Przywódcy prawie 30 państw oraz szefowie NATO i UE spotkali się w stolicy Francji, aby wziąć udział w szczycie państw gotowych wspierać Ukrainę m.in. w procesie pokojowym.
W konkluzji szczytu prezydent Macron stwierdził, iż nie ma w tej chwili jednomyślności w sprawie proponowanych przez Francję i Wielkiej Brytanię sił międzynarodowych, które miałyby być wysłane do Ukrainy w przypadku ewentualnego rozejmu. — Nie potrzebujemy jednomyślności, aby to osiągnąć — zastrzegł jednocześnie.
Macron powiedział, iż Francja i Wielka Brytania, które kierują inicjatywą, będą dążyć do utworzenia „sił wsparcia” z kilkoma krajami.
Francja zaproponowała wcześniej rozmieszczenie sił zagranicznych w Ukrainie z dala od linii frontu. Przedstawiciele Wielkiej Brytanii szacowali liczebność tych potencjalnych sił na 10-30 tys. żołnierzy.
Wielkim nieobecnym na szczycie były Stany Zjednoczone. Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa nie wykazała publicznego entuzjazmu dla dyskusji koalicji na temat potencjalnego wysłania wojsk do Ukrainy po ewentualnym zawieszeniu broni.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oskarżyła za to przed szczytem Francję i Wielką Brytanię o snucie planów „interwencji wojskowej w Ukrainie” pod przykrywką misji pokojowej, dodając, iż taka interwencja mogłaby doprowadzić do bezpośredniego starcia militarnego między Rosją a NATO.
Kto byłby chętny?
Jest bardzo wiele znaków zapytania związanych z tym, które państwa zdecydowałyby się na wysłanie swoich żołnierzy do Ukrainy. Siłą napędową obecnych starań jest duet brytyjsko-francuski. Oba kraje skłonne są zaangażować się wojskowo u naszego sąsiada.
Co z resztą? W przeszłości Holandia i Szwecja także wyrażały gotowość do udziału w rozmieszczeniu wojsk.
Premier Danii Mette Frederiksen również powiedziała, iż jest otwarta na ten pomysł co do zasady, ale wiele szczegółów musi zostać wyjaśnionych z wyprzedzeniem.

Władze Finlandii powiedziały tak tej inicjatywie. — Zdecydowanie jesteśmy częścią koalicji chętnych i przyglądamy się pakietowi zdolności, które musimy przedstawić, aby pomóc Ukrainie w zabezpieczeniu się — stwierdziła w połowie marca szefowa fińskiej dyplomacji Elina Valtonen.
Kanada, która nie leży w Europie, ale jest członkiem NATO, wydaje się kolejnym potencjalnym uczestnikiem „koalicji chętnych”. Były premier Justin Trudeau, zapytany o potencjalne rozmieszczenie wojsk w ramach sił pokojowych, powiedział: „Kanada przyjrzała się sposobom, w jakie może najlepiej pomóc i jak powiedziałem kilka dni temu, wszystko jest na stole”.
Turcja, która ma drugą co do wielkości armię w NATO, jest niewiadomą. Media, cytując anonimowe źródła, podają, iż w tej chwili dyskusje na temat tureckiego zaangażowania są konceptualne, a żadne konkretne decyzje nie zostały jeszcze podjęte.
Kto nie weźmie udziału?
Jeśli chodzi o udział Polski, to już w lutym jasną deklarację złożył premier Donald Tusk. — Temat jest rozstrzygnięty: przez cały czas będziemy wspierali Ukrainę tak, jak do tej pory: organizacyjnie, zgodnie z naszymi możliwościami finansowo, humanitarnie i jeżeli chodzi o pomoc militarną — zapewnił Donald Tusk. Dodał jednak, iż Polska nie wyśle żołnierzy do Ukrainy.
Premier Włoch Giorgia Meloni zastrzegła w rozmowie z mediami, iż jej kraj nie wyśle włoskich żołnierzy do Ukrainy. Meloni zakwestionował również skuteczność propozycji Francji i Wielkiej Brytanii.
Premier Słowacji Robert Fico uznał z kolei, iż sprawa dotycząca wojsk to kwestia, w którą UE nie powinna ingerować. Dodał, iż widzi tę kwestię jako sprawę dla Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Ważnym pytaniem jest, co zrobią Niemcy. Ustępujący kanclerz Olaf Scholz wcześniej wykluczył wysłanie niemieckich żołnierzy do Ukrainy w charakterze sił pokojowych. Jest prawdopodobne, iż Friedrich Merz, który zastąpi go na stanowisku kanclerza po utworzeniu nowego rządu, podzieli stanowisko poprzednika.
Węgry, które utrzymują bliskie stosunki z Rosją, odrzuciły pomoc wojskową dla Ukrainy od początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę i skomplikowały wsparcie dla Ukrainy na forum UE. Nie wydaje się więc, iż byłyby skłonne wysłać do Ukrainy swoich żołnierzy.