W Jurdze, w obwodzie kemerowskim, utworzono obóz dla „ukaranych żołnierzy” — rannych rosyjskich żołnierzy i dezerterów, którzy są przetrzymywani w trudnych warunkach i zmuszani do powrotu na front w Ukrainie i obwodzie kurskim — poinformowało Astrę czterech uwięzionych w obozie i ich krewni.
Według portalu „namiotowe miasteczko”, w którym przetrzymywanych jest ponad tysiąc dezerterów, zostało rozmieszczone na bazie 74. brygady strzelców zmotoryzowanych Gwardii. Zakwaterowano w nim rannych i chorych, którzy zdezerterowali ze strefy walk oraz tych, którzy zostali tam przeniesieni po konfliktach z dowódcami.
— Są ludzie bez palców, są dziadkowie, którzy nie zdają sobie sprawy, gdzie się znajdują, są tacy, którzy poruszają się o kulach — powiedział jeden z żołnierzy.
Żołnierze mają zakaz opuszczania obozu i korzystania z telefonów. Zgłaszali również przypadki ciężkiego pobicia za najmniejsze przewinienie lub prośbę oraz zakuwanie winnych w kajdanki.
Niektórzy siedzą w obozie od miesięcy
Zatrzymani są umieszczani w specjalnie zaaranżowanym pomieszczeniu, w którym ludzie śpią na betonowej podłodze bez jedzenia i wody. — Umieszczają 30 osób na 10 m kw. i pozwalają im chodzić do toalety raz dziennie. Ale mogą zapomnieć — stwierdził jeden z żołnierzy.
Uwięzieni są karani wysłaniem na front. Według Astry w ciągu najbliższych dni do Ukrainy zostanie wysłana kolejna grupa. — Zostaniemy zabrani konwojem, jak bydło. Będziemy izolować wagony na własny koszt, tak powiedzieli. Tak jak w 1945 r. brali jeńców — tak po prostu. Żadnych wyjść, żadnych wejść. Niektórzy wyjechali już w listopadzie. Była pierwsza wysyłka do Kurska, ktoś już zginął — powiedział jeden z żołnierzy w obozie.
Jednocześnie niektóre osoby siedzą w obozie od miesięcy. Jeden z żołnierzy, zatrzymany jeszcze jesienią, jest poszukiwany w swojej ojczyźnie za „samowolne opuszczenie jednostki”.
„Boję się o jego życie”
Mężczyznom sporządzono nowe akta osobowe, ale nie wydano im dokumentów. — Okazuje się, iż są tam przetrzymywani nielegalnie? Nieoficjalnie? Na mięso ich wyślą? — skarżyła się żona jednego z żołnierzy.
Żona innego wojskowego powiedziała, iż podczas pobytu w obozie schudł on 15 kg. — Są karmieni raz dziennie. Nie możesz powiedzieć nic przeciwko nim, bo automatycznie stajesz się szturmowcem. Boję się o jego życie. Wszyscy są tam bici i bici. Nie mają nic przeciwko służbie, ale jako ludzie. Są tam traktowani gorzej niż psy — skarżyła się.
To nie pierwsze doniesienie o stworzeniu przez rosyjskie władze wojskowe miejsc, do których wysyłani są bojownicy łamiący dyscyplinę. Już w październiku 2023 r. dziennikarze dowiedzieli się o specjalnych „dołach” tortur na poligonach w obwodzie wołgogradzkim i obwodzie orenburskim, gdzie umieszczano żołnierzy, którzy źle zachowywali się podczas wojny w Ukrainie. Żołnierze byli zwykle bici za pijaństwo i inne wykroczenia, a następnie wrzucani do dołów na tydzień.