Dzieło czynienia dobra. "Człowiek, który miał firmę, nagle trafił na ulicę"
Zdjęcie: Marsz z okazji Ogólnopolskiego Dnia Ludzi Bezdomnych w Krakowie organizowany przez Dzieło Pomocy św. Ojca Pio
— Są żołnierze, są budowlańcy i osoby, które miały biznes. Są ludzie, którzy mają doktorat i tacy, którzy nie skończyli podstawówki. To jest adekwatnie soczewka społeczeństwa — tak osoby w kryzysie bezdomności, które można spotkać na krakowskich ulicach, charakteryzuje br. Konrad Baran z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, dyrektor Dzieła Pomocy św. Ojca Pio w Krakowie. Jego współpracowniczka, kierownik działu socjalnego Agnieszka Adamczyk opowiada o pogrzebie jednego z podopiecznych, na którym obecni byli tylko ona, ksiądz odprawiający mszę i trumna. Rozmówcy Onetu odsłaniają oblicze polskiej bezdomności. Mówią o krytycznych momentach, o maskach, które nakładają osoby bez dachu nad głową, o tym, dlaczego niektórym "dobrze jest śmierdzieć" oraz o cienkiej granicy między byciem "domnym" a zostaniem "bezdomnym".