Administracja Donalda Trumpa drastycznie ograniczyła pomoc wojskową dla walczącej Ukrainy. Dla władz w Kijowie to gigantyczny problem. — To jest z jednej strony sygnał dla Ukraińców, iż albo siadają do stołu teraz, albo Stany Zjednoczone po prostu pozwolą im się wykrwawić. Z drugiej strony jest moim zdaniem też sygnał dla Europy, iż powinna znać swoje miejsce w szeregu, o czym ludzie z otoczenia Trumpa mówią wprost. Przeszliśmy od etapu obrażania do mniej lub bardziej zawoalowanych gróźb — mówi w rozmowie z Onetem dr Jan Smoleński, amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego.