Ekspert mówi o trzech głównych celach ukraińskiej operacji. „Swoisty szantaż gazowy”

news.5v.pl 1 miesiąc temu
  • Ekspert jest zdania, iż przesunięcie kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy rosyjskich z ukraińskiego frontu oznacza „spowolnienie działań rosyjskich w Donbasie”
  • — W tym momencie pod kontrolą ukraińską jest najważniejsza stacja pomiarowa gazu na całą Europę — wskazuje
  • Jeżeli ta stacja przygotowywana jest do wysadzenia, to wobec zbliżającej się zimy, Słowacja i Węgry mają przysłowiowy gazowy pistolet przystawiony do głowy — mówi kpt. rez Maciej Lisowski
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Siły ukraińskie nadal posuwają się naprzód w obwodzie kurskim. Rosjanie czują się porzuceni przez władze. Pojawiają się nieoficjalne doniesienia o grabieżach dokonywanych przez samych Rosjan.

— Kiedy Rosjanie atakowali Ukrainę, wystąpiło zjawisko zrywu narodowego. W Ukrainie była rozdawana broń, a ludzie szli bronić swoich miast. W zrywie patriotyzmu Ukraińcy potrafili iść kopać rowy, okopy. Potrafili walczyć, broniąc się przed Rosjanami. A co mamy w Rosji? Nie ma ani jednego takiego przykładu. Jedyne co jest, to płacz, lament i wołanie: „Putin pomóż”. I to potężnie odróżnia jedno społeczeństwo od drugiego. W Rosji praktyczny patriotyzm jest na poziomie zero — komentuje w rozmowie z Onetem kapitan rezerwy Maciej Lisowski.

„To nie jest prosty rajd”

Ekspert nie nazywa ataku na tereny rosyjskie ofensywą ukraińską, a operacją. Zwraca uwagę, iż Ukraińcy potrafili zdobyć ponad 600 km kw. terenu w ciągu dnia, choć w ostatnich godzinach zdobycze nie są już tak imponujące. — Ale i tak to tempo w porównaniu z tempem, jakie mają Rosjanie, atakując z Awdijiwki, jest znacznie wyższe. Rosjanie takie cele w kilometrach realizują w skali dwóch, trzech tygodni — zauważa.

Rozmówca Onetu to ekspert ds. uzbrojenia, wojskowości, militariów i bezpieczeństwa, a także vloger militarny prowadzący na Youtubie kanał „Kapitan Lisowski”. Jest także redaktorem w PostPravdaInfo, na co dzień zajmuje analityką militarną i analityką bezpieczeństwa oraz OSINT-em.

Korzystając z ogólnodostępnych źródeł i bazując na swojej militarnej wiedzy, próbuje teraz odpowiedzieć na pytania dotyczące tej operacji.

Pierwszy z brzegu znak zapytania: jak dużo oddziałów ukraińskich zaangażowanych jest w walkach na terenie Rosji?

— Na podstawie dostępnych danych zidentyfikowaliśmy wprowadzone tam siły ukraińskie jako elementy 10 różnych brygad. Jest też prawdopodobne, iż w poniedziałek rano pojawiła się nowa jednostka, która uderzyła bardziej na południe od obecnego obszaru całej operacji — odpowiada kpt Lisowski. — Liczymy, iż co najmniej połowa składu brygad znalazła się w tej walce. Co oznacza, iż między 30 a 40 tys. żołnierzy ukraińskich na różnym etapie zaangażowanych jest w tę operację. To już nie jest prosty rajd, proste włamanie — akcentuje.

Tak walczą Ukraińcy. Rosjanie wolą inną wojnę

Ekspert opisuje sposób, w jaki na terenie Rosji walczą Ukraińcy. Ci ostatni, na co zwraca uwagę, doskonale czują się w wojnie manewrowej, a Rosjanie — w wojnie pozycyjnej.

— Do tej pory Ukraińcy stosują taktykę rajdową, czyli taktykę obejścia. Gdy napotykają punkt oporu, rozpoznają go swoimi patrolami. Omijają go, nanoszą tylko dane. Uruchamiają artylerię. Potem pojawiają się czołowe oddziały regularne. o ile nie są w stanie w tak zwanym boju spotkaniowym przełamać tego punktu oporu, stawiają tam tylko jakieś małe siły celem izolacji. Rosyjskie oddziały są zabezpieczane aż do przybycia głównych sił ukraińskich — opisuje.

— Główne siły likwidują takie punkty lub zmuszają do wycofania sił rosyjskich, tak jak to było w przypadku miasteczka Sudża. To jest dobre zastosowanie we współczesnym wydaniu taktyki, którą dawno temu opracował Heinz Guderian, atakując Francję w 1940 r. Podobnie było w Ardenach w 1944 r. — dopowiada.

Rozmówca Onetu nie ma wątpliwości, iż Ukraińcy nie powinni iść w kierunku Kurska i atakować tego miasta. — Ukraińcy nie zdobędą Kurska. Zdobywanie miasta zawsze wiąże bardzo duże siły. Przypomnę tylko przykład Bachmutu, Awdijiwki, a wcześniej Siewierodoniecka. To nie ma sensu.

Kpt. Lisowski mówi też o działaniach armii Putina. Podkreśla, iż w rejonie Kurska gromadzone są w tej chwili duże siły rosyjskie. — Są to jednostki ściągane z frontu, doświadczone i one nie są na bieżąco rzucane do walki.

Rosjanie gromadzą siły

Rosjanie nie mają jednak wyjścia i muszą rzucać też pewne siły „tu i teraz”, by powstrzymywać natarcie Ukraińców w Rosji. — Do tego celu na gwałtownie rzucane są różnego rodzaju formacje składające się z poborowych lub też improwizowane z kogokolwiek. Takich ludzi udaje się załadować na samochody i wysłać tylko po to, by zyskać na czasie. To są słabej jakości żołnierze. Ale dowództwo rosyjskie rzuca ich absolutnie beznamiętnie, jak przeszkody na drogę — obrazowo opisuje polski wojskowy.

Ilu rosyjskich żołnierzy w tej chwili powstrzymuje Ukraińców w Rosji? — Tam już walczy w granicach 10 tys. ludzi, ale ukształtowanie terenu kanalizuje ruch obu stron. Natomiast to, co dowództwo rosyjskie wyjmuje teraz z frontu w Ukrainie i przesyła na front rosyjski… mówimy o dziewięciu, dziesięciu brygadach ogólnowojskowych i co najmniej jednej dywizji. pozostało ekwiwalent jednej dywizji powietrzno-desantowej — odpowiada kpt. Lisowski.

Jak to wygląda w liczbach? Polski wojskowy podkreśla, iż Rosjanie nie walczą brygadami, które mają pełną obsadę. — One są trochę postrzępione, postrzelane. Przyjmijmy, iż taka brygada to 3 tys. ludzi, zamiast ponad 4 tys. Dziesięć brygad to 30 tys. ludzi. Niepełna dywizja to około 10 tys. kolejnych. I pozostało dywizja WdW, czyli około 6 tys. żołnierzy. Łącznie na tym odcinku będziemy mieć dodatkowo 45-46 tys. Rosjan. Ale o ile skorzystają jeszcze z jednej dywizji, którą mają w obwodzie na wysokości Kupiańska, to może to być ponad 50, a choćby 60 tys. żołnierzy — precyzuje.

— To, co Rosjanie teraz kierują na ten odcinek, wystarczy do tego, by powstrzymać Ukraińców, zaryglować ich pozycję. Natomiast to nie wystarczy do tego, żeby się udało z nimi wygrać, żeby udało ich się wypchnąć — uważa Lisowski. Ale zaznacza: — Chyba iż plan ukraiński będzie przewidywał wycofanie w momencie, jaki sztab generalny uzna za stosowny.

Ekspert jest zdania, iż przesunięcie kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy rosyjskich z ukraińskiego frontu oznacza „spowolnienie działań rosyjskich w Donbasie”. — Możliwe też, iż Ukraińcom uda się powstrzymać rysujący się w tej chwili sukces rosyjski na wysokości Swatowa, gdzie w rejonie miejscowości Piszczianne na styku dwóch ukraińskich brygad doszło do pewnego włamania. Tam Rosjanie są w stanie zbliżyć się do rzeki, nad którą leży miasto Kupiańsk.

Trzy cele ukraińskiej operacji

Rozmówca Onetu jest zdania, iż są trzy główne cele ukraińskiej operacji. Jeden z nich dotyczy kwestii granic i ewentualnych negocjacji na linii Rosja-Ukraina. — Kreml narzuca swoją wizję zakończenia tej wojny, stawiając jako warunek zachowanie status quo w temacie zajętego w tej chwili terytorium, a choćby wysuwając żądania, aby pełne granice anektowanych obwodów zostały im przekazane. Te żądania mają się nijak w stosunku do tego, iż w chwili obecnej po raz pierwszy od 1941 r. jakiś przeciwnik zajął terytorium rosyjskie — zauważa.

Druga kwestia dotyczy swoistego szantażu. — W tym momencie pod kontrolą ukraińską jest najważniejsza stacja pomiarowa gazu na całą Europę. Mówimy o potencjalnym odcięciu możliwości dystrybucji gazociągami paliwa na kierunek Słowacja, Czechy, Węgry, Austria. o ile ta stacja przygotowywana jest do wysadzenia, to wobec zbliżającej się zimy, Słowacja i Węgry mają przysłowiowy gazowy pistolet przystawiony do głowy — mówi.

Rozmówca Onetu wskazuje też na trzeci cel. — Zniszczenie lub przejęcie jak największej rosyjskiej logistyki, która zgromadzona jest w trójkącie miast: Kursk, Woroneż, Biełgorod. Tam jest jeden wielki magazyn zaopatrzenia dla całego północnego frontu, a stamtąd również często wysyłane jest zaopatrzenie w kierunku Donbasu. W tych magazynach może być zapas dla całego frontu na 7 do 14 dni walki.

Lisowski podkreśla, iż Ukraińcy na terenie Rosji już opanowali niektóre z magazynów i „skorzystali z tamtych zapasów”. Zaznacza jednak, iż największe zasoby są jeszcze dla Ukraińców nieodstępne. — Posuwając się w kierunku Kurska, Ukraińcy będą napotykać na coraz więcej takiego zaopatrzenia. Tego, czego nie będą mogli zająć i wywieźć, będą mogli zniszczyć.

Zdaniem analityka, zasoby te mogłyby Rosjanom posłużyć także w większym uderzeniu w Ukrainie, o którym eksperci mówią, iż może rozpocząć się na jesieni tego roku.

CZYTAJ WIĘCEJ: Władimir Putin usłyszał fatalne wieści w trakcie narady. „Słuchaj, Aleksiej…”

Idź do oryginalnego materiału