Izraelska „wieczna wojna” drenuje Siły Obronne Izraela do granic możliwości

news.5v.pl 3 tygodni temu

Stał się jednym z około 300 tys. izraelskich rezerwistów zmobilizowanych na początku wojny, służąc przez 200 dni w trzech turach bojowych w Strefie Gazy — a kolejne spodziewane są jeszcze w tym roku — w tym, co stało się wielofrontową kampanią naziemną w południowym Libanie, Syrii i na okupowanym Zachodnim Brzegu.

— Powiedziano nam, żebyśmy przygotowali się na pięć lat intensywnych walk — powiedziała jego żona, Szen Arbel, która pomogła założyć organizację non-profit Reservists’ Wives Forum , aby zapewnić wsparcie dziesiątkom tysięcy rodzin takich jak jej (podobnie jak wszyscy rezerwiści, z którymi rozmawiał FT, jej rodzina nie chciała podawać swojego nazwiska).

Wraz ze wznowieniem w tym tygodniu przez Izrael ofensywy przeciwko Hamasowi, Ittai i tysiące innych rezerwistów Sił Obronnych Izraela — z których niektórzy służą dwa razy dłużej niż on — stoją teraz przed perspektywą natychmiastowego powrotu do wojny.

Premier Binjamin Netanjahu i nowy dowódca IDF, Ejal Zamir, zagrozili, iż jeżeli Hamas odmówi uwolnienia większej liczby izraelskich zakładników, po kampanii powietrznej w Strefie Gazy nastąpi nowa, zaciekła ofensywa lądowa.

Nie jest jednak jasne, ile jeszcze mogą znieść izraelskie siły zbrojne. Przez większą część swojej historii Izrael decydował się na prowadzenie krótkich i skutecznych wojen, z większością kampanii mierzonych w dniach i tygodniach, aby zminimalizować obciążenie dla rezerwistów, których powoływał w celu wzmocnienia regularnej armii.

Analitycy ds. obronności i rezerwiści zaczęli ostrzegać przed rosnącym zużyciem sił zbrojnych, co wiąże się z tym, iż ich praca, rodziny i życie są odstawione na boczny tor.

Wskazują również na oznaki rozczarowania celami Netanjahu i jego skrajnie prawicowego gabinetu, który wykluczył zakończenie walk pomimo nacisków opinii publicznej na zawarcie porozumienia w sprawie odbicia pozostałych zakładników przetrzymywanych przez Hamas.

— Po raz pierwszy może pojawić się szansa, iż niektórzy rezerwiści nie stawią się do służby — powiedział Amos Harel, analityk ds. obronności w gazecie „Haaretz” i autor książki o stosunkach cywilno-wojskowych.

— To może stać się większym problemem, jeżeli nie będzie konsensusu w sprawie wojny.

Zamir, były dowódca czołgu o surowej twarzy, który przejął wojsko w tym miesiącu, ostrzegał, gdy był zastępcą szefa sztabu IDF w 2021 r., przed ruchem Izraela w kierunku „mniejszych, inteligentniejszych” sił bojowych zależnych od technologii, siły powietrznej i sił specjalnych.

Argumentował, iż zamiast tego kraj będzie potrzebował „masy krytycznej” sił do walki z tym, co w przyszłości może być „ciężką, długą i wielofrontową kampanią”. Wcześniej w tym miesiącu powiedział: „rok 2025 będzie rokiem wojny”.

Menahem Kahana/AFP / AFP

Dowódca sił zbrojnych Izraela, generał porucznik Ejal Zamir (P) pod Ścianą Płaczu na Starym Mieście, Jerozolima, 5 marca 2025 r.

W Izraelu większość żydowskich mężczyzn i kobiet jest zobowiązana do zaciągnięcia się do wojska na dwa do trzech lat w wieku 18 lat. Później wielu z nich kontynuuje służbę w rezerwach, z szacunkową liczbą 450 tys. potencjalnie gotowych do uzupełnienia stałej armii liczącej około 170 tys. żołnierzy.

Jednak przed obecną wojną, jak powiedziała Szen, „umowa rezerwistów z IDF zakładała przez 30 dni w roku”.

Według danych IDF od początku wojny zginęło ponad 800 żołnierzy, a około 6000 zostało rannych, przy czym niektórzy analitycy twierdzą, iż ta druga liczba jest wyższa, biorąc pod uwagę zdrowie psychiczne i zespół stresu pourazowego.

Konflikt zebrał druzgocące żniwo wśród sąsiadów Izraela, z ponad 48 tys. osób zabitych w Strefie Gazy, 4000 w Libanie i około 1000 na Zachodnim Brzegu, według lokalnych służb zdrowotnych. Liczby te obejmują cywilów i bojowników.

Izraelscy wojskowi twierdzą, iż potrzeba 10 tys. żołnierzy więcej — zwłaszcza nowych brygad pancernych i piechoty — aby lepiej bronić granic Izraela i „bezterminowo” utrzymywać strefy buforowe na sąsiednim terytorium.

Mostafa Alkharouf / Anadolu / PAP

Interwencja izraelskiej policji podczas protestu ultraortodoksyjnych Żydów (Haredi) przeciwko obowiązkowej służbie wojskowej, Jerozolima, 18 marca 2024 r.

Analitycy ostrzegają jednak, iż takie zmiany w strukturze organizacyjnej IDF będą wymagały czasu. A plany rozbudowy armii napotkają na większe wyzwanie: kwestię tego, czy wcielić młodych ultraortodoksyjnych (Haredi) żydowskich mężczyzn.

Ultraortodoksi, którzy stanowią około 14 proc. populacji, byli zwolnieni ze służby wojskowej od czasu powstania Izraela, a polityka ta napotykała rosnący opór jeszcze przed 7 października. Sąd Najwyższy uznał ją za niezgodną z konstytucją, a zdecydowana większość żydowskiego społeczeństwa Izraela domaga się, by oni również odbyli służbę wojskową.

Netanjahu, którego koalicja zależy od sojuszników Haredi, jasno stwierdził, iż jego rząd nie zamierza siłą wcielać ultraortodoksów do wojska. Według oficjalnych danych tylko kilkuset Haredi zaciągnęło się do wojska w ciągu ostatniego roku, z ponad 10 tys. wezwań poborowych wysłanych przez IDF.

Według ankiety przeprowadzonej przez Forum Żon Rezerwistów w listopadzie ubiegłego roku, około 80 proc. respondentów stwierdziło, iż ich motywacja do służby spadła od początku wojny z powodu zarówno braku poboru ultraortodoksów, jak i trudności osobistych.

Binjamin, żonaty ojciec dwójki dzieci, który służył przez miesiąc na początku wojny, powiedział, iż choć chciałby wrócić do służby, to nie może.

— To zrujnowałoby gospodarstwo domowe — powiedział. — Moja żona nie jest w stanie zostać sama z dziećmi, a firma zostałaby zamknięta.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

IDF, które nie publikuje danych liczbowych dotyczących rezygnacji, stwierdziło w oświadczeniu, iż „nie nastąpiła drastyczna zmiana we wskaźnikach zaciągu, a jednostki wypełniają swoje misje”.

Kilku rezerwistów, którzy rozmawiali z Financial Times, powiedziało, iż chociaż rzadko zdarza się, aby rezerwista całkowicie opuścił swoją jednostkę, jest teraz bardziej prawdopodobne, iż nie stawi się na wezwanie na szkolenie lub służbę operacyjną z powodów osobistych.

Jeden z oficerów rezerwy stacjonujący od miesięcy w pobliżu granicy ze Strefą Gazy powiedział, iż wskaźnik zgłaszalności w niektórych jednostkach rezerwistów spadł „poniżej połowy”.

Te przybliżone dane zostały potwierdzone przez Harela, analityka ds. obrony, który dodał, iż szersza debata na temat kierunku wojny prawdopodobnie spotęguje gniew.

Sondaże pokazują, iż ponad 60 proc. Izraelczyków chce, aby Netanjahu zawarł porozumienie z Hamasem w sprawie zwrotu pozostałych zakładników, choćby jeżeli oznacza to zakończenie wojny. Jednak premier, pod presją swoich skrajnie prawicowych sojuszników politycznych, obiecał nie zaprzestać walki, dopóki Hamas nie zostanie wyeliminowany.

Partie opozycyjne i rodziny zakładników twierdzą, iż eskalacja zagrozi życiu osób przez cały czas przetrzymywanych w Strefie Gazy, argumentując, iż wojna jest upolityczniona, aby zapewnić przetrwanie koalicji Netanjahu.

Podjęta przez Netanjahu w zeszłym tygodniu próba zwolnienia szefa krajowej agencji szpiegowskiej pogłębiła wewnętrzne zamieszanie, ożywiając obawy przed kryzysem konstytucyjnym, który przed atakiem z 7 października doprowadził tysiące rezerwistów do zawieszenia służby w proteście.

AA/ABACA / PAP

Tłum demonstrantów na placu Habima protestujących przeciwko rządowi premiera Binjamina Netanjahu, Tel Awiw, Izrael, 22 marca 2025 r

Harel powiedział, iż rezerwiści mogą to zrobić ponownie, jeżeli poczują, iż „mają się poświęcić, aby osiągnąć prawdziwe cele skrajnej prawicy, jakimi są odbudowa osiedli w Strefie Gazy i wypędzenie wszystkich Palestyńczyków, a nie tylko zniszczenie Hamasu i odzyskanie zakładników”.

W ostatnich dniach nawigator sił powietrznych i oficer wywiadu oświadczyli, iż zawieszają służbę w rezerwie, a ten drugi powiedział na X, iż nie weźmie udziału w wojnie, która nie leży w „interesie narodu izraelskiego”. Obaj zostali zwolnieni.

Jednak niezależnie od tego, co sądzą o premierze, większość rezerwistów twierdzi, iż przez cały czas będą zgłaszać się do tego, co postrzegają jako egzystencjalną bitwę.

Dawid był już dawno zwolniony ze służby w rezerwie, gdy wybuchła wojna, ale zgłosił się na ochotnika do odbycia sześciomiesięcznej służby w Strefie Gazy i kolejnej na Zachodnim Brzegu Jordanu, mimo iż jego żona i dzieci są w domu.

Powiedział, iż choć może jedna czwarta jego oddziału ograniczyła swoją dyspozycyjność, był przekonany, iż „ludzie pojawią się, gdy ponownie otrzymamy wezwanie”.

— Nasze domy są właśnie tam i nie zamierzam opuszczać moich chłopaków — powiedział. — „Wieczna wojna” może służyć Netanjahu, oczywiście, ale wciąż są rzeczy, które musimy osiągnąć.

Idź do oryginalnego materiału