Strefa wysuniętej obrony NATO powinna obejmować przestrzeń powietrzną nad Ukrainą – ocenił ekspert dr Witold Sokała. Według niego, rosyjskie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej są elementem wojny hybrydowej. Sojusz odpowiedział stanowczo, ale powinien wykonać kolejny krok – dodał.
W nocy z wtorku na środę polskie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych powiadomiło, iż w trakcie nocnego ataku Rosji na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony.
Zdaniem dr. Witolda Sokały, publicysty „Dziennika Gazety Prawnej” i wykładowcy Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, to kolejny etap wojny hybrydowej, jaką Rosja prowadzi przeciwko Polsce. – To nie jest zaskoczenie. Te działania wpisują się w ciąg rosyjskich prowokacji i dywersji, obliczonych na zastraszenie nas, sparaliżowanie woli wspierania Ukrainy oraz testowanie naszej odporności i spójności Zachodu – zaznaczył ekspert w rozmowie z PAP.
Jak podkreślił, skala i trajektorie lotu rosyjskich dronów świadczą o intencjonalnym działaniu. – Nie mamy do czynienia z zabłąkanymi maszynami, które miały uderzyć w cele w Ukrainie. Te drony były skierowane specjalnie przeciwko Polsce. To wejście przez Rosjan o szczebel wyżej w drabinie eskalacji – dodał Sokała.
W jego ocenie reakcja polskich władz i sojuszników była adekwatna. – Polska podjęła decyzję o zestrzeliwaniu dronów. Mieliśmy też dobre współdziałanie sojusznicze – m.in. jeden z dronów został zneutralizowany przez holenderski myśliwiec – zauważył.
Według źródła agencji Reutera w NATO, po raz pierwszy samoloty Sojuszu walczyły z potencjalnym zagrożeniem w przestrzeni powietrznej NATO. Miały to być m.in. polskie myśliwce F-16, holenderskie myśliwce F-35 i włoskie samoloty rozpoznawcze AWACS. – To pokazuje, iż NATO reaguje i działa solidarnie – zaznaczył dr Sokała.
Zdaniem eksperta sytuacja dojrzała do zmiany strategii. – Należy rozciągnąć tzw. strefę wysuniętej obrony NATO na wschód od swoich granic, czyli zestrzeliwać wszystko, co leci w naszym kierunku, także nad terytorium Ukrainy – ocenił.
Jak tłumaczył, taki ruch zwiększyłby bezpieczeństwo nie tylko Ukrainy, ale i państw Sojuszu. – Czas reakcji byłby dłuższy, a do tego byłby to wyraźny sygnał polityczny dla Władimira Putina, iż jego agresywne gesty nie przynoszą efektu, a jedynie wzmacniają spójność NATO – powiedział.
Dr Sokała zaznaczył również, iż Rosja „rozumie tylko język siły”. – Ustępstwa ją rozzuchwalają. Przed siłą jest gotowa się ugiąć – dodał.
Według danych Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, w nocy z wtorku na środę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez rosyjskie drony. W ocenie wojska był to „akt agresji” i „bezprecedensowe zdarzenie”, które stworzyło realne zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli. Premier Donald Tusk poinformował, iż doszło do 19 przekroczeń przestrzeni powietrznej, a drony nadleciały również z kierunku Białorusi. Dodał, iż w nocy pierwszy raz doszło do zestrzelenia rosyjskich dronów nad terytorium państwa NATO. Nie odnotowano ofiar.