Docenili nieugiętych

swidnik.pl 2 godzin temu

Radni Świdnika przyznali dzisiaj tytuły Honorowy Obywatel Miasta Świdnika i Zasłużony dla Miasta Świdnika. Pierwszy z nich odebrał Andrzej Sokołowski, drugi nadano Stanisławowi Pietruszewskiemu, Bolesławowi Karczmarczykowi, Marianowi Królowi i Adamowi Oleszkowi. Wszyscy wyróżnieni związani są z niepodległościowymi tradycjami NSZZ „Solidarność” PZL-Świdnik i aktywnością podczas wydarzeń Świdnickiego Lipca 1980 oraz działalnością w podziemnej „Solidarności”. Za przyjęciem wniosków zagłosowało jednomyślnie 18 obecnych na sesji radnych.

– Ważne wydarzenia społeczne, do których należy Świdnicki Lipiec 1980 roku i brak akceptacji stanu wojennego wprowadzonego 13 grudnia 1981 roku miały zorganizowany przebieg, a więc musiały mieć odważnych liderów, świadomych celu swojego działania. Pracownicy WSK Świdnik w lipcu 1980 roku wpisali się w ciąg starań o wybicie się na niepodległość i mieli szczęście doczekania wolnej Polski bez najwyższej ofiary w naszym mieście. Poeta Jarosław Rymkiewicz pisał: wolności nie dostaje się w podarunku, nikt jej nam nie da, ani nie może jej ofiarować, a więc nie możemy jej otrzymać z czyjejś łaski. Proszenie o wolność, dopominanie się jej do niej nie prowadzi. Wolność zdobywa się siłą. Ksiądz Jan Hryniewicz, doświadczony wspomnieniami wojennymi napominał nas: na barykady łatwiej się wchodzi, trudniej z nich zejść. Trud bycia wolnym narodem podjęli liczni mieszkańcy Świdnika zorganizowani w legalnym, a następnie podziemnym NSZZ „Solidarność”. Dzisiaj Wysoka Rada będzie honorowała liderów strajku z 1980 roku i zdelegalizowanego związku. Wpisują się oni w poczet wzorców dążenia do wolności i chlubną historię naszego miasta. Historia się nie skończyła. Ciągle będziemy zdawać egzamin z upragnionej, ale i trudnej wolności – mówił radny Kazimierz Bachanek, autor wszystkich wniosków o nadanie tytułu Zasłużony dla Miasta Świdnika, w przeszłości również aktywny działacz „Solidarności”.

Tytuł Honorowego Obywatela Miasta Świdnika jest wyrazem najwyższego wyróżnienia i uznania dla zasług w różnych dziedzinach życia społecznego, gospodarczego i kulturalnego lub wybitnych osiągnięć osób niebędących mieszkańcami Miasta Świdnik. Propozycję przyznania tego tytułu Andrzejowi Sokołowskiemu przedłożył radnym Robert Syryjczyk, wiceprzewodniczący Rady Miasta. W przygotowanym przez niego wniosku czytamy:

Andrzej Sokołowski był członkiem Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” i członkiem prezydium MKZ oraz wiceprzewodniczącym „Solidarności” WSK „PZL-Świdnik”. Po wprowadzeniu stanu wojennego stanął na czele Komitetu Strajkowego, którym kierował aż do pacyfikacji zakładu. Nadzorował kolportaż wydawnictw niezależnych, pisał artykuły do prasy podziemnej. Współpracował z wydawnictwem Grot i Radiem „Solidarność” Świdnik. Wielokrotnie zatrzymywany, w 1984 roku osadzony na kilka miesięcy w areszcie przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Został zwolniony z pracy. Przez około 10 miesięcy pozostawał w ukryciu, współtworząc i do 1984 roku kierując podziemnymi strukturami związku w regionie. W latach 1989 – 1990 stał na czele Komitetu Obywatelskiego w Świdniku, który organizował pierwsze wybory samorządowe zakończone zdobyciem wszystkich 28 mandatów Rady Miasta przez Komitet. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (2000 r.), Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2011 r.), tytułem Zasłużony dla Województwa Lubelskiego (2014 r.).

– Wszystkim osobom zajmującym się i rozwiązującym problemy społeczne chciałbym opowiedzieć pewną historię i złożyć jedno życzenie. Do Komitetu Obywatelskiego zgłosił się lokator mieszkania na drugim piętrze budynku przy ulicy Mickiewicza, starszy, około siedemdziesięcioletni mężczyzna, który mieszkał z niepełnosprawnym wnukiem. Kondygnacje w starym budownictwie są wysokie, udogodnień dla niepełnosprawnych żadnych, więc najpierw znosił dziecko na dół na rękach, potem, kiedy podrosło, na plecach. Prosił o pomoc w zamianie mieszkania na parter. Uznałem to za sprawę prostą, bo wtedy nikt nie chciał mieszkać na parterze, ale w administracji był to nie do przejścia. Użyłem bardzo stanowczych argumentów i problem został załatwiony w dwa tygodnie. W 2021 roku załatwiałem w państwowym urzędzie sprawę i kiedy wyszło na jaw moje nazwisko, urzędnik powiedział, iż musi mi przy wszystkich stojących w kolejce ludziach podziękować, bo inaczej jego nieżyjący teść nie da mu w nocy spać. Okazało się, iż był zięciem człowieka, któremu rozwiązaliśmy jego problem. Kiedy opowiedziałem historią żonie, powiedziała: na nic te wszystkie twoje medale przy jednym słowie „dziękuję”, usłyszanym po trzydziestu latach. Życzę Państwu, żebyście, kiedy już zakończycie aktywność zawodową, usłyszeli to słowo od spotkanego na ulicy nieznanego człowieka. Zobaczycie, jakie to uczucie.

Pierwszym wyróżnionym tytułem Zasłużonego dla Miasta Świdnika został pośmiertnie Stanisław Pietruszewski, długoletni pracownik wydziału remontowego WSK „PZL-Świdnik”. W czasie strajku w lipcu 1980 r. członek Komitetu Strajkowego. Po rejestracji NSZZ „Solidarność” w 1980 r. aktywnie uczestniczył w budowie struktur związkowych w WSK. Po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. wchodził w skład Okupacyjnego Komitetu Strajkowego. Po rozbiciu strajkującej załogi 16 grudnia 1981 r. został aresztowany. Po opuszczeniu więzienia włączył się w działalność Podziemnej Komisji NSZZ „Solidarność”, na rzecz której pracował do końca życia. Stanisław Pietruszewski zmarł 2 grudnia 2010r. W jego imieniu wyróżnienie odebrał Ludwik Kawalec, który powiedział: – Pan Stanisław był mistrzem w wydziale, w którym pracowałem. Nie podejrzewałem, iż jest aż tak wybitnym związkowcem. Prześladowany w stanie wojennym przez komunistyczną władzę wrócił do pracy dopiero w 1990 roku. Jego życiowe motto odzwierciedla hasło: Bóg, Honor i Ojczyzna. Bóg, bo zawsze miał Go w sercu. Praktycznie co roku pielgrzymował na Jasną Górę i do Ostrej Bramy. Honor, bo kiedy uwięzionego zmuszano go do opuszczenia Polski nie zgodził się na to. Ojczyzna była dla niego jak ojcowizna. Nie chciał być z niej wyrzucony. Zapłacił za to ogromną cenę, materialną i rodzinną. Spędziłem z nim wiele godzin na rozmowach i kłótniach. Zmarł na moich rękach. Do ostatnich chwil pozostał wierny swoim ideom. Myślę, iż Najwyższy to doceni.

Bolesław Karczmarczyk pracował w dziale Głównego Technologa jako technolog. Brał udział w strajku w WSK „PZL-Świdnik” w lipcu 1980 r. oraz w strajku okupacyjnym po ogłoszeniu stanu wojennego. Po pacyfikacji zakładu aktywnie włączył się w działalność podziemnej komisji NSZZ „Solidarność”. Po fali aresztowań większości członków komisji, w styczniu 1984r., Bolesław Karczmarczyk przejął kierownictwo nad podziemnymi strukturami związku i odtworzył ich skład. Szczególną aktywność rozwinęło wówczas radio ‘Solidarność” którego audycje były nadawane z będącego w budowie domu Bolesława Karczmarczyka przy ul. Partyzantów 61. Bolesław Karczmarczyk doprowadził do utrzymania, w miarę cyklicznego ukazywania się podziemnego biuletynu GROT. W 1987 r. kierownictwo nad podziemną KZ NSZZ ‘Solidarność” WSK przekazał Marianowi Królowi. Bolesław Karczmarczyk zmarł 4 października 2008 r. W jego imieniu dyplom odebrał syn, Waldemar: – Jako rodzina jesteśmy dumni z wyróżnienia, które przyznano mojemu Ojcu. Cieszę się z obecności wszystkich pozostałych wyróżnionych podkreślając, iż jest ona symboliczna. Dzięki nim, dzięki swoim liderom, świdnicka „Solidarność” doczekała wolności. Chciałbym też podziękować Kazimierzowi Bachankowi za to, iż jest strażnikiem historii i dba o to, żeby pamięć o tych ludziach i wydarzeniach nie została zapomniana.

Marian Król jest związany ze Świdnikiem i WSK „PZL-Świdnik” od 1976 r. Pracował w wydziale 340, brał aktywny udział w strajku w WSK w lipcu 1980 r. i w strajku okupacyjnym po wprowadzeniu stanu wojennego. Po pacyfikacji zakładu włączył się w budowanie podziemnej komisji NSZZ „Solidarność” i wykazał się bardzo aktywną pracą w jej strukturach. W 1987 r. przejął kierownictwo nad podziemną Komisją Zakładową NSZZ „Solidarność” po Bolesławie Karczmarczyku. W 1988 r. podziemna „Solidarność” podjęła inicjatywę powrotu do legalnego działania poprzez rejestrację w sądzie. Ówczesna władza odrzuciła taką możliwość. Po obradach Okrągłego Stołu, w lutym 1989 r. i przywróceniu NSZZ „Solidarność” do legalnego istnienia Marian Król został wybrany na stanowisko przewodniczącego Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w WSK „PZL-Świdnik”. Funkcję tę pełnił przez kilka kadencji. Aktywnie włączył się w pierwsze demokratyczne, wygrane w Świdniku wybory samorządowe. KM NSZZ „Solidarność” pod jego kierownictwem wykazała się wielką aktywnością w obronie istnienia WSK „PZL-Świdnik”, który kilka razy znalazł się na granicy likwidacji. Dzięki jego osobistym działaniom politycznym na szczeblu rządowym i umiejętnemu kierowaniu akcjami strajkowymi oraz licznymi protestami zdeterminowanej załogi WSK, Marian Król przyczynił się do zachowania istnienia i rozwoju zakładu. Z jego inicjatywy powstał pierwszy w Świdniku SKOK w WSK „PZL-Świdnik”. Jest też inicjatorem upamiętniania historii poprzez obchody wydarzeń Świdnickiego i Lubelskiego Lipca ’80 oraz organizację Biegu Lubelskiego Lipca. Od kilku kadencji Marian Król jest przewodniczącym Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność” w Lublinie.

– Jestem wdzięczny za otrzymane dzisiaj wyróżnienie zwłaszcza, iż dzieje się to w 45-cie powstania związku, któremu poświęciłem całe życie, ale jednocześnie wiele od niego dostałem. Kiedy od 1986 roku odbudowywaliśmy organizację związkową, w ośmiotysięcznym zakładzie składkę płaciło 560 osób. Czuło się społeczne zmęczenie. Wtedy nie było już wyroków sądowych tylko przetrzymywanie na 48 godzin, ale oczywiście nie wiedzieliśmy jeszcze, jak się to wszystko skończy. „Solidarność” jest dla Świdnika wartością szczególną. PZL jest jedynym chyba w Polsce zakładem, który w lipcu i sierpniu 1980 roku strajkował i do dzisiaj istnieje. To „Solidarności” przypadła rola obrony miejsc pracy w czasach transformacji gospodarczej, kiedy PZL był zakładem widmem, bez perspektyw wobec braku płatności za śmigłowce eksportowane przez dwa lata do Rosji. Ale musieliśmy się bronić i przetrwać. Słowa „Solidarność” i Świdnik bardzo wiele wtedy w Polsce znaczyły i otwierały mi, jako przewodniczącemu związku, wszystkie drzwi. Dzięki temu, jak się to u nas mówi, udało się „załatwić” przekształcenie firmy w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa, dokapitalizowanie jej akcjami KGHM Polska Miedź, umorzenie kilkuletnich należności wobec ZUS. choćby w konieczności dokonania drastycznej redukcji zatrudnienia, żaden pracownik nie został wyrzucony na bruk, każdy otrzymał zabezpieczenie materialne. Nie przypisuję sobie tych zasług, bo wiem, iż za mną stała wielka wartość „Solidarności”, a ja byłem tylko narzędziem – powiedział Marian Król

Adam Oleszek pracował w dziale Głównego Metalurga w WSK „PZL-Świdnik” na stanowisku konstruktora. Brał udział w strajku w lipcu 1980 r. oraz w strajku okupacyjnym po ogłoszeniu stanu wojennego. Po pacyfikacji zakładu współtworzył podziemne struktury NSZZ „Solidarność” . Jako zastępca przewodniczącego Kazimierza Susła uporządkował i skonsolidował organizację podziemnej komisji „Solidarności”. Usprawnił sieć kolportażu niezależnej prasy, wprowadził zasady wewnętrznego komunikowania się i zbiórki składek, zbierania wiadomości do biuletynu „GROT”. Na walnym zebraniu podziemnej komisji NSZZ „Solidarność” we wrześniu 1983 r. podjęto decyzję o złożeniu ślubowania przez najbardziej aktywnych członków związku. Odbyło się ono 26 listopada 1983 r. w kościele o.o. Kapucynów w Lublinie. Przygotowaniem ślubowania kierował Adam Oleszek. W styczniu 1984 r. został aresztowany dźwigając brzemię wiedzy o całej strukturze podziemnej Komisji NSZZ „Solidarność”

– Dziękuję wszystkim tym związkowcom, których nie ma tu dzisiaj z nami, a którzy ze wszystkich sił walczyli o obalenie komuny. Przepraszam ich też za to, iż stoję tu i mam te wszystkie medale, a ich tu nie ma. To dzięki nim ja tutaj dzisiaj mogę być – powiedział Adam Oleszek.

« ‹ z 2 › »
Idź do oryginalnego materiału