Europa już niezależna od dostaw rosyjskiego gazu?

euractiv.pl 1 tydzień temu

Od wczoraj rosyjski gaz przestał płynąć rurociągami prowadzącymi przez terytorium Ukrainy do Europy Środkowej. Większość państw UE zaakceptowała tę decyzję, a Komisja Europejska zapewniła, iż państwa członkowskie są gotowe, by poradzić sobie z tą sytuacją.

Gwałtownie zareagowała jedynie Słowacja – jedno z państw UE (obok Węgier i Austrii) zależnych od dostaw taniej rosyjskiej energii.

Szef słowackiego rządu Robert Fico ostrzegł, iż skutkiem decyzji Kijowa UE poniesie większe koszty niż Rosja, a także, iż będzie to miało na nią „drastyczny wpływ”. Zagroził przy tym, iż w odwecie odetnie Ukrainie dostawy energii. Tymczasem brak rosyjskiego gazu najbardziej groźny jest dla Naddniestrza, gdzie stacjonują rosyjskie oddziały, i całej Mołdawii, która importuje 70 proc. potrzebnej jej energii.

Jednak Ukraina, która odcięcie dostaw rosyjskiego gazu uznała za jedną z największych porażek Moskwy, nie zmieniła zdania. Zapowiedziała przy tym, iż rozwinie krajową produkcję gazu.

Sikorski: Kto pod kim dołki kopie …

Natomiast Polska oświadczyła, iż jest gotowa eksportować więcej energii elektrycznej do Ukrainy, jeżeli Fico spełniłby swoją groźbę. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski wygaśnięcie rosyjskiej umowy gazowej nazwał wczoraj (1 stycznia) „zwycięstwem” Kijowa.

„(Prezydent Rosji Władimir) Putin wydał miliardy na budowę Nord Streamu, aby ominąć Ukrainę i szantażować Europę Wschodnią groźbą odcięcia dostaw gazu. Dziś Ukraina odcięła mu możliwość eksportu gazu bezpośrednio do UE” — napisał na platformie X. „Kto pod kim dołki kopie…” — dodał Sikorski.

KE: Państwa członkowskie są do tego przygotowane

Natomiast rzecznik KE zapewnił, iż państwa UE są dostatecznie przygotowane do radzenia sobie bez gazu z Rosji.

— Komisja, we współpracy z państwami członkowskimi, od ponad roku pracowała nad scenariuszem bez tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę od 1 stycznia 2025 r. oraz nad zapewnieniem alternatywnych dostaw dla dotkniętych państw członkowskich — poinformował jeszcze przed świętami rzecznik Olof Gill.

Rzecznik przekazał również, iż w ocenie KE wpływ zakończenia tranzytu przez Ukrainę na bezpieczeństwo dostaw do UE będzie „ograniczony”.

Fico: Wstrzymanie tranzytu zagrozi UE, a nie Rosji

— Wstrzymanie tranzytu gazu przez Ukrainę będzie miało drastyczny wpływ na nas wszystkich w UE — nie na Federację Rosyjską — ostrzegł Robert Fico w noworocznym przemówieniu opublikowanym w mediach społecznościowych. Tymczasem szacuje się, iż Gazprom straci na decyzji władz w Kijowie co najmniej 5,3 mld dolarów rocznie.

Słowacki premier — który w czasie świąt niespodziewanie odwiedził Moskwę, by omówić temat dostaw gazu — już wcześniej przekonywał, iż nieprzedłużenie umowy pociągnie za sobą „miliardowe koszty” dla Unii Europejskiej i zagrozi jej konkurencyjności. Stwierdził też, iż decyzja ta uderzy finansowo w jego kraj, podnosząc cenę energii.

— Ale kogo obchodzi Słowacja, prawda, panie Zełenski? Kiedy potrzebujesz czegoś, co uchroni cię przed zamarznięciem zimą, krzyczysz z frustracji — powiedział Fico w piątek na nagraniu. Zagroził także Ukrainie, iż jeżeli nie przedłuży umowy, podejmie przeciwko niej działania odwetowe — np. wstrzymując dostawy energii elektrycznej.

Zełenski: Zablokowanie tranzytu gazu jedną z największych porażek Moskwy

Natomiast prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest przekonany, iż zakończenie tranzytu rosyjskiego gazu do Europy jest jedną z największych porażek Moskwy. Przewiduje także, iż „współpraca i maksymalne oferty partnerów na rynku pozwolą na podniesienie komfortu cenowego”. Wtóruje mu ukraiński minister energetyki Herman Hałuszczenko. – To historyczne wydarzenie. Rosja traci swoje rynki, zaczyna ponosić straty – ogłosił.

„Kiedy ponad 25 lat temu Putin obejmował władzę w Rosji, roczny transport gazu przez terytorium Ukrainy do Europy wynosił ponad 130 miliardów metrów sześciennych. Dziś tranzyt rosyjskiego gazu wynosi 0. To jedna z największych porażek Moskwy” – napisał Zełenski na Telegramie.

Podkreślił przy tym, iż przekształcanie nośników energii w broń i cyniczny szantaż energetyczny pozbawiło Rosję najbardziej atrakcyjnego, najbliżej położonego rynku. Zwrócił też uwagę, iż większość państw europejskich „z sukcesem przystosowała się do takich zmian”.

Ukraiński prezydent uważa ponadto, iż w tej chwili „naszym wspólnym zadaniem jest wsparcie Mołdawii w okresie transformacji energetycznej”. Separatystyczne Naddniestrze od rana 1 stycznia zostało bowiem pozbawione ogrzewania i ciepłej wody. Wyjątek zrobiono tylko dla szpitali. Nie wiadomo w związku z tym jak radzą sobie stacjonujące tam od lat rosyjskie oddziały tworzące „siły pokojowe” w tym separatystycznym regionie. Pozostała część Mołdawii radzi sobie nieco lepiej.

„Musimy też znosić histerię części europejskich polityków, którzy preferują mafijne schematy z Moskwa zamiast przejrzystej polityki energetycznej” – zauważa ukraiński prezydent w swoim wpisie na Telegramie. Zełenski wyraził przy tym „wielką nadzieję” na zwiększenie dostaw amerykańskiego gazu do Europy, co zapowiadał prezydent-elekt Donald Trump.

Co z Mołdawią?

Media podkreślają, iż surowiec docierający przez Ukrainę do Naddniestrza zużywany był w większości przez gazową elektrociepłownię Ciuciurgan, która produkowała prąd dla całej Mołdawii. Natomiast sama Mołdawia zaopatruje się w gaz z rurociągu biegnącego z rumuńskich Jass.

Obecnie władze w Kiszyniowie przyjęły wstrzymanie rosyjskich dostaw dość spokojnie. Tym bardziej iż władze Bułgarii jeszcze w starym roku zapowiedziały, iż pomogą Mołdawii. Gazprom mógłby co prawda dostarczać Mołdawii (i do Naddniestrza) surowiec przez gazociąg transbałkański (prowadzący przez Morze Czarne, Turcję i państwa bałkańskie), ale Kreml zamknął również tę drogę.

Idź do oryginalnego materiału