Gdzie słychać było szczęk stali i rżenie koni. Historia 15. Pułku Ułanów Poznańskich w sercu miasta

codziennypoznan.pl 5 godzin temu

Dźwięki codziennego życia w tych murach były wyjątkowe – odgłos podkutych końskich kopyt odbijających się echem od brukowanych dziedzińców, komendy rozbrzmiewające z wojskową dyscypliną, szczęk szabel, a w tle nieodłączny dźwięk rżenia koni. Teren dawnych koszar był nie tylko miejscem służby – dla wielu żołnierzy był domem, rytmem życia, przestrzenią braterstwa i codziennej rutyny podporządkowanej służbie Ojczyźnie.

Miasto w mieście – codzienność ułanów

Koszary były kompleksowo zaplanowane i zorganizowane. Tworzyły swoiste „miasto w mieście”, z pełnym zapleczem umożliwiającym życie i pracę setek żołnierzy. Oprócz budynków koszarowych istniały tu także domy familijne dla podoficerów, obiekty administracyjne, zaplecze techniczne, magazyny oraz ujeżdżalnie i stajnie dla setek koni. W secesyjnych kamienicach otaczających teren koszar mieszkali wojskowi i urzędnicy z rodzinami.

W czasach największej świetności, 15. Pułk liczył około 700 żołnierzy i kilkaset koni. Była to liczba, która wymagała doskonałej organizacji i dyscypliny – również w kwestii aprowizacji. Kuchnia pułkowa funkcjonowała niemal bez przerwy, by zapewnić codzienne wyżywienie. Budynek kuchni i sąsiednie magazyny przechowywały zapasy żywności i były tętniącym życiem centrum zaplecza koszar. Nieopodal znajdował się również budynek kwatermistrzostwa, gdzie pracował II zastępca dowódcy pułku – miejsce koordynacji wielu codziennych spraw jednostki.

Kawaleria – służba i sport

Codzienne życie ułana to nie tylko musztra i ćwiczenia bojowe, ale także zaawansowany trening jeździecki. Jednym z najbardziej widowiskowych i wymagających elementów szkolenia była woltyżerka – forma akrobatyki konnej, łącząca siłę, równowagę i precyzję. Służyła nie tylko jako pokaz sprawności fizycznej, ale także jako element doskonalenia zgrania żołnierza z jego koniem – nieodzownym partnerem na polu bitwy.

  1. Pułk Ułanów Poznańskich regularnie uczestniczył w zawodach wojskowych i sportowych. Zwycięstwa kawalerzystów z Poznania w mistrzostwach armii były źródłem dumy dla całego regionu. Wśród najbardziej zasłużonych był rotmistrz Szymon Skorupski, znany z imponujących osiągnięć sportowych, o którym z uznaniem mówiono, iż „z pudła nie schodził”. Zawody odbywały się m.in. na hipodromie na pobliskich Błoniach Grunwaldzkich, gdzie tłumy poznaniaków mogły podziwiać kunszt kawalerii.

Rytuały, wspólnota i święta

Choć ułani znani byli z twardej dyscypliny i wojskowego drylu, nie brakowało chwil, w których dawała o sobie znać silna wspólnota i duch tradycji. Święta – zwłaszcza Wielkanoc – były czasem wytchnienia, refleksji i podkreślania tożsamości narodowej. Uroczyste dzielenie się święconką z udziałem dowódcy pułku, wspólne modlitwy i śpiewy – wszystko to budowało poczucie braterstwa, które wykraczało poza codzienną służbę.

To właśnie te codzienne rytuały, wspólne doświadczenia, a także intensywne emocje związane ze służbą sprawiły, iż koszary były czymś więcej niż miejscem pracy. Były żywym organizmem, tworzącym wielopokoleniową wspólnotę ludzi związanych z Poznaniem i Wielkopolską.

Kultura i muzyka wojskowa

Nie sposób wspomnieć o historii pułku bez przypomnienia plutonu trębaczy – pułkowej orkiestry, która towarzyszyła uroczystościom państwowym, paradom, balom, a także występowała publicznie na terenie miasta. Kilkunastoosobowa orkiestra konna była nie tylko oprawą dźwiękową wydarzeń, ale także widowiskowym elementem kawaleryjskich pokazów. Jej członkowie dosiadali siwych koni, co tworzyło wyjątkową, harmonijną oprawę wizualną. Występy trębaczy łączyły sztukę muzyczną z jeździecką elegancją i były dumą jednostki.

Pamięć, która nie gaśnie

Dowódcą pułku był m.in. płk Władysław Anders – późniejszy generał i bohater kampanii włoskiej. To jego sylwetkę na koniu widać na wielu archiwalnych zdjęciach wykonanych na terenie koszar. Dziś miejsce to zyskało nowe oblicze, ale jego historia przez cały czas rezonuje. Utrwalona w fotografii, architekturze i pamięci mieszkańców, pozostaje świadectwem czasu, gdy centrum Poznania rozbrzmiewało dźwiękami końskich kopyt i wojskowych komend.

Artykuł powstał we współpracy z deweloperem osiedla Cavallia – inwestycji, która wpisuje się w dziedzictwo miejsca dawnej jednostki 15. Pułku Ułanów Poznańskich. Nowoczesne osiedle mieszkaniowe powstaje na terenie dawnych koszar przy ul. Grunwaldzkiej, z szacunkiem dla historycznego kontekstu. Projekt łączy funkcje mieszkaniowe z przestrzenią usługową i publiczną, odwołując się do idei 15-minutowego miasta – czyli takiego, w którym codzienne potrzeby można zaspokoić bez konieczności długich dojazdów. Deweloper dba o zachowanie fragmentów dziedzictwa architektonicznego i budowanie lokalnej tożsamości poprzez działania edukacyjne i kulturalne, przywracając temu miejscu pamięć o jego ułańskiej przeszłości.

Idź do oryginalnego materiału