Do ostatniej kropli. W imię postępu

instytutsprawobywatelskich.pl 11 miesięcy temu

„Za każdym razem kiedy idę na badania krwi wstrzymuję oddech. Zawsze towarzyszy mi strach” – mówi jeden z bohaterów filmu dokumentalnego „Do ostatniej kropli” w reżyserii Ewy Ewart.

Film obejrzałem podczas VIII Międzynarodowego Kongresu Ekonomii Wartości Open Eyes Economy Summit (OEES), który odbył się w dniach 21-22 listopada 2023 roku w Krakowie. Dla mnie był to najmocniejszy punkt programu. „Dokument ujawnia globalne koszty i konsekwencje niszczenia przyrody »w imię postępu«. Rzeki ucierpiały szczególnie i dziś należą do najbardziej zdegradowanych ekosystemów.” Zdjęcia do filmu były kręcone w Kanadzie, Holandii, Włoszech, Szwajcarii, Albanii i Polsce. Rybobójstwo na Odrze w 2022 roku robi zmianę w głowie.

Co najważniejsze, dokument pokazuje, iż opór ma sens i iż można wygrać z chciwością polityków, technokratów i biznesmenów, którzy niszczą nasze rzeki.

„To jest nasza planeta. To są nasze rzeki. To my decydujemy”. Co jest potrzebne, żeby stawić opór „wierze w postęp”? Jak zauważa jeden z aktywistów „strach i śmierć najbliższych dają odwagę, żeby powiedzieć NIE”. Dla mnie to kolejny dowód na to, iż zmienia nas przede wszystkim dotyk śmierci, który czujemy na własnej skórze.

„Śmierć jest naszym wiecznym towarzyszem. (…) Zawsze przebywa po naszej lewej stronie, na wyciągnięcie ramienia. (…) Śmierć to jedyny mądry doradca, jakiego posiadamy. Kiedykolwiek poczujesz, a ty czujesz to zawsze, iż wszystko idzie źle i się rozpada, zwróć się do swojej śmierci i zapytaj, czy to prawda. Odpowie ci, iż nie masz racji, iż naprawdę nic się nie liczy poza jej dotknięciem. Twoja śmierć powie ci: »Jeszcze cię nie dotknęłam«.” („Podróż do Ixtlan”, Carlos Castaneda)

Po filmie odbyła się debata z udziałem reżyserki Ewy Ewart i scenarzysty Piotra Nieznańskiego. „To film o wojnie. Nikt na nikogo bomb nie spuszcza. Tam inaczej się zabija. Film pokazuje, jak nieodpowiedzialnym gatunkiem jesteśmy” – mówiła reżyserka. Wojny o wodę będą tylko się nasilać.

OEES’23 debata po filmie „Do ostatniej kropli”

Z kolei scenarzysta podkreślał, iż mamy fatalną jakość polskich wód. Zaledwie 1,1% wód jest w dobrym stanie ekologicznym.

Regulacja i kanalizacja rzek przyczynia się do takich katastrof, takich jak na Odrze w 2022 roku. o ile byłaby wola polityczna, to sprawa dawno byłaby załatwiona. Powinno się zobowiązać firmy do odsalania wody, którą zrzucają do rzek. „Jeżeli system nie działa, to bardzo ważne są inicjatywy oddolne. Nie możemy być obojętni jako społeczeństwo” – podkreślał Piotr Nieznański.

Jedna z uczestniczek Kongresu zadała pytanie „Shell, banki, dlaczego nie łączymy kropek?”. Słysząc to, ucieszyłem się, iż pozostało ktoś na sali, kto oprócz mnie łączy kropki. Już wyjaśniam, o co chodzi.

Shell is hell (Shell to piekło)

W programie Kongresu nastąpił interesujący zbieg okoliczności. Nie sądzę, żeby to było celowe działanie organizatorów OEES. Emisja filmu miała miejsce zaraz po panelu dyskusyjnym, który nosił tytuł: „Biznes jako generator energii społecznej”. W rozmowie uczestniczyło sześć pań z sześciu różnych firm, m.in. z korporacji Shell i ING Bank Śląski. Uczestniczki rozmawiały o tym, co je napędza do pracy w biznesie i o odpowiedzialności społecznej firm. Przyznaję z ręką na sercu, iż byłem wstanie wytrzymać tylko 30 minut i musiałem wyjść z sali, bo zrobiło mi się niedobrze. Dlaczego?

Przypomniała mi się druga połowa lat 90., kiedy to biznes w postaci brytyjsko-holenderskiej korporacji Shell wygenerował u mnie energię społeczną. Współorganizowałem wtedy w Łodzi protesty przeciwko obecności korporacji Shell w Nigerii. Protesty przypominające historię pisarza i działacza społecznego Kena Saro-Wiwy.

Ken Saro-Wiwa pochodził z ludu Ogoni zamieszkującego Deltę Nigru. Piekło (ang. hell) zaczęło się w 1956 r., kiedy Shell odkrył i zaczął eksploatować złoża ropy naftowej w krainie Ogoni. W latach dziewięćdziesiątych Shell był najważniejszą firmą w Nigerii. W 1995 r. wydobywał prawie milion baryłek ropy naftowej dziennie. Rezultatem wydobywania ropy było i jest, skażenie wody pitnej, dewastacja ziemi uprawnej i bieda ludu Ogoni będąca następstwem utraty tradycyjnych źródeł utrzymania. Do tego dochodzi wszechogarniająca korupcja i śmierć.

Ken Saro-Wiwa, razem ze swoimi sąsiadami, powołał do życia Ruchu na rzecz Przetrwania Ludu Ogoni (ang. The Movement for the Survival of the Ogoni People, MOSOP). W styczniu 1993 r. MOSOP zadeklarował, iż Shell nie jest już mile widziany w Delcie Nigru. Ken Saro-Wiwa zaczął podejmować działania przeciwko swojemu rządowi i korporacji Shell.

Był skuteczny. Na tyle skuteczny, iż dyktatura wojskowa postanowiła go zabić.

W 1994 roku został aresztowany i przebywał blisko rok w więzieniu. 10 listopada 1995 r., po sfingowanym procesie sądowym, został powieszony, razem z ośmioma innymi działaczami MOSOP.

„W istocie za tym procesem stoi Shell International, ale wierzę, iż nadejdzie taki dzień, kiedy ludzie wyciągną wnioski z tej lekcji. W swym sercu nie wątpię, iż prędzej czy później ta ekologiczna wojna, którą w delcie Nigru prowadzi międzynarodowe przedsiębiorstwo zostanie nazwana po imieniu, a jej zbrodnie zostaną potępione” – powiedział w swojej mowie przed sądem Ken Saro Wiwa.

I jeszcze fragment z oświadczenia, którego Saro-Wiwie nie pozwolono odczytać na sali sądowej po ogłoszeniu wyroku śmierci: „Mój Boże, wszyscy stajemy przed obliczem historii. Jestem człowiekiem pokoju i idei. Motywowany rosnącym ubóstwem moich ludzi, żyjących na terenach obfitujących we wszelkie dobra, wyniszczonych w wyniku politycznej marginalizacji i ekonomicznej eksploatacji, zagniewanych, bo zniszczono ich przyrodę, pragnących zachować prawa do przyzwoitego życia, zdeterminowanych do wprowadzenia w kraju systemu demokratycznego – poświęciłem całe swoje intelektualne i materialne środki dla czegoś, w co wierzę z całych sił i od czego nikt nie może mnie odwieźć ani poprzez szantaż, ani zastraszenie.

21 maja 1994 roku wojsko zabiło czterech moich współpracowników. To morderstwo sprowokowane przez rząd było pretekstem do tego, by wewnętrzne siły bezpieczeństwa zaczęły napadać na wioski ludu Ogoni, mordować nieuzbrojonych mężczyzn, starców i dzieci, gwałcić kobiety. Setki niewinnych ludzi zostało wtedy zamordowanych, tysiące zaginęło bez wieści. Przestępstwem, jakie popełnili Ogoni było domaganie się poszanowania swoich praw przez rząd i firmę Shell. Karą za to było ludobójstwo na mieszkańcach delty Nigru”.

Shell zawsze zaprzeczał, iż firma odegrała jakąkolwiek rolę w morderstwach i brutalnym łamaniu praw człowieka, które miały miejsce w Nigerii w latach 90. Jaka jest prawda, można przeczytać w raporcie pt. „Przestępcze przedsięwzięcie? Zaangażowanie Shell w naruszenia praw człowieka w Nigerii w latach 90”, który ujrzał światło dzienne w 2017 roku.

Amnesty International dokonało szczegółowego przeglądu tysięcy stron wewnętrznych dokumentów firmy i zeznań świadków. Śledztwo ujawnia, co Shell wiedział i w jaki sposób współpracował z nigeryjskimi służbami bezpieczeństwa w celu uciszenia protestów społeczności lokalnej w Delcie Nigru.

W 1998 roku dowiedziałem się o „ciemnej stronie” Shella oglądając film pt. „Pamięci Kena Saro-Wiwa” („In Remembrance: Ken Saro-Wiwa”), który był emitowany na kanale Planete. Film został wyreżyserowany przez Glenna Ellisa w 1996 roku. Polecam obejrzeć, jest w częściach dostępny na platformie You Tube.

Polecam też książkę „Ziemia dyktatorów. O ludziach, którzy ukradli Afrykę” wydaną w Polsce przez Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jeden z jej rozdziałów poświęcony jest historii Kena Saro-Wiwy. Fragment o Shellu: „Spółka naftowa zamieszała w kotle nigeryjskiej polityki i zajęła mocną pozycję po stronie dyktatury wojskowej”.

Inne tropy w poszukiwaniu prawdy o energii społecznej generowanej przez korporacje Shell prowadzą do książki „Nigeria’s Resource Wars” i pracy licencjackiej „Odpowiedzialność Shell Nigeria za szkody powstałe w związku z wydobyciem ropy naftowej w Delcie Nigru”.

Dobra wiadomość jest taka, iż w 2021 rok czterech nigeryjskich rolników wygrało trwającą 13 lat batalię w holenderskim sądzie. Oskarżyli oni Shell o wycieki ropy z rurociągów, które zniszczyły ich gospodarstwa w Delcie Nigru. Opór ma sens.

Generatory energii społecznej

Wracając do Kongresu Ekonomii Wartości ciekawym punktem programu była premiera obywatelskiego opracowania pt. „Generatory społecznej energii. Refleksja obywatelska”. W debacie na temat raportu Paweł Łukasiak z Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce zaznaczył, iż publikacja odpowiada na pytanie, jak budować przestrzeń, która jest przestrzenią dla aktywności obywatelskiej, a nie dla realizacji zadań przez władzę. Znajdziemy w niej też odpowiedź na pytanie, dlaczego energia społeczna jest marnowana, potrafi zanikać, obywatele porzucają swoją aktywność.

„Język debaty publicznej, język naszej rozmowy o sprawach publicznych, można powiedzieć sparszywiał. Potrzebne jest przywrócenie wartości pewnym określeniom, ale też poszukiwanie nowych sformułowań, nowych metafor” – zaznaczył prof. Cezary Obracht-Prondzyński.

Z kolei Joanna Sadzik ze Stowarzyszenia Wiosna podkreśliła, iż w kraju ogrodzonych osiedli energia społeczna nie będzie się generować.

Raport będący efektem pracy ponad 100 osób zawiera rekomendacje, co zrobić, żeby Polska obywatelska rozwijała się lepiej. Polecam lekturę.

OEES’23 raport „Generatory społecznej energii. Refleksja obywatelska”

Wojna Google z obywatelami

Sponsorem strategicznym Open Eyes Economy Summit 2023 była korporacja Google.

Gdy o tym przeczytałem przypomniałem sobie to, co powiedział prof. Barry Lynn „New York Timesowi”: „Google bardzo agresywnie sypie groszem w Waszyngtonie i Brukseli, a następnie pociąga za sznurki. (…) Ludzie bardzo boją się dzisiaj Google”.

Czytelników zainteresowanych tematem odsyłam do mojego tekstu „Wojna Google z obywatelami”.

Marzy mi się, żeby organizatorzy Kongresu Ekonomii Wartości zaprosili w 2024 roku prof. Shoshanę Zuboff, autorkę książki „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy”. Emerytowana profesor Uniwersytetu Harvarda pracowała nad książką 10 lat. Na 830 stronach z benedyktyńską cierpliwością i zegarmistrzowską dokładnością wyjaśnia, jak korporacja Google prowadzi wojnę z nami, obywatelami. Prowadzi wojnę z Tobą.

Myślę, iż debata z udziałem Zuboff i przedstawiciela korporacji Google, byłaby mocnym punktem programu. Wszak celem OEES jest rozmowa o ekonomii wartości i o działalności gospodarczej, w której wartości nie są jedynie ozdobnikiem czy dodatkiem, ale stanowią fundament i busolę działań biznesowych i wyborów konsumenckich.

Spotkanie na żywo

Kongres Ekonomii Wartości jest okazją do spotkania się z innymi, wyjścia ze swojej bańki i rozmowy o ważnych sprawach obywatelskich. Szczególnie za cenne uważam możliwość spotkania się na żywo. Potrzebujemy jak najwięcej przestrzeni do spotykania się z ludźmi twarzą w twarz, a nie online. Dziś stało się jeszcze bardziej aktualne to, co pisał prof. Neil Postman w „Technopolu” o ludziach, którzy chcą stawiać opór technopolowi: „kiedy chcą z kimś nawiązać prawdziwy kontakt, oczekują, iż ten ktoś będzie z nimi w jednym pokoju”.

W tym miejscu dziękuję zespołowi Open Eyes Economy Summit za stworzenie takiego „pokoju”.

Do zobaczenia za rok.

Idź do oryginalnego materiału