Emocjonalna wystąpienie szefa MON. "Co jeszcze musi się stać?"

polsatnews.pl 5 godzin temu

- Na miłość boską, co jeszcze musi się stać, aby wszyscy zrozumieli, iż trwa napaść na Polskę? - tak szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do ataków na żołnierzy na polskiej granicy. Wicepremier dodał, iż "pierwotne prawo, to prawo do obrony ojczyzny". 10 lipca agresywny cudzoziemiec zaatakował żołnierza, który użył broni palnej. Funkcjonariusz trafił do szpitala.

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do ataków na polsko-białoruskiej granicy Polski na żołnierzy Wojska Polskiego. We wtorek doszło do użycia przez migrantów kamieni i koktajlu Mołotowa. Nikomu z mundurowych nic się nie stało. Z kolei w zeszły czwartek agresywny cudzoziemiec zaatakował polskiego żołnierza, który użył broni palnej. Funkcjonariusz trafił do szpitala.

- Żołnierz zaatakowany przez migranta ma status pokrzywdzonego, złożył zawiadomienie o napaści - przekazał Kosiniak-Kamysz. - W tej sprawie mam jedno zdanie: murem za żołnierzami, za obroną, za tym co, oni robią - dodał.

Szef MON ocenił, iż polski żołnierz został napadnięty. - W ich stronę lecą koktajle Mołotowa, kamienie, konary, wyzwiska, grożenie śmiercią - wyliczył.

"Co jeszcze ma się stać?". Emocjonalna reakcja szefa MON po ataku na granicy

- Na miłość boską, co jeszcze ma się stać? Już jeden zginął (żołnierz Mateusz Sitek, który zginął wskutek ataku na granicy w 2024 roku - red.). Co jeszcze ma się stać, aby wszyscy w Polsce zrozumieli, iż trwa regularna napaść na Polskę i trzeba się bronić? - emocjonalnie ocenił minister obrony narodowej. Dodał, iż nie rozumie tych, którzy patrzą na to z innej strony.

Kosniak-Kamysz zaznaczył, iż "pierwotne prawo, to prawo do obrony ojczyzny".

- Zawsze wszystkie okoliczności trzeba wyjaśnić, bo działamy w ramach prawa. Ale żołnierze mogą liczyć na moje wsparcie - zadeklarował szef MON.

Atak na żołnierza. Zatrzymany migrant z Afganistanu, wojsko sięgnęło po broń

Do ataku jednego z migrantów na żołnierza Wojska Polskiego doszło 10 lipca późnym wieczorem.


- Dwóch migrantów nielegalnie przekroczyło granicę, jeden z nich bezpośrednio zaatakował naszego żołnierza. (...) Żołnierz wszelkimi możliwymi sposobami bronił się przed tym atakiem agresywnego migranta. W wyniku czego został poszkodowany - poinformował w poniedziałek mjr Błażej Łukaszewski, rzecznik 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.


Agresywnego migranta - obywatela Afganistanu - zatrzymała Straż Graniczna, która została wezwana na miejsce. Z kolei rannego żołnierza przewieziono do szpitala. W późniejszym komunikacie 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej pojawiła się informacja o użyciu broni podczas interwencji.

ZOBACZ: Miotali choćby koktajlem Mołotowa. Atak przy granicy Polski z Białorusią


"Pomimo oddania strzałów z broni gładkolufowej agresywni migranci nielegalnie przekroczyli granicę państwową" - podano. Dodano, iż zaatakowany żołnierz broniąc się przed agresją migranta, stosował "w obliczu poważnego zagrożenia dostępne środki".

Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ w sprawie wydarzeń na granicy prowadzi dwa śledztwa.


Jedno postępowanie w kierunku art. 223 par. 1 Kodeksu karnego, czyli czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. Drugie - w kierunku ewentualnego przekroczenia uprawnień przez żołnierza.

WIDEO: "Powstaje obraz rządu niedołężnego". Były premier wskazał "fatalne manewry"
Idź do oryginalnego materiału