Rewolucja francuska zapoczątkowała erę masowych, „narodowych” armii, których podstawą jest zasada powszechnej, obowiązkowej służby wojskowej. Pierwsze kroki w tym kierunku poczyniono już wcześniej w Anglii i Szwecji. Za panowania Elżbiety I, w celu zabezpieczenia przed spodziewaną inwazją Hiszpanii, została powołana swego rodzaju obrona terytorialna. A wojska Gustawa Adolfa na początku wojny trzydziestoletniej radykalnie różniły się od innych armii europejskich właśnie tym, iż składały się nie z najemników, a z chłopów powołanych do służby wojskowej i zjednoczonych ideologią religijno-patriotyczną.
„Armia nowego typu” zorganizowana przez Oliviera Cromwella stanowiła następny krok w tym kierunku. Jednak dopiero demokratyczne idee rewolucji francuskiej pozwoliły stworzyć nowy system organizacji armii, z którym w ciągu następnych dwóch dziesięcioleci nie mogło równać się żadne państwo europejskie. Zwartość francuskich batalionów, wertykalna mobilność, stwarzająca praktycznie nieograniczone rezerwy kadrowe dla korpusu oficerskiego, wynikająca z tego bliskość między oficerami a żołnierzami, z których każdy, jak powiedział Napoleon, nosi w plecaku buławę marszałkowską, i do tego bezprecedensowa efektywność w zakresie mobilizacji – wszystko to czyniło francuską armię praktycznie niepokonaną w ciągu dwóch dziesięcioleci, od bitwy pod Valmy w 1792 roku do starcia pod Borodino w 1812 roku. Dopiero pojawienie się w Europie nowych ruchów patriotycznych, które zmieniły charakter wojen po 1812 roku, położyło kres serii francuskich zwycięstw.
Gromiąc feudalne reżimy i armie, rewolucyjna, a później napoleońska Francja zademonstrowała siłę demokratycznego impulsu, jaki jej życie społeczne otrzymało po obaleniu ancien régime (impulsu, który na poziomie społeczno-kulturowym oddziaływał choćby po tym, gdy demokratyczne zdobycze zostały przez lud utracone), i atrakcyjność idei rewolucyjnego nacjonalizmu, odwołującego się nie do irracjonalnej miłości do ojczyzny („bo jest tylko jedna”), a dumy ze swojego kraju, będącego nosicielem idei wolności i postępu w obliczu reakcyjnego świata zewnętrznego.
To nastawienie, po części obecne u żołnierzy Gustawa Adolfa na początku wojny trzydziestoletniej czy angielskich marynarzy broniących Wysp przed obcym najazdem na początku wojny siedmioletniej, towarzyszyło teraz zwycięskim francuskim batalionom. Francuska ekspansja wydawała się w pierwszych latach XIX wieku niepowstrzymana, a armie cesarstwa niezwyciężone, jednak na jej drodze stanęły dwie przeszkody, które okazały się zbyt trudne do pokonania choćby dla wojennego geniusza, jakim był Bonaparte. Tymi przeszkodami okazały się Anglia i Rosja.
Burżuazja traci kontrolę
Nieprzejednanie, jakie okazała angielska klasa panująca w stosunku do rewolucyjnej Francji, jaskrawo kontrastuje z upartym dążeniem do osiągnięcia kompromisu ze zbuntowanymi koloniami w czasie wojny w Ameryce. Oczywiście w przypadku Francji pewną rolę odegrała i wrogość wobec odwiecznego przeciwnika, i konkurencja interesów handlowych, ale było w tym jeszcze coś, co wychodzi poza ramy tych tradycyjnych motywów.
Rewolucja francuska okazała się pierwszą od czasów średniowiecza rewolucją, w której burżuazja utraciła kontrolę nad procesem politycznym. W trakcie rewolucji holenderskiej i angielskiej kontrolę tę udawało się zachować, choć z wielkim trudem – dyktatura lorda protektora Oliviera Cromwella była nakierowana nie tyle przeciwko arystokratycznej reakcji, ile przeciwko rewolucyjnym masom (nie przypadkiem cenzus wyborczy w parlamencie za czasów protektoratu okazał się wyższy niż za czasów znienawidzonych Stuartów).
W Stanach Zjednoczonych ojcowie założyciele skutecznie utrzymywali ruch pod swoją kontrolą i zdławili wystąpienia dołów społecznych po zakończeniu wojny. Dopiero we Francji masy wyrwały się na pierwszy plan, żywiołowo powtarzając scenariusze średniowiecznych powstań ludowych. Ta antyburżuazyjna w istocie dynamika rewolucji uczyniła z angielskiej elity nieprzejednanego wroga francuskiej republiki. I choć burżuazja przywróciła swoją kontrolę polityczną w wyniku przewrotu termidoriańskiego, a następnie umocniła ją w ramach reżimu imperialnego, to siłą inercji konfrontacja pomiędzy Paryżem a Londynem weszła już na wysokie obroty.
W miarę jak francuska burżuazja nabierała wiary we własne siły, ta faza konfrontacji z Anglią dopełniała się wznowieniem rywalizacji handlowej i walki o rynki. I to jako strona agresywna występowała teraz Francja, dążąca do wyeliminowania angielskiego kapitału z kontynentu.
Kontynentalna blokada angielskiego wieloryba
Walka Anglii i Francji na początku XIX wieku zaczęła przypominać znaną z tych czasów konfrontację „słonia z wielorybem”. Panowanie Brytanii na morzu równoważyła potęga francuskich armii na lądzie. Jak zauważył Tim Blanning, po 1793 roku „Royal Navy panowała na morzach do takiego stopnia, iż francuski handel zagraniczny praktycznie załamał się” („Royal Navy ruled the waves to such effect that French overseas trade virtually collapsed”). Za to ani jedna koalicja na kontynencie zasilana przez angielskie pieniądze do 1812 roku nie była w stanie uzyskać przewagi nad Napoleonem Bonaparte i jego marszałkami.
Później admirał Alfred Thayer Mahan opisywał wojny napoleońskie jako starcie dwóch wielkich strategii – lorda Nelsona i Napoleona. Kulminacją tej walki stała się bitwa pod Trafalgarem, która potwierdziła, iż siły zbrojne cesarstwa nie zdołają wyrwać się z kontynentalnej blokady, a Napoleon nie tylko nie da rady zaatakować Anglii przez kanał La Manche, ale także francuska burżuazja nie będzie w stanie wyrwać się na ekonomiczną przestrzeń operacyjną w globalnej skali. Po tym wydarzeniu jedynym wyjściem dla Napoleona była już tylko próba rozszerzenia swojego panowania na kontynencie, co trwało aż do momentu, gdy jego machina wojenna zacięła się w 1812 roku w wyniku zetknięcia z wojną ludową w Rosji i Hiszpanii.
Wziąwszy pod kontrolę większą część kontynentu, Bonaparte próbował wyprzeć z europejskich rynków angielskie towary, przekierowując równocześnie dostawy surowców ze Wschodniej i Środkowej Europy do Francji. Ta „blokada kontynentalna” stanowiła istotę wojen napoleońskich w nie mniejszym stopniu niż dobrze znane zmagania i sławne zwycięstwa francuskich marszałków. Jednak to właśnie na tym polu cesarzowi nie udało się odnieść sukcesu. „Swoim systemem zakazów Napoleon zamierzał nie tylko zniszczyć angielski handel, ale także ustanowić monopol francuskiego przemysłu” pisze Kariejew. Jednak nie udało się osiągnąć ani jednego, ani drugiego. „Francuscy kapitaliści rzeczywiście zwiększyli produkcję z myślą o rynku europejskim, nie wzięli jednak pod uwagę ani tego, iż ciągłe wojny osłabiły siłę nabywczą ludności wszystkich krajów, ani tego, iż szalony wzrost cen produktów pochodzenia kolonialnego czynił ich zakup niemal niedostępnym dla większości wcześniejszych nabywców, ani tego, iż również poza Francją doszło do zwiększenia produkcji tych wyrobów, których wytwarzaniem zajęli się teraz francuscy kapitaliści”.
Niezamierzonym rezultatem tych działań Napoleona stał się wzrost produkcji i początek industrializacji w większości państw kontynentalnej Europy, z Rosją włącznie, ale dla francuskich przemysłowców to była raczej zła wiadomość. Nie byli w stanie w związku z tym podbić nowych rynków, z których zostali wyrugowani Anglicy – francuska produkcja była droższa od miejscowej, trzeba ją było transportować na długich dystansach po złych drogach, ponieważ morskie szlaki były zamknięte. Jednak choćby tam, gdzie doszło do wzrostu produkcji przemysłowej, dała o sobie znać płytkość rynku.
W całej Europie doszło do kryzysu nadprodukcji. W okresie rządów Napoleona miały miejsce dwa kryzysy ekonomiczne – w 1806 i 1811 roku – które obnażały słabość zbudowanego przez niego „systemu kontynentalnego”. Radziecki historyk Jewgienij Tarle wyraziście opisał dezorientację i bezsilność cesarza w obliczu tych wydarzeń: „Nie mogły tu pomóc ani kontrybucje, ani chwytanie za gardło spekulantów finansowych, ani wzorowa pilność i surowość kontroli, ani cała doskonałość machiny biurokratycznej stworzonej przez Napoleona. Kryzys 1811 roku był przede wszystkim (ale nie wyłącznie) kryzysem zbytu tych towarów, których produkcja i handel w największym stopniu wzbogacały Francję. Kto miał kupować znakomite wyroby jubilerskie paryskich pracowni? Komu sprzedać drogie meble, przy produkcji których pracowało blisko dwie trzecie przedmieścia Faubourg Saint-Antoine? […] Francuskie artykuły luksusowe wytwarzane były nie tylko na rynek wewnętrzny, ich produkcja szła na cały świat, ale cały świat okazał się teraz dla francuskich towarów bardzo mały: odpadła Anglia, Ameryka, zarówno Północna, jak i Południowa, odpadli bogaci plantatorzy z Antyli i Maskaren. Generalnie odpadli nabywcy (bogaci i liczni) ze wszystkich państw oddzielonych od kontynentu europejskiego »słoną wodą«, ponieważ na »słonych wodach« niepodzielnie panowali Anglicy”.
Brytania także traciła z powodu kryzysów ekonomicznych, ale zamówienia wojenne rządu stanowiły tam ważne wsparcie dla przemysłu. Natomiast Rosja i inne kraje Europy Wschodniej, odcięte „blokadą kontynentalną” od angielskiego rynku, przeżywały poważne problemy ze zbytem swoich surowców. Pieniądze stale traciły na wartości, za papierową asygnatę o wartości 1 rubla płacono srebrem 26 kopiejek. Posiadacze ziemscy – dotąd główni nabywcy francuskich wyrobów – byli zrujnowani z powodu wojen i blokady. Logika ekonomiczna kryzysu zmuszała kręgi rządzące Rosji i Europy Wschodniej do prób obchodzenia blokady, podczas gdy Francja, zainteresowana rozszerzeniem wspólnego rynku europejskiego i stworzeniem w ten sposób przeciwwagi dla rynku światowego, dążyła do ścisłego przestrzegania blokady. Podobnie przedstawiała się sytuacja również na zachodnich krańcach Europy – w Hiszpanii i Portugalii, dla których panowanie Francji oznaczało również faktyczną utratę łączności ze swoimi zamorskimi koloniami (i ostatecznie zakończyło się utratą znacznej części ich imperiów).
Nowa formuła państwa i armii
Kontrola nad całą przestrzenią kontynentalną Europy była dla Napoleona wymuszoną strategią, która uczyniła nieuniknionym śmiertelne starcie z Rosją jako największym mocarstwem kontynentalnym. W innych okolicznościach cesarz wolałby i byłby w stanie koegzystować w pokoju, jednak zamiast tego utknął wraz ze swoją armią w płonącej Moskwie, skąd przyszło mu uchodzić aż do Paryża. Planując wyprawę na Rosję, cesarz brał pod uwagę poprzednie doświadczenia walk przeciwko rosyjskiej armii, która stanowiła wprawdzie dla Francuzów wymagającego przeciwnika, ale jednak stale ponosiła w starciach z nimi strategiczne porażki.
Nieumiejętność strategicznego planowania kampanii cechowała wszystkich rosyjskich generałów tego okresu. choćby znamienity pochód Suworowa do Szwajcarii o mały włos nie zakończył się katastrofą. Jedynie z ogromnym trudem generalissimusowi udało się wycofać, wywodząc resztki swoich wojsk (bezwzględnie bohaterskich) z pułapki. „Fakt, iż Suworow dokonał tego wyczynu w warunkach, które czyniły go niemożliwym, przyćmił oczywiste niepowodzenia kampanii jako takiej. Co więcej, pozwolił przedstawić tę porażkę jako niewiarygodne, zwycięstwo” – zauważył historyk wojskowości Aleksandr Chramczichin.
W trakcie wojen napoleońskich większość starć pomiędzy Rosjanami a Francuzami zostało przegranych przez carskie wojska lub zakończyły się jako nierozstrzygnięte, tak jak bitwa pod Borodino. Jednak choćby największe klęski, jak na przykład pod Austerlitz, nie skutkowały rozgromieniem armii i nie zmuszały Rosji do zakończenia wojny. Pokój tylżycki Aleksander I musiał zawrzeć nie dlatego, iż armia straciła zdolność do walki, ale dlatego, iż rozczarowana postawą mocarstw kontynentalnych Anglia przestała subsydiować działania wojenne Petersburga. Car dysponował wojskami gotowymi do walki, ale nie miał za co ich karmić i zbroić.
Rosyjscy historycy nie bez pewnej dumy piszą, iż carska armia jako „jedyna na świecie była w stanie zmagać się z Francuzami praktycznie jak równy z równym”. W rzeczywistości należałoby powiedzieć nie „na świecie”, a na kontynencie europejskim. Jednak o ile w przypadku armii brytyjskiej łatwo odpowiedzieć, dlaczego mogła ona – jako emanacja najbardziej rozwiniętego w tamtym momencie społeczeństwa burżuazyjnego – skutecznie przeciwstawiać się francuskim wojskom, to jak wyjaśnimy sukcesy na tym polu Rosjan?
Wyższość francuskich wojsk po rewolucji wynikała z nowej formuły społecznej państwa i armii, która stała się bardziej ludowa, demokratyczna, a przede wszystkim – jednorodna. Właśnie ta jednorodność francuskiego batalionu piechoty decydowała o zwycięstwach republiki, a później cesarstwa w nie mniejszym stopniu niż geniusz wojenny Napoleona. Natomiast armie kontynentalnych monarchii, złożone z pozbawionych praw rekrutów, najemników oficerów-arystokratów, należały jeszcze do poprzedniej epoki. Dotyczyło to także armii pruskiej.
W Anglii, mimo zachowanych różnic stanowych, demokratyzacja organizacji wojennej osiągnięta została w ten sposób, iż zubożali przedstawiciele szlachty już od czasów średniowiecza zmuszeni byli służyć nie tylko w randze niższych oficerów, ale także zaciągać się choćby w charakterze szeregowych żołnierzy, a przedstawiciele niższych klas, zostając profesjonalnymi wojskowymi, zyskiwali prestiż i status niedostępny dla nich w innych profesjach. Paradoksalnie podobna sytuacja ukształtowała się również w rosyjskiej armii, stworzonej przez Piotra Wielkiego. Choć oczekiwania Piotra, żeby szlachcice rozpoczynali służbę wojskową od stopnia szeregowego, nigdy w praktyce nie zostały zrealizowane, to jednak armia okazała się w autorytarnym imperium carskim najbardziej demokratyczną instytucją, kanałem awansu społecznego.
Służba wojskowa dawała prawo do uzyskania tytułu szlacheckiego. Żołnierz, podobnie jak urzędnik, ubrany był w europejski strój, co stanowczo wynosiło go ponad masę chłopów, z których się wywodził. Niższa kadra oficerska i podoficerska składała się z przedstawicieli dołów społecznych, którzy włączyli się w struktury państwa wraz ze wszelkimi wynikającymi z tego tytułu prawami i możliwościami. Właśnie ten niższy poziom dowodzenia odgrywa decydującą rolę w każdej machinie wojennej. Bezimienny rosyjski chorąży końca XVIII i początków XIX wieku był kluczowym, choć niedocenianym, ogniwem, któremu zawdzięczało swoje triumfy Imperium Rosyjskie.
Dysponując inicjatywą strategiczną, Bonaparte był przekonany, iż jest w stanie narzucać swoim przeciwnikom warunki wojny i pokoju, jednak w miarę słabnięcia „systemu kontynentalnego”, sytuacja zaczynała ulegać zmianie. Kryzys ekonomiczny narzucał Francji wymogi wojennej natury, a próby rozwiązania problemów drogą siłową prowadziły do katastrofy. Zwycięzcy Napoleona – książę Kutuzow i lord Wellington – trafnie wychwycili dynamikę sytuacji, wybierając taktykę defensywną, obliczoną na wyczerpanie przeciwnika w trakcie trudnej i nieperspektywicznej dla niego kampanii. Wcześniej rewolucyjna i napoleońska Francja nie tylko pokonała feudalne armie, ale także zaraziła Europę swoimi ideami, co jednak w fatalny sposób obróciło się przeciwko systemowi politycznemu stworzonemu przez Napoleona.
Nowoczesność i nacjonalizm
Jedną z kluczowych idei nowego porządku stał się patriotyzm. Rozprzestrzeniając po całym kontynencie świadomość narodową, francuscy najeźdźcy dali zwyciężonym do ręki silną broń ideologiczną do walki przeciwko sobie. Stało się to w pełni widoczne w trakcie kampanii lat 1812–1815, gdy nieoczekiwanie dla siebie francuscy generałowie stwierdzili, iż walczą przeciwko nim już nie feudalne, a narodowe armie, sformowane na wzór i podobieństwo ich własnej, posługujące się nie tylko podobną taktyką, ale także podobną świadomością. Strategia Napoleona poniosła więc fiasko, jeszcze zanim jego taktyczne schematy zniweczyła nieugięta obrona piechurów Wellingtona pod Waterloo.
Kongres wiedeński, zebrany przez zwycięskie mocarstwa po upadku Napoleona, zwieńczył epokę wojen i rewolucji, zatwierdził dokonane zmiany w maksymalnie konserwatywnej formie politycznej. Jednak Europa i świat były już radykalnie inne niż przed Wielką Rewolucją Francuską. Zmuszeni byli to przyznać choćby monarchowie i biurokraci zebrani w Wiedniu. System, który publicyści końca XX wieku ignorancko nazwali „westfalskim”, w rzeczywistości ukształtował się dopiero na kongresie wiedeńskim. Europa przekształciła się w zbiorowość formalnie równoprawnych, suwerennych i niepodległych państw. I państwa te coraz bardziej dążyły do tego, żeby stać się – na wzór Francji – narodami.
Techniczne warunki do powstania państwa narodowego stworzył już europejski absolutyzm ze swoją polityką centralizacji, jednak nowy etap rozwoju społecznego i gospodarczego wymagał konsolidacji systemu pod względem kulturowym i ideologicznym. „Ponieważ w połowie wieku wszystkie monarchie dynastyczne wykorzystywały już jakiś obecny na ich terytoriach język jako państwowy, a także z powodu gwałtownie rosnącego w całej Europie prestiżu idei narodowej, w eurośródziemnomorskich monarchiach pojawiła się wyraźna tendencja, aby stopniowo zmierzać w stronę pociągającej identyfikacji narodowej. Romanowowie odkryli, iż są Wielkorusami, Hanowerczycy, iż są Anglikami, Hohenzollernowie, iż są Niemcami, a ich kuzyni z nieco większą trudnością przerodzili się w Rumunów, Greków itd.”.
Jednak nie wszystkim udało się ukształtować nową tożsamość władzy. W ciągu następnych dziesięcioleci europejskie monarchie dynastyczne próbowały rozwiązać to zadanie z większym lub mniejszym sukcesem, a ich niepowodzenia na tym polu w następnym stuleciu zaowocują rozpadem imperiów, które wydawały się w pełni stabilne i „naturalne” z geopolitycznego czy geograficznego punktu widzenia. Jako pierwsza pod wpływem pojawiających się ruchów narodowych zaczęła kruszyć się osmańska Turcja, potem kryzys dotknął Austro-Węgry, a na początku XX wieku Imperium Rosyjskie.
Hohenzollernom, którzy ogłosili się Niemcami, udało się uporać z tym problemem lepiej niż Habsburgom, mimo iż pochodzenie etniczne ich poddanych wcale nie było jednorodne. Niemcy, Włochy, Hiszpania i inne państwa zachodnie w mniejszym lub większym stopniu dążyły do tego, żeby stać się podobne do Francji, ale przydając równocześnie zaczerpniętemu od Francuzów nacjonalizmowi konserwatywny charakter.
We Francji, która stała się wzorcem państwa narodowego dla pozostałej części Europy, także górę wziął konserwatywny wariant nacjonalizmu. Francuski nacjonalizm coraz bardziej spoglądał w przeszłość. Wspomnienia dawnych zwycięstw i konfliktów okazały się wygodnym instrumentem konsolidacji narodu w teraźniejszości. Inna sprawa, iż ta pamięć historyczna, kultywowana w celu rozwiązywania wewnętrznych celów, nie zawsze odpowiadała zmieniającym się zadaniom polityki zagranicznej. Francja połowy XIX wieku wciąż jeszcze z nostalgią wspominała Napoleona lub – w ramach konserwatywnej konsolidacji – Joannę d’Arc, tymczasem Anglia stawała się jej głównym partnerem, patronem i sojusznikiem.
*
Fragment pochodzi z książki Borysa Kagarlickiego Od imperium do imperializmu. Państwo i narodziny cywilizacji burżuazyjnej, która ukazała się nakładem wydawnictwa Glow Books. Z rosyjskiego przełożył Jacek Cezary Kamiński. Dziękujemy za zgodę na przedruk. Pominięto przypisy. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji Krytyki Politycznej.
**
Borys Kagarlicki – rosyjski socjolog i historyk, publicysta. W czasach ZSRR uczestnik ruchu dysydenckiego, usunięty ze studiów w ramach represji politycznych pracował m.in. jako windziarz i listonosz. Więzień polityczny w latach 1982–1983. Od wielu lat związany z lewicową opozycją antyputinowską, we wrześniu 2021 r. skazany na 10 dni aresztu za wezwania do protestów przeciwko fałszerstwom wyborczym. Od 2007 r. kieruje Instytutem Globalizacji i Ruchów Społecznych, który w 2018 r. został wpisany przez Ministerstwo Sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej na listę tzw. zagranicznych agentów. W lipcu 2023 aresztowany pod zarzutem „usprawiedliwiania terroryzmu” za komentarz dotyczący wysadzenia mostu Krymskiego. Główne prace: Bunt klasy średniej (2003), Politologia rewolucji (2007), Imperium peryferii. Rosja i system światowy (2012), Historia Rosji w świetle teorii systemów-światów (2018).