Klejnot

bezkamuflazu.pl 3 miesięcy temu

O „anałogach” armii putina – rodzajach broni, „która nie ma odpowiedników w świecie” – napisano wiele krytyczno-ironicznych opinii; sam nie raz sobie na to pozwalałem. I wciąż będę, gdyż dalekie od deklarowanych możliwości uzbrojenia, w połączeniu z wyjątkowo „napuszoną” propagandą na jego temat, prowokują do naśmiewania się z wyrobów radziecko-rosyjskiej zbrojeniówki. Byleby czynić to z umiarem, bo przez cały czas mówimy o narzędziach służących do niszczenia i zabijania, może nie tak skutecznych, ale też nie beznadziejnie nieskutecznych.

No i nie zapominajmy, iż „anałogi” – niezależnie od ich obiektywnej wartości – rzeczywiście są tym, co najlepsze w dyspozycji rosyjskiego wojska. Tym, co najlepsze, jeżeli idzie o rosyjską myśl techniczną i technologiczne możliwości zaplecza. Wybaczcie cywilną i nierosyjską analogię, ale lepszej nie znajduję: z naszych Polonezów nabijano się na Zachodzie, tak bardzo ustępowały tamtejszym produktom motoryzacyjnym. Co nie zmieniało faktu, iż w warunkach „socjalistycznej” gospodarki lat 80. niczego lepszego produkować się w Polsce nie dało. Śląc „poldasy” na eksport, słaliśmy to, co najlepsze.

Delegując system S-500 do ochrony Krymu, rosjanie są w podobnej sytuacji: nic lepszego w kategorii „broń przeciwlotnicza/antyrakietowa” posłać nie mogą.

A czy obiektywnie niczego lepszego na świecie nie ma, to już zupełnie inna historia…

—–

Pierwotna informacja o transferze S-500 pochodzi z minionego tygodnia i padła z ust Kyryło Budanowa, szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego. Później – w oparciu o własne źródła w amerykańskim i brytyjskim wywiadzie – potwierdziło ją kilka zachodnich gazet.

Jednocześnie w mediach społecznościowych pojawiło się co najmniej kilka filmików ilustrujących inne zabiegi rosjan. Podróżujący przez most krymski kierowcy nagrali „budowę” bariery antydronowej po południowej stronie przeprawy – tam, gdzie Cieśnina Kerczeńska otwiera się na Morze Czarne, skąd przypływają ukraińskie bezzałogowce. Trudno mi ocenić, na ile skuteczny będzie „mur” ze starych statków, zacumowanych wzdłuż szlaku drogowo-kolejowego; na pewno zadania w postaci ataku z morza Ukraińcom to nie ułatwi.

Utrudnić uderzenie z powietrza mają z kolei wspomniane zestawy S-500. Zdaniem co poniektórych, wręcz uniemożliwić, wszak pięćsetka to „anałog-w-miru-niet”. „Niebo nad Krymem zostanie zamknięte”, orzekł definitywnie jeden z prorosyjskich aktywistów medialnych. Amen.

—–

Deklaratywnie i „folderowo” S-500 to system pracujący zarówno w atmosferze (endoatmosfercznie), jak i poza nią (egzoatmosferycznie). Znaczy to tyle, iż efektywna wysokość do celu może wynieść choćby 45-50 km. Przy zasięgu rakiet przechwytujących dochodzącym do 600 km dawałoby to naprawdę „długie ręce”. „Ramionom” towarzyszą rzekomo nie mniej sprawne „oczy” – radary – wykrywające cele w odległości 1000 km (te największe – mniejsze na dystansie 300-350 km). Gdyby rzeczywiście tak było, S-500 doskonale radziłby sobie z pociskami hipersonicznymi, a tradycyjna amunicja i powolne drony stanowiłyby dla systemu co najwyżej „przystawkę”. Gdyby…

—–

Wieść o wyrzutniach S-500 chroniących Krym i wiodący na półwysep most rozpaliła obserwatorów konfliktu. Większość spodziewa się kolejnej deklasacji „anałoga” przy użyciu zachodniej precyzyjnej amunicji. Z tym jednak może być problem, bo elementy systemu nie trafiły na okupowane terytoria – wyrzutnie i radary stoją po rosyjskiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej, gdzieś w okolicach Krasnodaru. Ukraińcy mogą używać amerykańskiej broni na obszarze rosji tylko w pobliżu Charkowa, choćby gdyby zgodę rozszerzono, S-500 pozostanie poza zasięgiem ATACMS-ów (które okazały się zabójczo skuteczne w konfrontacji ze starszymi S-300 i S-400). W ukraińskim arsenale są jeszcze brytyjsko-francuskie Storm Shadowy/Scalpy – a tych można używać bez ograniczeń. No i mają Ukraińcy masę samolotów bezzałogowych, którymi nie raz już „przesaturowali” krymską OPL.

—–

S-500 to broń dotąd nie użyta bojowo, ba, można zaryzykować stwierdzenie, iż wciąż znajdująca się w fazie eksperymentalnej. Jednostka wyposażona w zestawy nie jest choćby w pełni skompletowana – i ten stan nie uległ zmianie od niemal 3 lat.

W październiku 2021 roku S-500 rozmieszono pod Moskwą. Transfer na południe oznacza zatem zmniejszenie możliwości obronnych stolicy, co mówi nam sporo o rosyjskich priorytetach, ale i obnaża jedno z fundamentalnych kłamstw kremlowskiej propagandy. Gdyby władze federacji naprawdę bały się „agresywnego NATO”, zaryzykowałyby odesłanie swej najlepszej broni? prawdopodobnie nie.

Czy Krym jest dla putina ważniejszy niż Moskwa? Nie da się tego wykluczyć. Półwysep to klejnot pośród zdobyczy putinowskiej rosji, a most jest tego triumfu ucieleśnieniem. Nie może więc zostać zniszczony, mimo iż jego praktyczna wartość nie jest już tak wysoka (jak rok czy dwa lata temu) – funkcje transportowe w coraz większym stopniu przejmują na siebie szlaki drogowe i kolejowe, (z)budowane przez rosjan na południu okupowanej Ukrainy. Stąd ów ocierający się o desperację i obarczony ryzykiem kolejnej negatywnej weryfikacji krok z wysłaniem S-500.

—–

Dziękuję za lekturę! A gdybyście chcieli wesprzeć mnie w dalszym pisaniu, polecam się na dwa sposoby. Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.

Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:

Korzystając z okazji chciałbym podziękować swoim najszczodrzejszym Patronom: Jakubowi Łysiakowi, Andrzejowi Kardasiowi, Marcinowi Łyszkiewiczowi, Arkowi Drygasowi, Monice Rani, Magdalenie Kaczmarek, Arkadiuszowi Halickiemu, Piotrowi Maćkowiakowi, Bartoszowi Wojciechowskiemu, Maciejowi Szulcowi, Jakubowi Wojtakajtisowi i Joannie Marciniak. A także: Łukaszowi Hajdrychowi, Adamowi Cybowiczowi, Patrycji Złotockiej, Wojciechowi Bardzińskiemu, Krzysztofowi Krysikowi, Michałowi Wielickiemu, Jakubowi Kojderowi, Jarosławowi Grabowskiemu, Piotrowi Pszczółkowskiemu, Bożenie Bolechale, Pawłowi Krawczykowi, Maciejowi Ziajorowi, Aleksandrowi Stępieniowi, Joannie Siarze, Mateuszowi Jasinie, Marcinowi Barszczewskiemu, Szymonowi Jończykowi, Annie Sierańskiej, Mateuszowi Borysewiczowi, Tomaszowi Sosnowskiemu, Piotrowi Świrskiemu, Kacprowi Myśliborskiemu, Sławkowi Polakowi, Grzegorzowi Dąbrowskiemu i Arturowi Żakowi.

Podziękowania należą się również najhojniejszym „kawoszom” z ostatniego tygodnia: Grzegorzowi Lenzkowskiemu, Łukaszowi Podsiadle i Michałowi Baszyńskiemu.

Szanowni, to dzięki Wam – i licznemu gronu innych Donatorów – powstają moje materiały, także ostatnia książka.

A skoro o niej mowa – gdybyście chcieli nabyć „Zabić Ukrainę. Alfabet rosyjskiej agresji” z autografem, wystarczy kliknąć w ten link.

Nz. Wyrzutnia systemu S-500/fot. MOFR, domena publiczna

Idź do oryginalnego materiału