Dlaczego coraz więcej Niemców sprzeciwia się pomocy Ukrainie? [rozmowa]

krytykapolityczna.pl 3 dni temu

Kaja Puto: Z lutowego sondażu INSA wynika, iż aż 57 proc. Niemców w wieku 18–29 lat nie chce, by kolejny niemiecki rząd wspierał Ukrainę – ani bronią, ani pieniędzmi, w przeciwieństwie do ankietowanych 70+, spośród których tylko 28 proc. się temu sprzeciwia. Skąd ta różnica?

Patrycja Tepper: Według tego sondażu niechęć do wspierania Ukrainy jest dość wysoka we wszystkich grupach wiekowych i wynosi 46 proc. wśród ogółu Niemców. Za główną przyczynę uważam politykę Olafa Scholza, która sprawiła, iż ta pomoc zaczęła się ludziom wydawać niekończącym się procesem, który na domiar złego może prowadzić do eskalacji.

Faktycznie, najsilniej ten sprzeciw wyrażają młodzi, co może dziwić, bo zwykle młodych wyborców utożsamiamy z idealizmem, empatią czy chęcią walki o wolność. Ale to wyjątkowe pokolenie – dorasta w niestabilnych czasach. Zaczęło się od pandemii COVID-19, zamkniętych szkół i uczelni, ograniczonych kontaktów społecznych, które doprowadziły do dezintegracji społecznej i poczucia wyizolowania. Później przyszła inflacja i kryzys energetyczny, które znacząco wpłynęły na koszty utrzymania. Wojna w Ukrainie nie jest w tym kontekście postrzegana jako walka o wolność, ale jako kolejny problem utrudniający życie.

Młodzi nie wierzą już w to, iż państwo potrafi zarządzać kryzysami, i preferują izolacjonistyczne postawy. Chcą dbać o to, co dotyczy ich bezpośrednio, a nie myśleć w kategoriach solidarności międzynarodowej.

Wyjątkowo wysokie poparcie w najmłodszej grupie wyborców otrzymały partie skrajne – lewicowa Die Linke i prawicowa AfD. Obie sprzeciwiają się pomocy Ukrainie, jednak robią to z różnych pobudek. Ta pierwsza odrzuca finansowanie zbrojeń, druga żąda resetu z Rosją i powrotu do business as usual. Czy narracje tych partii mają wpływ na postawy młodych Niemców w sprawie Ukrainy?

Nie wydaje mi się, żeby miało to decydujący wpływ. Te partie w swojej kampanijnej narracji nie skupiały się na polityce zagranicznej, nie przekonywały do swoich stanowisk w tej sprawie, koncentrowały się raczej na problemach wewnętrznych. Dobrze radziły sobie też w internecie, co pozwoliło im trafić do młodych wyborców, którzy nie oglądają telewizji, nie słuchają radia, nie dociera do nich tradycyjna kampania wyborcza. AfD mówiła młodym, iż trzeba zadbać najpierw o własny interes, Die Linke z kolei skupiała się na problemach mieszkaniowych. Ich sukces wynika więc z zagospodarowania lęków młodych ludzi.

Skoro decydujący wpływ na wybory młodych ludzi mają media społecznościowe, jaką rolę odgrywa w tym rosyjska dezinformacja?

Niekoniecznie trafia do nich bezpośrednio, a przede wszystkim za pośrednictwem AfD, która powiela rosyjską narrację na różne tematy. Do młodych mężczyzn kierowane są treści konserwatywne obyczajowo, np. o rzekomym upadku Europy Zachodniej z powodu emancypacji kobiet, destrukcyjnym wpływie polityki gender i feminizmu na prawdziwą męskość oraz potrzebie powrotu do tradycyjnych ról. W prorosyjskich kanałach na Telegramie i TikToku pojawiają się przekazy, według których Niemcy „kastrują” młodych mężczyzn przez politykę równościową.

Rosyjska propaganda wciąga też młodych w świat teorii spiskowych. Kryzys klimatyczny przedstawia się jako wymysł elit, mający na celu zubożenie klasy średniej, a transformację energetyczną jako „samoosłabianie” Niemiec. Poza tym wojna w Ukrainie to sterowany przez USA konflikt, w którym Niemcy są wykorzystywane jako sponsorzy, a młodzi to dla nich przyszłe mięso armatnie.

A jakie komunikaty trafiają do młodych Niemek?

Na przykład filmiki pokazujące, iż Ukrainki mieszkające na terytorium Ukrainy są dobrze ubrane i świetnie się bawią na dyskotekach – co sugeruje, iż pomoc Ukrainie wykorzystywana jest na luksusowe życie, podczas gdy Niemki muszą zaciskać pasa. Częstym motywem jest też rzekoma faworyzacja Ukrainek na niemieckim rynku pracy i w systemie świadczeń socjalnych – pojawiają się zmanipulowane historie o tym, iż Niemki dostają niższe zasiłki, trudniej im o mieszkanie czy zatrudnienie, podczas gdy Ukrainki mają wszystko na tacy.

Rosyjska propaganda intensywnie gra także na lęku przed migrantami. W sieci masowo rozpowszechniane są fałszywe historie o gwałtach, atakach i molestowaniu, często z nagraniami wyjętymi z kontekstu lub w ogóle niezwiązanymi z Niemcami. Przekaz jest jasny: Niemki nie mogą czuć się bezpiecznie we własnym kraju, a niemieckie władze, zamiast je chronić, zajmują się pomocą dla Ukrainy i migrantów. Pojawia się też narracja o „zdradzie lewicowych feministek”, które rzekomo bronią migrantów zamiast ofiar, co ma wzbudzać wśród kobiet poczucie osamotnienia i przekonywać je do poparcia dla skrajnej prawicy. Dodatkowo propagowane są treści przedstawiające nieszczęśliwe feministki i szczęśliwe tradycyjne kobiety.

We wspomnianym sondażu wyszła też inna interesująca różnica. Wiemy z badań, iż młodzi chłopcy skłaniają się raczej ku AfD, a dziewczyny – ku Die Linke, która w przeciwieństwie do AfD nie promuje jednoznacznie prorosyjskiej narracji na temat wojny. Jednak pomocy Ukrainie bardziej niechętne są dziewczyny – 55 proc. jest przeciwko, w przypadku chłopaków to 40 proc.

Przypuszczam, iż może na to wpływać przekonanie, iż kontynuacja pomocy dla Ukrainy wiąże się z zagrożeniami dla bezpieczeństwa socjalnego niemieckich obywateli. Kolejne miliardy przekazane Ukrainie mogą zagrozić funkcjonowaniu państwa opiekuńczego. Ponadto młode kobiety, które mają lub planują dzieci, mogą obawiać się konkurencji o miejsca w żłobkach czy przedszkolach w obliczu napływu ukraińskich uchodźców, z których większość to kobiety i dzieci. Byłabym jednak ostrożna w wyciąganiu wniosków na ten temat z pojedynczego sondażu. Największy sprzeciw wobec pomocy Ukrainie wykazują osoby o niższym statusie socjoekonomicznym, a młode Niemki są w gorszej sytuacji niż ich męscy rówieśnicy.

Młodzi Niemcy są również grupą zróżnicowaną etnicznie. Czy tło migracyjne wpływa na preferencje polityczne obywateli?

Trudno to precyzyjnie stwierdzić, bo do Niemiec migruje się od dekad czy choćby wieków i nie wiadomo, kogo traktować jako obywatela z tłem migracyjnym. Dlatego badania na ten temat dają różne rezultaty. Wiemy na przykład, iż młodzi Niemcy z tłem migracyjnym w drugim pokoleniu niekiedy patrzą krytycznie na nowych migrantów, bo postrzegają ich jako konkurentów o zasoby socjalne. Paradoksalnie AfD, mimo swojej antyimigracyjnej retoryki, próbuje przyciągnąć młodych Niemców z rodzin gastarbeiterów, przekonując, iż nowi migranci zagrażają nie tylko „rdzennym Niemcom”, ale także tym, których rodzice ciężko pracowali, by zbudować tu swoją pozycję.

A czy jakąś rolę w popularności Die Linke wśród młodych ludzi – w tym szczególnie tych pochodzenia arabskiego – mogła odegrać dość krytyczna jak na niemieckie warunki postawa partii wobec polityki Izraela w Strefie Gazy?

Tak, zwłaszcza w Berlinie. Krytyczne stanowisko Die Linke wobec Izraela przyciągnęło młodych wyborców, szczególnie w Neukölln – dzielnicy o dużym odsetku mieszkańców pochodzenia arabskiego i tureckiego, gdzie po eskalacji konfliktu w Strefie Gazy nasiliły się propalestyńskie protesty. Ferat Koçak, związany z tym środowiskiem, zdobył tam mandat bezpośredni z wynikiem 30 proc., wyprzedzając CDU o 10 punktów procentowych. Wynik listy partyjnej Die Linke w okręgu ponad dwukrotnie przewyższył rezultat z ostatnich wyborów do Bundestagu.

A jak na to wszystko wpływają przychylne Rosji ruchy Donalda Trumpa? Sądząc po kształcie debaty publicznej w ostatnich tygodniach, niemiecka solidarność z Ukrainą się wzmocniła. A jak to wygląda w przypadku młodych?

Nie zostało to jeszcze zbadane. Można jednak coś wywnioskować z reakcji popularnych wśród młodych partii. AfD dostała wiatru w żagle, bo skrajnie prawicowe narracje, które głosi od lat, stały się mainstreamem w tak ogromnym mocarstwie jak Stany Zjednoczone. Wcześniej argumentowała, iż partie prawicowe odrzucone przez zachodni mainstream powinny współpracować z Rosją. Dziś patrzy z euforią w kierunku amerykańskim, widząc w tej sytuacji możliwość wypłynięcia na szerokie polityczne wody.

A jak reaguje Die Linke? To partia tradycyjnie przeciwna NATO i amerykańskiej dominacji w globalnym porządku. Cieszą się zatem z działań Trumpa?

Nie – pobudki Trumpa i jego otoczenia są im dalekie. Die Linke miała takie hasło w wyborach: zlikwidować miliarderów. A przecież to właśnie miliarderzy rządzą dzisiejszą Ameryką. Poza tym ruchy Trumpa niekoniecznie oznaczają koniec amerykańskiej dominacji w globalnym porządku. Z perspektywy lewicy jest wręcz przeciwnie: USA usiłuje poukładać globalne konflikty na swoją korzyść. Fakt, iż Trump negocjuje bezpośrednio z Putinem, w oczach wielu zdaje się potwierdzać lewicową narrację o tym, iż w Ukrainie toczy się proxy war – wojna zastępcza wielkich mocarstw.

Powiedziała pani, iż młodzi nie wierzą już w to, iż państwo zapewni im bezpieczeństwo. Jak zatem oceniają reformę hamulca długu, której celem jest m.in. zabezpieczenie dodatkowych środków na zbrojenia?

Na to również nie mamy badań. Ale patrząc przez pryzmat popularnych wśród młodych ludzi partii, można zaryzykować stwierdzenie, iż są temu przeciwni. AfD nie chce tej reformy ze względu na swoje ortodoksyjnie liberalne poglądy gospodarcze, Die Linke też się sprzeciwia, bo uważa, iż pieniądze te nie powinny zostać przeznaczone na zbrojenia, ale zabezpieczenie interesów najbiedniejszych.

Warto jednak w tym kontekście zaznaczyć, iż ten brak wiary w państwo to nie tylko specyfika młodych, a całego niemieckiego społeczeństwa. Niemcy są sfrustrowani faktem, iż płacą wysokie podatki i mają wciąż, mimo kryzysów, silną gospodarkę, a nie są w stanie dojechać pociągiem na czas, z kolei w szkole ich dziecka z sufitu kapie woda lub nie działa internet. choćby wśród wyborców zwycięskiej chadecji panuje apatia. Być może zapowiadane inwestycje w infrastrukturę pomogą to zmienić.

A jak odbierane są coraz powszechniejsze w niemieckiej polityce postulaty przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej?

Młodzi patrzą na to negatywnie. Obowiązkowa służba wojskowa dotyczy szczególnie młodych mężczyzn, którzy w Niemczech – i nie tylko – coraz częściej czują zagrożenie nowymi progresywnymi trendami. Uważają, iż ich sytuacja pogorszyła się w wyniku wzmocnienia pozycji kobiet w społeczeństwie. W efekcie nie mają poczucia, iż chcą walczyć za państwo, z którym się nie identyfikują i które postrzegają jako wrogie wobec „prawdziwych Niemców”. Popierają wzmocnienie armii, ale głównie w kontekście ochrony granic, a nie przymusowej służby.

Patrząc szerzej, na negatywny odbiór tego postulatu wpływa brak spójności społecznej, o której mówiłam wcześniej. Młodzi nie mają przekonania, iż Niemców łączą jakieś wspólne wartości. Bo co to dziś znaczy być Niemcem? W przeszłości niemiecką tożsamość kształtowało poczucie winy za II wojnę światową i związana z tym odpowiedzialność międzynarodowa. Ta narracja wymiera wraz ze starszymi pokoleniami, a AfD aktywnie i systematycznie z nią walczy. Nie trafia ona także do Niemców z tłem migracyjnym, którzy nigdy nie byli jej częścią.

**

Patrycja Tepper – analityczka w zespole „Niemcy-Europa-świat” w poznańskim Instytucie Zachodnim. Zajmuje się niemiecką polityką wewnętrzną i zagraniczną, ze szczególnym uwzględnieniem wpływów rosyjskich w partiach skrajnych.

Idź do oryginalnego materiału