozycję w trudnej sytuacji. - Albo zagłosujecie "za", albo uznam was za zdrajców. To znana taktyka polityczna. Podobnie postąpił w 2018 roku prezydent Petro Poroszenko, forsując wpisanie kursu na integrację euroatlantycką do preambuły konstytucji. Opozycja nie mogła się temu sprzeciwić, choć zabieg służył też jego kampanii wyborczej - przypomniał Harań.
Politolog skrytykował także wypowiedź Zełenskiego o konieczności cofnięcia wiz opozycyjnym deputowanym. Jego największe zastrzeżenia budzi jednak brak transparentności w samym procesie ratyfikacji. Zauważył, iż wciąż nie są znane treści dwóch technicznych umów, które mają towarzyszyć głównemu dokumentowi. - Mówi się, iż nie będą one sprzeczne z umową o złożach, ale gdzie są na to gwarancje? Diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach. Poza tym, ta umowa okazuje się bezterminowa. Gdyby chodziło o 99 lat, byłoby to jeszcze zrozumiałe, ale "do końca wszechświata"? - ironizował Harań.